Zgodnie z zarządzeniem prezesa NFZ z 28 lipca, premiowane będą lecznice, w których działają centra urazowe dla dorosłych lub dla dzieci. W przypadku świadczeniodawców mających takie centra, ale nieposiadających wydzielonego zespołu urazowego suma stawki bazowej i składowej ryczałtu za strukturę korygowana będzie o współczynnik 1,1. Jeśli natomiast placówki mające centra urazowe będą także dysponowały zespołem urazowym w stałej gotowości do udzielania pacjentom świadczeń, a jego członkowie nie będą w tym czasie realizowali świadczeń w SOR lub na innym oddziale szpitala, to wspomniana suma będzie korygowana o współczynnik 1,6.
Od lipca do końca września stawka bazowa dla szpitalnych oddziałów ratunkowych wyniesie 4031 zł, a od 1 października wzrośnie do 4110 zł. „Liczymy, że dzięki tej regulacji pacjenci z urazami wielonarządowymi będą pod lepszą opieką” — mówi Sylwia Wądrzyk--Bularz, rzecznik prasowy centrali NFZ w Warszawie.
Kosztowne, ale skuteczne
Centra urazowe to w polskim systemie ochrony zdrowia stosunkowo młode jednostki organizacyjne — pierwsze, dedykowane dorosłym pacjentom, powstały kilka lat temu. Tworzono je na bazie istniejących już ośrodków wielospecjalistycznych, gdzie działały m.in. oddziały lub kliniki chirurgiczne, traumatologiczne, neurochirurgiczne, anestezjologii i i intensywnej terapii, SOR-y. Na potrzeby centrów doposażano je i remontowano. Przy szpitalach powstawały lub były unowocześniane także m.in. całodobowe lądowiska dla helikopterów. W realizacji przedsięwzięć pomogły fundusze unijne. Utworzono, utrzymywane w ciągłej gotowości, zespoły urazowe składające się z kilku specjalistów. Dzięki temu skrócił się czas od przyjęcia pacjenta do zastosowania procedur medycznych, szybsza jest diagnostyka obrazowa i nie ma potrzeby indywidualnych konsultacji przez innych specjalistów.
„Na polskim gruncie zastosowano rozwiązania, które sprawdziły się wcześniej w innych krajach. Powiązanie systemu medycyny ratunkowej oraz wielospecjalistycznych świadczeń okołourazowych zmniejsza liczbę powikłań u pacjentów z obrażeniami wielonarządowymi. W dłuższej perspektywie przekłada się to na niższe koszty rehabilitacji chorych, lepsze wyniki leczenia, zmniejszenie inwalidztwa i w efekcie — niższe koszty społeczne” — podkreśla prof. dr hab. n. med. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej.
Ośrodki także dla pacjentów pediatrycznych
W Polsce działa 14 centrów urazowych dla dorosłych. Ich funkcjonowanie uwidoczniło potrzebę stworzenia analogicznych ośrodków dla pacjentów poniżej 18. roku życia, którzy doznali ciężkich, mnogich obrażeń. Postulat utworzenia centrów urazowych dla dzieci (w skrócie CUD) był wielokrotnie zgłaszany przez środowisko medyczne, w tym specjalistów medycyny ratunkowej. Zasadniczym argumentem był brak wyspecjalizowanych ośrodków o najwyższym poziomie referencyjności, które kompleksowo i w jednym miejscu udzielałyby świadczeń zdrowotnych najbardziej poszkodowanym dzieciom.
Powołano zespół ekspertów, który przeprowadził analizę potrzeb oraz opracował wstępną koncepcje utworzenia takich centrów na terenie Polski. W 2015 roku weszła w życie nowela ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, która wprowadziła do systemu opieki zdrowotnej nową organizację świadczeń zdrowotnych na rzecz urazowych pacjentów dziecięcych. 1 czerwca 2016 r. zaczęło obowiązywać rozporządzenie ministra zdrowia określające szczegółowe wymagania organizacyjne, minimalne zasoby kadrowe oraz kryteria kwalifikacji do leczenia w centrum urazowym dla dzieci.
„W efekcie stworzone zostały wszelkie podstawy prawne, które umożliwiają powstanie centrów urazowych dla dzieci. Obowiązujące rozwiązania legislacyjne są analogiczne, jak przyjęte przy centrach urazowych dla dorosłych z uwzględnieniem odmienności diagnostyki i postępowania z pacjentem urazowym dziecięcym” — mówi Milena Kruszewska, rzecznik prasowy resortu zdrowia.
W Polsce ma działać 13 centrów urazowych dla dzieci. Inwestycje prowadzone w tym zakresie w szpitalach będą dofinansowane z funduszy unijnych.
„Sens działania centrów urazowych jest bezdyskusyjny. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że posiadanie w strukturach szpitala takiej jednostki zadaniowej jest kosztochłonne, dlatego finansowanie świadczeń w tym zakresie powinno być na odpowiednio wysokim poziomie. W tym względzie wciąż jest sporo do zrobienia” — uważa prof. Jakubaszko.