120 minut dla życia - sercu na ratunek
Z danych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wynika, że spośród 100 chorych z zawałem serca 25 umrze zanim trafi do szpitala. Specjaliści zastanawiają się, jak skrócić czas od wystąpienia pierwszych objawów zawału do dotarcia pacjenta do ośrodka kardiologii interwencyjnej.
Z danych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wynika, że spośród 100 chorych z zawałem serca 25 umrze zanim trafi do szpitala. „Mimo ogromnego postępu w leczeniu świeżego zawału serca, nie udało się nam skrócić czasu dotarcia chorego do szpitala. Nadal jest to około czterech godzin” – stwierdził prof. Grzegorz Opolski, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.
Leczeniem z wyboru u chorych z zawałem serca jest pierwotna angioplastyka wieńcowa. W Polsce wykonuje się ją u ponad 70 proc. takich chorych (pod tym względem zajmujemy 7. miejsce w Europie), ale tylko połowa z nich jest transportowana przez wyspecjalizowany zespół ratowniczy bezpośrednio do szpitala z pracownią hemodynamiki.
Druga połowa chorych trafia do ośrodka kardiologii interwencyjnej „zahaczając” po drodze o izbę przyjęć szpitala, który nie wykonuje zabiegów PCI.
„Od pierwszych objawów zawału do przyjęcia pacjenta do właściwego ośrodka mija przeciętnie 250 minut” – poinformował prof. Lech Poloński, kierownik III Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, przedstawiając dane z Ogólnopolskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych.
Z największym opóźnieniem docierają do właściwego ośrodka osoby starsze, otyłe, z cukrzycą oraz po by-passach.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Mariola Marklowska-Dzierżak