Co współczesna medycyna oferuje chorym na astmę ciężką? [WIDEO]
Jeszcze do niedawna podstawą terapii pacjentów z astmą ciężką były glikokortykosteroidy, które powodowały liczne powikłania. Dzięki poznaniu mechanizmów choroby możliwy jest dostęp do leczenia spersonalizowanego, opierającego się na biomarkerach.
— Jesteśmy świadkami ogromnego przełomu w leczeniu astmy ciężkiej. Jeszcze nie tak dawno temu podstawą leczenia tej choroby było przewlekłe stosowanie glikokortykosteroidów doustnych czy domięśniowych. Jednocześnie pacjenci cierpieli z powodu bardzo licznych powikłań takiej terapii. Obecnie mamy możliwości personalizacji leczenia biologicznego w tej grupie chorych. Nastąpiło to dzięki poznaniu mechanizmów zapalenia w astmie oraz identyfikacji pewnych biomarkerów, które ułatwiają dopasowanie terapii do indywidualnych potrzeb pacjenta — tłumaczy dr n. med. Rafał Dobek z II Kliniki Chorób Płuc Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Wyróżnia się biomarkery kliniczne (np. zaostrzenia choroby) oraz laboratoryjne, takie jak: podwyższony poziom eoznofilów, wzrost liczby cząstek tlenku azotu w wydychanym powietrzu czy obecność atopii, która jest oceniana na podstawie większego stężenia swoistych przeciwciał klasy IgE.
— Obecnie dysponujemy wieloma lekami biologicznymi, które pozwalają na uzyskanie nie tylko poprawy kontroli astmy i zmniejszenia częstości zaostrzeń, ale również głębokiej remisji choroby. Ten stan jest definiowany jako pełna kontrola. Oznacza to prawidłową jakość życia pacjenta, brak konieczności stosowania, zarówno przewlekle, jak i w czasie zaostrzeń, doustnych glikokortykosteroidów oraz prawidłową funkcję płuc — stwierdza ekspert.
I dodaje, że jeszcze 15-20 lat temu uzyskanie takich kryteriów wydawało się zupełnie niemożliwe. Obecnie głęboką remisję można uzyskać u ok. 40 proc. pacjentów pozostających na terapii biologicznej.
— Wygląda na to, że wraz z postępem farmakoterapii i wprowadzaniu nowych leków, liczba ta będzie stale rosła. Być może za kilka lat będziemy mogli głęboką remisję uzyskać nie u 40, ale u 80 proc. czy nawet u wszystkich chorych na astmę — przewiduje specjalista.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy należy bać się steroidów wziewnych w terapii astmy?
Źródło: Puls Medycyny