Ekspert: pacjenci kardiologiczni powinni unikać każdej dawki alkoholu
Osoby, które nadużywają alkoholu, rzadko pojawiają się w gabinecie lekarskim. Bynajmniej nie z powodu dobrego zdrowia, po prostu się nie leczą. - Kiedy już trafią, to z zaawansowaną chorobą, której leczenie jest gigantycznym wyzwaniem, także dlatego, że musimy zakładać, iż chory nawet w trakcie terapii może nie stronić od alkoholu - mówi dr Jakub Foryś, kardiolog z Grupy American Heart of Poland.

O tym, że alkohol stwarza zagrożenie dla zdrowia, wiadomo od dawna. Dotychczasowe badania wskazują m.in. na związki jego konsumpcji z takimi chorobami jak marskość wątroby, udary czy różne typy raka. O tym, jak wpływa na serce i czy w tym kontekście możemy mówić o jego działaniu kardioprotekcyjnym, pytamy dr. Jakuba Forysia, kardiologa z Grupy American Heart of Poland.
Czy w kontekście alkoholu możemy mówić o dawce, która nie ma negatywnego wpływu na nasze zdrowie?
Faktycznie w piśmiennictwie spotkamy informacje o tym, że dawki do 30 gramów dziennie, głównie czerwonego wina, mogą nieść pewne korzyści zdrowotne. Takie wnioski były formowane na podstawie obserwacji populacji śródziemnomorskiej i systematycznego spożywania przez nią niedużych ilości wina. Te, nazwijmy to, korzyści ze spożywania małych dawek alkoholu wiązano z obecnością w tym trunku polifenoli, które są dobrymi przeciwutleniaczami. Związki fenoli mogą wpływać na redukcję ryzyka zawału serca, choroby niedokrwiennej poprzez wpływ na dobry profil lipidowy. Ale chciałbym podkreślić, że to jest jedyny pozytywny wpływ na zdrowie alkoholu, z jakim możemy się spotkać. Przewaga niekorzystnych konsekwencji picia alkoholu dla zdrowia jest tak duża, że trudno w ogóle doszukiwać się korzyści. Dlatego jestem daleki od zachęcania do spożywania go, w jakichkolwiek dawkach.
Skoro rozmawiam z kardiologiem, nie mogę nie zapytać, jak alkohol wpływa na serce?
Niekorzystnie, i to bezpośrednio na samo serce i pośrednio poprzez wpływ na tętnice. Przede wszystkim alkohol może przyczynić się do skoków ciśnienia, incydentalnie w dniu picia i w następnym, gdy obserwujemy zjawisko potocznie nazywane kacem. Oczywiście ciśnienie będzie się wraz z upływem czasu normalizowało, natomiast przy częstym spożywaniu mogą się później te skoki utrwalić i dojść do rozwinięcia nadciśnienia tętniczego. Dalej alkohol ma wpływ na układ tętniczy, powoduje zwiększenie częstości arytmii, czyli dodatkowych skurczów serca. Kolejne niekorzystne zjawiska, jakie łączymy z jego piciem, to arytmie nadkomorowe, migotanie przedsionków. Nie możemy też zapominać też o toksycznym wpływie etanolu bądź jego metabolitów prowadzącym do uszkodzenia komórek mięśnia sercowego, co osłabia jego strukturę i przyczynia się do zaburzeń funkcjonowania samego organu. Stąd często diagnozowana w grupie pacjentów nadużywających alkoholu kardiomiopatia. U takich pacjentów obserwujemy powiększenie jam komór, przedsionków i upośledzenie funkcji kurczliwej samego mięśnia. To powoduje, że człowiek ma mniejszą wydolność, dochodzą do tego obrzęki, zadyszki i objawy związane z niewydolnością serca.
Czy takie serce dotknięte alkoholem można po jego odstawieniu z czasem zregenerować?
Oczywiście wszystko zależy od tego, jak długo i w jakich dawkach ten alkohol był spożywany. W tych stadiach pierwszych można oczekiwać wycofania pewnych negatywnych konsekwencji i poprawy działania serca. Natomiast jeżeli już mamy rozwiniętą postać kardiomiopatii alkoholowej, no to odstawienie alkoholu jest oczywiście koniecznością, ale też musimy się liczyć z przewlekłym leczeniem farmakologicznym rozwiniętej już niewydolności serca, a być może również konieczne będzie sięgnięcie po urządzenia wszczepialne, jak kardiowerter, defibrylator, żeby to serce po prostu wspomóc. I tu trzeba powiedzieć wprost, że pewnych rzeczy już nie cofniemy. Tam, gdzie wskutek picia komórki mięśniowe zginęły i zostały zastąpione przez komórki tkanki łącznej, która nie ma możliwości kurczliwości aktywnej, serce po prostu nie wróci już do funkcjonalności takiej jak u zdrowego człowieka.
Alkoholik to częsty pacjent kardiologa?
Muszę przyznać, że nie. Ale nie dlatego, że w kraju nie jest to częsty problem, raczej dlatego, że osoby, które piją, zwykle się nie leczą. Tacy pacjenci zwykle trafiają w nasze ręce, dopiero gdy dochodzi u nich do jakiegoś poważnego incydentu, np. zawału. To też sprawia, że diagnozowani są już z postacią dosyć zaawansowaną choroby. To oczywiście oznacza konieczność bardziej zaawansowanej terapii, a to również stanowi duże wyzwania, gdyż musimy zakładać, że taki chory może jednak nie stronić od alkoholu, chociaż każda osoba z chorobą kardiologiczną powinna go unikać. Jednak wielu pacjentów cierpiących na choroby układu krążenia w trakcie terapii sięga po kieliszek, a jako lekarze wiemy, że alkohol w połączeniu szczególnie z lekami antyarytmicznymi i przeciwnadciśnieniowymi może stanowić zagrożenie życia albo co najmniej skutkować zaostrzeniem choroby podstawowej.

Dr Jakub Foryś, kardiolog z Grupy American Heart of Poland
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ekspert: leczenie choroby alkoholowej spada na internistów. Psychiatrzy nie chcą alkoholików na swoich oddziałach
Źródło: Puls Medycyny