Orzecznictwo ZUS kuleje
W ocenie NIK organy orzekające o prawie do rent lub ulg związanych z niepełnosprawnością nie zawsze przestrzegają standardów i procedur. W efekcie nie przyczynia się do zwiększenia roli rehabilitacji leczniczej i zawodowej.
Najwyższa Izba Kontroli nie ma wątpliwości, że funkcjonujące obecnie dwa systemy orzecznictwa - lekarski ZUS dla celów rentowych oraz orzekania o niepełnosprawności – nie działają tak jak powinny. W ocenie kontrolerów zbieżność realizowanych zadań w obu systemach rentowych skłania do propozycji zintegrowania ich – zwłaszcza, że posługują się one podobnymi kryteriami wobec wnioskodawców.

„Oddziały ZUS w minimalnym stopniu (niecały 1 procent) korzystały w sprawach rentowych z uprawnień do orzekania o celowości przekwalifikowania zawodowego. I to pomimo tego, że ponad 30 proc. osób występujących o świadczenie rentowe nie przekroczyło 50. roku życia. W niewielkim zakresie następowało przekwalifikowanie osób otrzymujących rentę szkoleniową (ok. 15 proc.). Powód? Brak pieniędzy na szkolenia i kursy, a także brak determinacji osób korzystających z renty szkoleniowej. Zdaniem NIK współpraca ZUS z urzędami pracy (organizatorami szkoleń) nie przynosiła pożądanych efektów. Brak możliwości korzystania z rehabilitacji zawodowej sprawiał, że zapisy ustawy o rencie szkoleniowej w praktyce okazały się martwe”- piszą we wnioskach pokontrolnych przedstawiciele NIK.
Zastrzeżenia kontrolerów budził również fakt, że powszechnie orzeczenie lekarskie wydawali lekarze, którzy nie byli specjalistami w danej chorobie, natomiast sam ZUS oraz zespoły powiatowe nie korzystali z opinii konsultantów, czy badań orzekających o niepełnosprawności. W efekcie blisko jedna trzecia przeczeń jest uchylana lub zmieniana w drodze postępowania odwoławczego.
Jak informuje NIK, w latach 2010-2012 (I półrocze) koszty orzekania w ZUS wynosiły 487 mln zł, a wydatki na działalność zespołów powiatowych i wojewódzkich orzekających o niepełnosprawności - 236 mln zł (w rzeczywistości koszty działalności zespołów są większe, bo ich część ponoszą samorządy).
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: MM