Niewykorzystane miejsca specjalizacyjne w sesji wiosennej
W połowie czerwca zakończyła się rywalizacja lekarzy o miejsca specjalizacyjne. Po raz pierwszy od dosyć dawna prawie wszystkim lekarzom, którzy przystąpili do postępowania kwalifikacyjnego udało się bez większych problemów otworzyć specjalizację. W niektórych regionach kraju, np. w Łódzkiem, miejsc specjalizacyjnych było więcej niż ubiegających się o nie kandydatów.
Brak chętnych w Łodzi i Poznaniu
Alarmująca jest natomiast ogólna dysproporcja pomiędzy liczbą miejsc specjalizacyjnych a ilością kandydatów. Łódzkich konsultantów wojewódzkich niepokoi niewielkie zainteresowanie wcześniej chętnie otwieranymi przez lekarzy w trybie nierezydenckim takimi specjalizacjami, jak: chirurgia (kandydatów 5, miejsc 7) czy kardiologia (lekarzy 4, miejsc 8), a przede wszystkim położnictwo i ginekologia (zgłosiły się tylko 3 osoby chętne, a miejsc przygotowano dla nich 21, a więc siedmiokrotnie więcej). Zdaniem konsultanta krajowego ds. położnictwa i ginekologii prof. Stanisława Radowickiego, sytuacja w Łodzi wynika z przeszacowania w przeszłości liczby miejsc specjalizacyjnych przez jego poprzednika.
W Łódzkiem największym zainteresowaniem w wiosennej sesji egzaminacyjnej cieszyła się za to protetyka stomatologiczna (specjalizacje były 4, a chętnych 21) oraz rezydentura z zakresu chorób wewnętrznych (4 miejsca, a kandydatów 13). Także w Poznaniu najostrzejsza rywalizacja toczyła się o miejsca specjalizacyjne z interny. ?Niewątpliwie rośnie zainteresowanie tymi specjalizacjami, na które jest popyt w Unii Europejskiej, a należy do nich interna" - tłumaczy Maciej Fierek, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Zdrowia Publicznego w Poznaniu. Także w Wielkopolsce są niewykorzystane miejsca rezydenckie: w neonatologii i medycynie rodzinnej. I tak jak w Łodzi, Wielkopolskie Centrum Zdrowia Publicznego będzie wnioskowało o ich ?przesunięcie" do innych, popularniejszych dziedzin medycyny.
W Poznaniu również zanotowano ?nadpodaż" miejsc w trybie pozarezydenckim, co dziwne - zdarzyło się to w takich specjalnościach, jak chirurgia czy anestezjologia. Generalnie, dyrektor M. Fierek ocenia tę sytuację pozytywnie. ?Prawie wszyscy, którzy chcieli otworzyć specjalizację, mieli taką możliwość. Odpadli tylko lekarze, którzy się nie zgłosili na test lub go nie zdali, natomiast takich osób, które nie zakwalifikowały się w wyniku postępowania, prawie wcale nie było" - mówi M. Fierek.
Interesująca tylko rezydentura
Puls Medycyny próbował ustalić, dlaczego do zakończonego postępowania kwalifikacyjnego zgłosiło się mało lekarzy. Na przykład w Łodzi było ich o połowę mniej niż w latach poprzednich. ?Jeżeli ktoś nie dostanie rezydentury i nie ma etatu, to sama forma specjalizacji jest niezwykle kosztowna, lekarz musi sobie zafundować kilka lat dalszych studiów. Myślę, że niechęć do pozarezydenckiego trybu jest spowodowana brakiem poczucia stabilizacji finansowej" - uważa dyr. Henryk Janowski. Jego zdaniem, część młodych lekarzy mogły skusić oferty pracy od zagranicznych pracodawców, którzy obiecują możliwość specjalizowania się za granicą.
Jedno jest pewne: jeśli ktoś wstrzymał się z otwarciem specjalizacji do jesieni, będzie ją rozpoczynał już na nowych zasadach: weryfikacją przyznania specjalizacji będzie dla wszystkich Lekarski Egzamin Państwowy.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Beata Lisowska