Najbardziej korupcjogenna sfera zamówień publicznych
Najbardziej korupcjogenna sfera zamówień publicznych
Koncern GlaxoSmithKline jest podejrzany o korumpowanie łódzkich lekarzy. O korupcji w Polsce alarmuje również w swoim raporcie Komisja Europejska.
Informacja o korupcji w polskiej służbie zdrowia pojawiła się niespodziewanie w Wielkiej Brytanii. Program Panorama BBC podał wiadomość, że brytyjski koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline (GSK) posądza się o korumpowanie polskich lekarzy. O domniemaną korupcję w latach 2010-2012 jest podejrzanych 11 medyków i regionalny łódzki menedżer GSK. Według BBC, lekarze dostawali pieniądze za promowanie leku na astmę Seretide.
Opłacalne usługi edukacyjne
„To proste równanie. My płacimy doktorom, a oni wypisują recepty. Nie płacimy im, nie ma recept na nasze leki. Nie mogliśmy iść do lekarzy i powiedzieć: „Potrzebuję 20 razy więcej recept”. Dlatego uzgadnialiśmy z nimi, żeby namawiali pacjentów. Płacimy 100 GBP, ale oczekujemy więcej niż 100 recept na ten lek. To łapówka” — powiedział w Panoramie BBC Jarek Wiśniewski, były przedstawiciel GSK ds. sprzedaży w regionie łódzkim.
Jarek Wiśniewski tłumaczył, że choć na papierze pieniądze były płacone za usługi edukacyjne, to lekarze zdawali sobie sprawę, że muszą dostarczyć w zamian pewną liczbę recept na leki. O tym, że sprawa może mieć ciąg dalszy, świadczy stanowisko łódzkiej prokuratury. Informuje ona, że znalazła dowody winy w dokumentach, które GSK przekazywał lekarzom — medycy brali udział w wielu różnych szkoleniach, tylko nie ma żadnych śladów, że one rzeczywiście się odbyły. Jak podaje Panorama BBC, jeden z lekarzy przyznał się do winy.
Dodajmy, że nie jest to pierwsza afera, w którą zamieszane jest GSK. W 2012 r. brytyjska grupa zapłaciła amerykańskiej instytucji rekordową kwotę 1,9 mld GBP za ugodę związaną z promowaniem dwóch leków. Koncern jest też podejrzany o korupcję w Chinach oraz Iraku.
Bruksela obserwuje
Korupcją w ochronie zdrowia zainteresowała się ostatnio Komisja Europejska i opisała w raporcie, jak ten problem wygląda w poszczególnych krajach UE. Polska ma w tej kwestii jeszcze dużo do zrobienia, a głównym obszarem, w którym dochodzi do nielegalnych praktyk, są zamówienia publiczne. Polska nie korzysta z zamówień sektorowych i każdy szpital, przychodnia czy klinika organizują własne przetargi.
„W kwestii wysokospecjalistycznego sprzętu lekarze wiedzą, jakich potrzebują funkcji, ale nie znają się na poszczególnych rozwiązaniach technicznych (podzespoły, procesory). Małe i średnie szpitale w ogóle nie mają specjalistów potrafiących opracować wymagania przetargowe, więc używają gotowych opisów urządzeń. Producenci i dystrybutorzy sprzętu docierają do tych osób i przekupują lub korzystają z ich niekompetencji. Stąd na rynku pojawiają się oferty przygotowane pod określonego producenta” — można przeczytać w raporcie KE.
W opracowaniu podawane są też przykłady przekazywania szpitalom urządzeń w ramach darowizny. Później często okazuje się, że prezent wymaga np. bardzo drogich odczynników albo dostawca obliguje placówkę, aby kolejne takie same urządzenia kupiła za własne pieniądze. Ankietowani przez autorów raportu wskazywali też na nieformalne płatności za usługi medyczne. Tego typu łapówki, pobierane w prywatnych gabinetach lekarskich, pozwalały ominąć np. 2-letnią kolejkę do danej usługi medycznej.
Homo sovieticus
Zdaniem Marka Wójcika, eksperta ds. rynku medycznego w Związku Powiatów Polskich, zmiany w podejściu do korupcji i łapówek wymagają lat, a my ciągle jesteśmy młodą demokracją.
„W Polakach ciągle siedzi homo sovieticus. Niewątpliwie problemem są też długie kolejki do usług. Pacjenci próbują je, dzięki łapówkom, przeskoczyć. Ograniczenie korupcji w ciągu ostatnich lat wcale nie uważam za sukces, szczególnie że nie wynika ono ze zmiany mentalnej pacjentów i lekarzy, ale ze strachu przed karą. Straszymy, ale nie wychowujemy” — uważa Marek Wójcik.
Ewa Książek-Bator, dyrektorka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, chociaż sądzi, że sytuacja się poprawiła, to jednak problem nie zniknął. „Wynika to z przyzwyczajenia i podejścia do publicznych pieniędzy, nabytego jeszcze w PRL. Dzisiaj łapówki próbuje się wręczać mniej oficjalnie — raczej są to insynuacje i niedomówienia, które trudno później udowodnić. My walczymy z korupcją na kilka sposobów. Mamy wieloosobowy, doświadczony i wyedukowany zespół zajmujący się przetargami publicznymi (trudniej przekupić osiem osób). Lekarze muszą też złożyć oświadczenie (z odpowiedzialnością karną), że nie są powiązani z dostawcą — nie opiniowali dla niego żadnego produktu, nie uczestniczyli w jego konferencjach i nie pracuje u niego żaden z członków rodziny” — tłumaczy Ewa Książek-Bator.
Również farmacja próbuje walczyć z łapówkami. W lutym br. 31 firm należących do Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma opracowało i przyjęło nowe zapisy Kodeksu Dobrych Praktyk Przemysłu Farmaceutycznego. Nowe zapisy kładą nacisk na odpowiedzialne i etyczne działania reklamowe i marketingowe — wprowadzają możliwość przekazywania przedstawicielom zawodów medycznych upominków związanych tylko z praktyką medyczną lub farmaceutyczną, których wartość nie przekracza 100 zł brutto. Wprowadzono również limity na posiłek (jako przejaw gościnności) — 200 zł na osobę.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Alina Treptow
Koncern GlaxoSmithKline jest podejrzany o korumpowanie łódzkich lekarzy. O korupcji w Polsce alarmuje również w swoim raporcie Komisja Europejska.
Informacja o korupcji w polskiej służbie zdrowia pojawiła się niespodziewanie w Wielkiej Brytanii. Program Panorama BBC podał wiadomość, że brytyjski koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline (GSK) posądza się o korumpowanie polskich lekarzy. O domniemaną korupcję w latach 2010-2012 jest podejrzanych 11 medyków i regionalny łódzki menedżer GSK. Według BBC, lekarze dostawali pieniądze za promowanie leku na astmę Seretide.Opłacalne usługi edukacyjne„To proste równanie. My płacimy doktorom, a oni wypisują recepty. Nie płacimy im, nie ma recept na nasze leki. Nie mogliśmy iść do lekarzy i powiedzieć: „Potrzebuję 20 razy więcej recept”. Dlatego uzgadnialiśmy z nimi, żeby namawiali pacjentów. Płacimy 100 GBP, ale oczekujemy więcej niż 100 recept na ten lek. To łapówka” — powiedział w Panoramie BBC Jarek Wiśniewski, były przedstawiciel GSK ds. sprzedaży w regionie łódzkim.Jarek Wiśniewski tłumaczył, że choć na papierze pieniądze były płacone za usługi edukacyjne, to lekarze zdawali sobie sprawę, że muszą dostarczyć w zamian pewną liczbę recept na leki. O tym, że sprawa może mieć ciąg dalszy, świadczy stanowisko łódzkiej prokuratury. Informuje ona, że znalazła dowody winy w dokumentach, które GSK przekazywał lekarzom — medycy brali udział w wielu różnych szkoleniach, tylko nie ma żadnych śladów, że one rzeczywiście się odbyły. Jak podaje Panorama BBC, jeden z lekarzy przyznał się do winy.Dodajmy, że nie jest to pierwsza afera, w którą zamieszane jest GSK. W 2012 r. brytyjska grupa zapłaciła amerykańskiej instytucji rekordową kwotę 1,9 mld GBP za ugodę związaną z promowaniem dwóch leków. Koncern jest też podejrzany o korupcję w Chinach oraz Iraku.Bruksela obserwujeKorupcją w ochronie zdrowia zainteresowała się ostatnio Komisja Europejska i opisała w raporcie, jak ten problem wygląda w poszczególnych krajach UE. Polska ma w tej kwestii jeszcze dużo do zrobienia, a głównym obszarem, w którym dochodzi do nielegalnych praktyk, są zamówienia publiczne. Polska nie korzysta z zamówień sektorowych i każdy szpital, przychodnia czy klinika organizują własne przetargi.„W kwestii wysokospecjalistycznego sprzętu lekarze wiedzą, jakich potrzebują funkcji, ale nie znają się na poszczególnych rozwiązaniach technicznych (podzespoły, procesory). Małe i średnie szpitale w ogóle nie mają specjalistów potrafiących opracować wymagania przetargowe, więc używają gotowych opisów urządzeń. Producenci i dystrybutorzy sprzętu docierają do tych osób i przekupują lub korzystają z ich niekompetencji. Stąd na rynku pojawiają się oferty przygotowane pod określonego producenta” — można przeczytać w raporcie KE.W opracowaniu podawane są też przykłady przekazywania szpitalom urządzeń w ramach darowizny. Później często okazuje się, że prezent wymaga np. bardzo drogich odczynników albo dostawca obliguje placówkę, aby kolejne takie same urządzenia kupiła za własne pieniądze. Ankietowani przez autorów raportu wskazywali też na nieformalne płatności za usługi medyczne. Tego typu łapówki, pobierane w prywatnych gabinetach lekarskich, pozwalały ominąć np. 2-letnią kolejkę do danej usługi medycznej.Homo sovieticusZdaniem Marka Wójcika, eksperta ds. rynku medycznego w Związku Powiatów Polskich, zmiany w podejściu do korupcji i łapówek wymagają lat, a my ciągle jesteśmy młodą demokracją.„W Polakach ciągle siedzi homo sovieticus. Niewątpliwie problemem są też długie kolejki do usług. Pacjenci próbują je, dzięki łapówkom, przeskoczyć. Ograniczenie korupcji w ciągu ostatnich lat wcale nie uważam za sukces, szczególnie że nie wynika ono ze zmiany mentalnej pacjentów i lekarzy, ale ze strachu przed karą. Straszymy, ale nie wychowujemy” — uważa Marek Wójcik.Ewa Książek-Bator, dyrektorka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, chociaż sądzi, że sytuacja się poprawiła, to jednak problem nie zniknął. „Wynika to z przyzwyczajenia i podejścia do publicznych pieniędzy, nabytego jeszcze w PRL. Dzisiaj łapówki próbuje się wręczać mniej oficjalnie — raczej są to insynuacje i niedomówienia, które trudno później udowodnić. My walczymy z korupcją na kilka sposobów. Mamy wieloosobowy, doświadczony i wyedukowany zespół zajmujący się przetargami publicznymi (trudniej przekupić osiem osób). Lekarze muszą też złożyć oświadczenie (z odpowiedzialnością karną), że nie są powiązani z dostawcą — nie opiniowali dla niego żadnego produktu, nie uczestniczyli w jego konferencjach i nie pracuje u niego żaden z członków rodziny” — tłumaczy Ewa Książek-Bator.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach