7 milionów Polaków zachoruje na cukrzycę — ilu straci nogę
7 milionów Polaków zachoruje na cukrzycę — ilu straci nogę
Najnowsza prognoza narastania problemu otyłości i rozwoju powiązanych z nią chorób przewiduje, że do 2030 roku odnotujemy w Polsce 7 mln nowych zachorowań na cukrzycę typu 2, a także 9 mln nowych zachorowań na nowotwory oraz 10 mln przypadków udaru mózgu i zachorowań na chorobę wieńcową serca. Prognozę opracowano na podstawie danych epidemiologicznych i stworzenia wirtualnej populacji Polski w mikrosymulacyjnym modelu.
Rezultat przedstawionej symulacji jest alarmujący, zwłaszcza że na cukrzycę — według Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego (PTD) — choruje już około 3 mln Polaków, w tym minimum 550 tysięcy stanowią osoby niezdiagnozowane.
Na konieczność podjęcia pilnych działań wskazuje prof. Tomasz Zdrojewski, przewodniczący Komitetu Zdrowia Publicznego PAN: „Dobrze wiemy, ilu Polaków jest zagrożonych cukrzycą. Znamy trendy na najbliższe lata. Potrafimy też precyzyjnie wskazać, w jakich grupach należy aktywnie prowadzić prewencję i badania przesiewowe, tak by były medycznie i ekonomicznie uzasadnione. Za tą wiedzą powinny iść realne działania i wsparcie systemowe — od rzeczywiście działającego Narodowego Programu Zdrowia po nowoczesne rozwiązania ze strony NFZ, takie jak opieka koordynowana” — mówi prof. Zdrojewski.
Europejska inicjatywa
Biorąc pod uwagę narastające zagrożenie epidemiologiczne, cenne są takie inicjatywy, jak Europejska Sieć na rzecz Zmian w Polityce Zdrowotnej Dotyczącej Cukrzycy ExPAND (The European Policy Action Network on Diabetes), która właśnie rozpoczęła działalność w Polsce. W projekt ten angażują się politycy, przedstawiciele organizacji pacjenckich i środowisk medycznych z krajów Unii Europejskiej.
27 maja, na pierwszej polskiej konferencji ExPAND, rozpoczęto prace nad „Planem dla Cukrzycy”. Ma to być strategiczny dokument zawierający propozycje realnych i skutecznych rozwiązań systemowych, tak aby zapobieganie i leczenie cukrzycy stało się jednym z priorytetów polityki zdrowotnej. Opracowaniem dokumentu zajmie się Rada Programowa ExPAND z udziałem przedstawicieli rządu, parlamentu, ekspertów w dziedzinie diabetologii i zdrowia publicznego oraz organizacji pacjenckich.
Największym problemem są powikłania
Mimo alarmujących danych, wciąż powszechne jest traktowanie cukrzycy jako schorzenia, w którym głównym problemem jest podwyższone stężenie cukru we krwi. Tymczasem prawdziwym problemem — jak podkreśla prof. Krzysztof Strojek, krajowy konsultant w dziedzinie diabetologii — są „czynniki ryzyka, które determinują rozwój powikłań oraz następstw cukrzycy, czyli ślepoty, uszkodzenia nerwów, konieczności dializoterapii, niewydolności krążenia, schorzeń układu sercowo-naczyniowego, zawałów czy udarów czy wreszcie ryzyka amputacji”. Dlatego priorytetem powinno być zapobieganie kalectwu powodowanemu przez późne powikłania cukrzycy. Ponad połowa chorych na tę chorobę ma już w chwili jej rozpoznania ślady powikłań, które rozwijają się przez 5-10 lat, jeśli cukrzyca nie jest dobrze kontrolowana.
Prof. Strojek podkreśla, że nie wszyscy chorzy na cukrzycę muszą być leczeni w poradniach specjalistycznych. Bardzo dużą rolę w opiece nad nimi mają lekarze rodzinni.
„W zaleceniach PTD zdefiniowaliśmy zadania dla poz — to promocja zdrowego stylu życia, identyfikacja osób zagrożonych chorobą, diagnostyka cukrzycy oraz wczesnych stanów powikłań, prowadzenie terapii lekami doustnymi u pacjentów z cukrzycą typu 2 i w wybranych sytuacjach rozpoczęcie insulinoterapii — wymienia prof. Strojek. — Zakładamy, że pełna opieka nad chorym zostanie właściwie zrealizowana, jeśli raz do roku odbędzie on konsultację specjalistyczną, która określi stan zaawansowania jego powikłań i stan wyrównania metabolicznego w zakresie lipidów, ciśnienia, stężenia glukozy we krwi, a także masy ciała. W wyniku tej kontroli pacjent otrzyma też odpowiednie zalecenia dotyczące dalszego leczenia. Opieka specjalistyczna powinna weryfikować efekty leczenia pacjentów w poz, prowadzić pacjentów wymagających iniekcji insuliny i innych leków, monitorować prewencję powikłań, prowadzić pacjentki w ciąży oraz chorych z klinicznie jawnymi powikłaniami, a także dbać o diagnostykę chorób współistniejących”.
Realizacja wytycznych PTD w praktyce nie jest jednak możliwa z uwagi na braki kadrowe — zapewnienie obsady specjalistów diabetologów waha się od 40 do 60 procent w różnych regionach Polski.
Dochodowy skalpel, deficytowe opatrunki
Wśród powikłań cukrzycy niewątpliwie największy problem stanowi leczenie zespołu stopy cukrzycowej. Chodzi nie tylko o skuteczność leczenia, ale przede wszystkim o rozwiązania organizacyjne i wycenę świadczeń. Zdaniem prof. Doroty Zozulińskiej-Ziółkiewicz, kierownika Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, ten problem „cały czas wymaga kompleksowego, systemowego rozwiązania”. Dlatego jednym z postulatów przygotowanego w ubiegłym roku Narodowego Programu Walki z Cukrzycą i Powikłaniami jest stworzenie gabinetów zespołu stopy cukrzycowej.
Istniejące rozwiązania systemowe, paradoksalnie, wręcz zachęcają szpitale do wykonywania amputacji kończyn. Dr Anna Korzon--Burakowska, przewodnicząca Sekcji Stopy Cukrzycowej PTD, krytykuje obecną wycenę świadczeń: „Stopa cukrzycowa nie jest schorzeniem chirurgicznym, natomiast większość środków przeznaczonych na jej leczenie jest w oddziałach chirurgicznych. A pacjenci trafiają przede wszystkim na oddziały diabetologiczne, gdzie bardzo trudno jest ich rozliczyć w taki sposób, aby leczenie takiego pacjenta nie przyniosło straty szpitalowi. Rzeczywiście, nadal amputacja kończyny przynosi szpitalowi zysk, w odróżnieniu od sytuacji, kiedy pacjent trafia do szpitala i wychodzi z niego z zachowaną stopą. Jest to szokujące, ale taka jest prawda”.
Największą bolączką polskiego systemu jest zły stan leczenia ambulatoryjnego. „W Polsce mamy 5, a jak się dobrze postaramy, to 7 poradni stopy cukrzycowej. W Słowenii, która jest maleńkim krajem, mają tych poradni 14 i uważają, że to mało” — mówi dr Korzon-Burakowska.
Nieracjonalność finansowych zasad leczenia zespołu stopy cukrzycowej potwierdza prof. Maciej Małecki, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego: „Z punktu widzenia kierującego nowocześnie wyposażoną jednostką kliniczną mogę powiedzieć, że prowadzimy poradnię specjalistyczną, ale robimy to wbrew interesowi ekonomicznemu kliniki. Całe szczęście, że nasza dyrekcja rozumie, iż szpital uniwersytecki jest czymś więcej niż fabryką, która ma plan do wykonania i obowiązek wygenerowania zysku. Typowy scenariusz wygląda tak, że chory przechodzi zabieg naczyniowy, ma założony stent w kończynie dolnej, a następnie jest koniecznie wypisany do domu, aby nie dzielić się pieniędzmi. W ten sposób „naczyniówka” wykazuje zysk, a potem ten sam chory idzie na oddział diabetologii, gdzie leży dwa tygodnie i generuje dla niego stratę. Przez 7-8 dni bilansujemy się, jeżeli chodzi o pobyt chorego ze stopą cukrzycową na oddziale, potem zaczynamy dopłacać. A te hospitalizacje najczęściej trwają kilkanaście dni”.
Chociaż problem nadmiernej liczby amputacji kończyn jest od kilku lat zidentyfikowany, NFZ nie motywuje świadczeniobiorców do rozwoju leczenia ambulatoryjnego. Tymczasem statystyki wykazują, że jeśli przy danym ośrodku funkcjonuje poradnia stopy cukrzycowej, to liczba amputacji się zmniejsza. „Przez kilka lat prowadziliśmy takie statystyki w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Mamy przeciętnie 60 chorych rocznie ze stopą cukrzycową, a tylko pięciu z nich jest kierowanych na amputację z naszej poradni” — wskazuje dr Korzon-Burakowska.
ExPAND
Praca nad strategią zdrowotną
Sieć ExPAND powstała w 2011 r. Celem jej działań jest poprawa sytuacji pacjentów z cukrzycą w całej Europie poprzez opracowanie i wdrożenie kompleksowych strategii zdrowotnych. Patronat nad inicjatywą objęła Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna (IDF Europe), która reprezentuje 70 stowarzyszeń pacjentów w 47 krajach w Europie.
Właściwe leczenie stopy cukrzycowej pozwala uniknąć amputacji
dr n. med. Arkadiusz Krakowiecki, diabetolog, adiunkt WUM, współautor pierwszego w Polsce „Atlasu profilaktyki i leczenia zespołu stopy cukrzycowej”, PODOS Klinika Leczenia Ran:
lek. Marcin Malka, chirurg, specjalizujący się w leczeniu ran przewlekłych, współpracownik CMKP w zakresie szkoleń nt. zespołu stopy cukrzycowej, PODOS Klinika Leczenia Ran:
Większość trafiających do naszej przychodni chorych jest w stanie dość ciężkim, z zakażeniami, z ropowicą, niewłaściwie leczonych, bez ustalonej etiologii rany. Wielokrotnie zgłaszali się do nas pacjenci zakwalifikowani do tzw. dużej amputacji. Mimo że jesteśmy przychodnią, a nie szpitalem, stosując właściwe leczenie, zwykle potrafiliśmy jej uniknąć.
Skuteczność leczenia zawdzięczamy kilku czynnikom. Przede wszystkim zmiana opatrunku wykonywana jest zgodnie z obowiązującymi zasadami aseptyki WHO. Każdy element tej procedury zmniejsza obciążenie rany drobnoustrojami. W ten sposób unikamy powszechnych rekolonizacji rany, które są nieuniknione przy standardowym postępowaniu, kiedy pacjent sam zmienia opatrunek lub wykonuje to ktoś z rodziny, często nawet bez jednorazowych rękawiczek.
Wizyty pacjenta w przychodni obywają się w zależności od potrzeb 2-3 razy w tygodniu i trwają 30-60 minut (wizyta pielęgniarska) lub 60-120 minut (wizyta lekarska). Prawidłowo przeprowadzona procedura zmiany opatrunku w większości przypadków musi trwać minimum pół godziny. Samo odkażenie zajmuje najczęściej piętnaście minut, nie wspominając o mechanicznym opracowaniu rany lub zastosowaniu kompresjoterapii czy odciążenia. Tymczasem w wielu przychodniach chirurgicznych całkowity czas wizyty, której zmiana opatrunku jest tylko elementem, wynosi 10-15 minut. Przy takim tempie pracy trudno jest wykonać to dobrze.
Istotną rolę odgrywa stosowanie opatrunków specjalistycznych. Chociaż od kilku lat są one refundowane, to jednak świadomość ich dostępności i zalet jest niska. Każda faza gojenia rany może wymagać innego opatrunku, tymczasem wielokrotnie można się spotkać z sytuacją, gdy jeden rodzaj opatrunku jest stosowany na każdym etapie gojenia rany.
Większą skuteczność działania umożliwia nam ambulatoryjne zastosowanie terapii podciśnieniowej (NPWT), po którą sięgamy w większości ciężkich przypadków. Niestety, NFZ taryfikuje tę procedurę tylko w określonych sytuacjach i jedynie w warunkach szpitalnych, a jej kapitacja i tak jest niewystarczająca. Jej ambulatoryjne stosowanie wiąże się z wieloma obostrzeniami, wymaga dłuższego czasu wizyty, rodzi dodatkowe problemy, chociażby w postaci generowanych przez urządzenie alarmów, na które trzeba reagować jak najszybciej. Dlatego wszyscy pacjenci, u których stosujemy powyższe leczenie, mają możliwość kontaktu z nami 24 godziny na dobę. Opatrunek musi być wymieniany co 3-4 dni. W szpitalnych poradniach chirurgicznych standardem jest powierzanie zmiany opatrunku pacjentowi bądź jego rodzinie.
Przy leczeniu ran przewlekłych, w szczególności zespołu stopy cukrzycowej, istotną rolę odgrywa czas. Opóźnienie w podjęciu leczenia mocno pogarsza rokowania pacjenta. Jeśli pacjent zgłosi się do lekarza po kilku miesiącach, to najczęściej ma już wtórne zakażenie, owrzodzenie jest większe, często konieczne jest wykonanie małej amputacji. Tymczasem system rozliczeń NFZ tworzy bariery czasowe dla pacjenta.
Najpierw musi on zgłosić się do lekarza poz, następnie odczekać na swoją kolej, aby zgłosić się do specjalistycznej poradni (w przypadku poradni stopy cukrzycowej — często kilka miesięcy). Nawet jeśli miał szczęście i trafił szybko do poradni stopy cukrzycowej, to jeśli według wstępnej oceny wymagać będzie konsultacji chirurga naczyniowego, miną kolejne tygodnie oczekiwania na nią, na badania dodatkowe, na kolejną wizytę kontrolną, ostatecznie — na zabieg naczyniowy. W przypadku zespołu stopy cukrzycowej o etiologii niedokrwiennej czas do podjęcia rewaskularyzacji jest kluczowy dla uratowania kończyny. Nasi pacjenci mają wykonywane zabiegi najczęściej w ciągu kilkunastu dni od zgłoszenia się do poradni (w sytuacjach krytycznych praktycznie z dnia na dzień). Wynika to jednak z faktu doskonałej współpracy z wiodącym ośrodkiem angiologicznym, tytanicznej pracy, jaką wykonują dla nas angiolodzy i chirurdzy naczyniowi oraz z tego, iż badania diagnostyczne pacjenci przeprowadzają na własny koszt, co maksymalnie skraca czas do podjęcia decyzji o leczeniu.
Problemem są także braki wiedzy personelu medycznego, wynikające z systemu kształcenia lekarzy, którzy w czasie studiów, a później specjalizacji niewiele dowiadują się o leczeniu ran przewlekłych. Przychodzą do nas młodzi lekarze, nawet chirurdzy, którzy nie mają praktycznej wiedzy o leczeniu takich ran, nie znają najnowocześniejszych koncepcji ich leczenia. Jeżeli nawet leczenie miejscowe rany jest prowadzone właściwie, brak jest tak kluczowego leczenia przyczynowego. Mimo że w stopie cukrzycowej neuropatycznej podstawą leczenia jest odciążenie kończyny, wielu lekarzy nie zwraca na to uwagi, koncentrując się jedynie na leczeniu miejscowym. Podobnie w przypadku owrzodzeń żylnych, gdzie nie jest stosowana kompresjoterapia. W takich sytuacjach nawet stosując opatrunki aktywne i prawidłowo je zmieniając, a bez leczenia przyczynowego, owrzodzenie będzie się utrzymywać lub powiększać, zaś ewentualne jego zamknięcie będzie krótkotrwałe.
Proponowany przez NFZ sposób finansowania leczenia stopy cukrzycowej wymusza drogie leczenie szpitalne. To są źle rozłożone akcenty. Należałoby przenieść leczenie stopy cukrzycowej do ambulatoriów, stwarzając im np. możliwość leczenia terapią podciśnieniową czy też wykonywania małych amputacji w warunkach ambulatoryjnych. Jeśli pacjent musi mieć amputację palca stopy, to dlaczego w Polsce musi być ona wykonana w bloku operacyjnym? Najlepsze ośrodki leczenia stopy cukrzycowej we Włoszech robią to ambulatoryjnie, a po wizycie pacjent udaje się do domu. W Polsce powinno być podobnie. Koszt procedury ambulatoryjnej jest dziesięciokrotnie niższy, a leczenie skuteczniejsze, ponieważ nie traci się czasu na zbędne działania. Ale taka procedura wymaga lepszego zaplecza oraz czasu, którego brakuje w przyszpitalnych poradniach chirurgicznych.
Nasza przychodnia działa bez kontraktu z NFZ, ponieważ warunki funduszu zupełnie nie przystają do koniecznych procedur. Obecne finansowanie jednostkowej zabiegowej porady chirurgicznej jest kilkakrotnie niższe od ponoszonych przez nas kosztów i nie pozwalałoby nam na utrzymanie tak wysokiego standardu leczenia.
Poradnie otrzymują od NFZ „fee for service”, czyli pieniądze za wykonanie procedury, co wymusza określony tok myślenia. Z tego powodu poradni — jako instytucji, która musi się zbilansować — zależy, aby w jak najkrótszym czasie wykonać jak najwięcej procedur. Nie płaci się za jakość ani skuteczność. Dbałość o to, aby procedury były wykonywane jak najlepiej, nie jest promowana. NFZ powinien wyżej wycenić właściwie wykonaną procedurę zmiany opatrunku w ranie przewlekłej, ale z drugiej strony monitorować postęp gojenia rany lub uzależnić zapłatę świadczenia od zakończenia leczenia, tzn. od zamknięcia owrzodzenia. Wymusiłoby to poprawę skuteczność leczenia, a dla systemu byłoby de facto dużo tańsze.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Krzysztof Jakubiak
Najnowsza prognoza narastania problemu otyłości i rozwoju powiązanych z nią chorób przewiduje, że do 2030 roku odnotujemy w Polsce 7 mln nowych zachorowań na cukrzycę typu 2, a także 9 mln nowych zachorowań na nowotwory oraz 10 mln przypadków udaru mózgu i zachorowań na chorobę wieńcową serca. Prognozę opracowano na podstawie danych epidemiologicznych i stworzenia wirtualnej populacji Polski w mikrosymulacyjnym modelu.
Rezultat przedstawionej symulacji jest alarmujący, zwłaszcza że na cukrzycę — według Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego (PTD) — choruje już około 3 mln Polaków, w tym minimum 550 tysięcy stanowią osoby niezdiagnozowane. Na konieczność podjęcia pilnych działań wskazuje prof. Tomasz Zdrojewski, przewodniczący Komitetu Zdrowia Publicznego PAN: „Dobrze wiemy, ilu Polaków jest zagrożonych cukrzycą. Znamy trendy na najbliższe lata. Potrafimy też precyzyjnie wskazać, w jakich grupach należy aktywnie prowadzić prewencję i badania przesiewowe, tak by były medycznie i ekonomicznie uzasadnione. Za tą wiedzą powinny iść realne działania i wsparcie systemowe — od rzeczywiście działającego Narodowego Programu Zdrowia po nowoczesne rozwiązania ze strony NFZ, takie jak opieka koordynowana” — mówi prof. Zdrojewski.Europejska inicjatywaBiorąc pod uwagę narastające zagrożenie epidemiologiczne, cenne są takie inicjatywy, jak Europejska Sieć na rzecz Zmian w Polityce Zdrowotnej Dotyczącej Cukrzycy ExPAND (The European Policy Action Network on Diabetes), która właśnie rozpoczęła działalność w Polsce. W projekt ten angażują się politycy, przedstawiciele organizacji pacjenckich i środowisk medycznych z krajów Unii Europejskiej. 27 maja, na pierwszej polskiej konferencji ExPAND, rozpoczęto prace nad „Planem dla Cukrzycy”. Ma to być strategiczny dokument zawierający propozycje realnych i skutecznych rozwiązań systemowych, tak aby zapobieganie i leczenie cukrzycy stało się jednym z priorytetów polityki zdrowotnej. Opracowaniem dokumentu zajmie się Rada Programowa ExPAND z udziałem przedstawicieli rządu, parlamentu, ekspertów w dziedzinie diabetologii i zdrowia publicznego oraz organizacji pacjenckich. Największym problemem są powikłaniaMimo alarmujących danych, wciąż powszechne jest traktowanie cukrzycy jako schorzenia, w którym głównym problemem jest podwyższone stężenie cukru we krwi. Tymczasem prawdziwym problemem — jak podkreśla prof. Krzysztof Strojek, krajowy konsultant w dziedzinie diabetologii — są „czynniki ryzyka, które determinują rozwój powikłań oraz następstw cukrzycy, czyli ślepoty, uszkodzenia nerwów, konieczności dializoterapii, niewydolności krążenia, schorzeń układu sercowo-naczyniowego, zawałów czy udarów czy wreszcie ryzyka amputacji”. Dlatego priorytetem powinno być zapobieganie kalectwu powodowanemu przez późne powikłania cukrzycy. Ponad połowa chorych na tę chorobę ma już w chwili jej rozpoznania ślady powikłań, które rozwijają się przez 5-10 lat, jeśli cukrzyca nie jest dobrze kontrolowana. Prof. Strojek podkreśla, że nie wszyscy chorzy na cukrzycę muszą być leczeni w poradniach specjalistycznych. Bardzo dużą rolę w opiece nad nimi mają lekarze rodzinni. „W zaleceniach PTD zdefiniowaliśmy zadania dla poz — to promocja zdrowego stylu życia, identyfikacja osób zagrożonych chorobą, diagnostyka cukrzycy oraz wczesnych stanów powikłań, prowadzenie terapii lekami doustnymi u pacjentów z cukrzycą typu 2 i w wybranych sytuacjach rozpoczęcie insulinoterapii — wymienia prof. Strojek. — Zakładamy, że pełna opieka nad chorym zostanie właściwie zrealizowana, jeśli raz do roku odbędzie on konsultację specjalistyczną, która określi stan zaawansowania jego powikłań i stan wyrównania metabolicznego w zakresie lipidów, ciśnienia, stężenia glukozy we krwi, a także masy ciała. W wyniku tej kontroli pacjent otrzyma też odpowiednie zalecenia dotyczące dalszego leczenia. Opieka specjalistyczna powinna weryfikować efekty leczenia pacjentów w poz, prowadzić pacjentów wymagających iniekcji insuliny i innych leków, monitorować prewencję powikłań, prowadzić pacjentki w ciąży oraz chorych z klinicznie jawnymi powikłaniami, a także dbać o diagnostykę chorób współistniejących”. Realizacja wytycznych PTD w praktyce nie jest jednak możliwa z uwagi na braki kadrowe — zapewnienie obsady specjalistów diabetologów waha się od 40 do 60 procent w różnych regionach Polski. Dochodowy skalpel, deficytowe opatrunki Wśród powikłań cukrzycy niewątpliwie największy problem stanowi leczenie zespołu stopy cukrzycowej. Chodzi nie tylko o skuteczność leczenia, ale przede wszystkim o rozwiązania organizacyjne i wycenę świadczeń. Zdaniem prof. Doroty Zozulińskiej-Ziółkiewicz, kierownika Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, ten problem „cały czas wymaga kompleksowego, systemowego rozwiązania”. Dlatego jednym z postulatów przygotowanego w ubiegłym roku Narodowego Programu Walki z Cukrzycą i Powikłaniami jest stworzenie gabinetów zespołu stopy cukrzycowej. Istniejące rozwiązania systemowe, paradoksalnie, wręcz zachęcają szpitale do wykonywania amputacji kończyn. Dr Anna Korzon--Burakowska, przewodnicząca Sekcji Stopy Cukrzycowej PTD, krytykuje obecną wycenę świadczeń: „Stopa cukrzycowa nie jest schorzeniem chirurgicznym, natomiast większość środków przeznaczonych na jej leczenie jest w oddziałach chirurgicznych. A pacjenci trafiają przede wszystkim na oddziały diabetologiczne, gdzie bardzo trudno jest ich rozliczyć w taki sposób, aby leczenie takiego pacjenta nie przyniosło straty szpitalowi. Rzeczywiście, nadal amputacja kończyny przynosi szpitalowi zysk, w odróżnieniu od sytuacji, kiedy pacjent trafia do szpitala i wychodzi z niego z zachowaną stopą. Jest to szokujące, ale taka jest prawda”. Największą bolączką polskiego systemu jest zły stan leczenia ambulatoryjnego. „W Polsce mamy 5, a jak się dobrze postaramy, to 7 poradni stopy cukrzycowej. W Słowenii, która jest maleńkim krajem, mają tych poradni 14 i uważają, że to mało” — mówi dr Korzon-Burakowska.Nieracjonalność finansowych zasad leczenia zespołu stopy cukrzycowej potwierdza prof. Maciej Małecki, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego: „Z punktu widzenia kierującego nowocześnie wyposażoną jednostką kliniczną mogę powiedzieć, że prowadzimy poradnię specjalistyczną, ale robimy to wbrew interesowi ekonomicznemu kliniki. Całe szczęście, że nasza dyrekcja rozumie, iż szpital uniwersytecki jest czymś więcej niż fabryką, która ma plan do wykonania i obowiązek wygenerowania zysku. Typowy scenariusz wygląda tak, że chory przechodzi zabieg naczyniowy, ma założony stent w kończynie dolnej, a następnie jest koniecznie wypisany do domu, aby nie dzielić się pieniędzmi. W ten sposób „naczyniówka” wykazuje zysk, a potem ten sam chory idzie na oddział diabetologii, gdzie leży dwa tygodnie i generuje dla niego stratę. Przez 7-8 dni bilansujemy się, jeżeli chodzi o pobyt chorego ze stopą cukrzycową na oddziale, potem zaczynamy dopłacać. A te hospitalizacje najczęściej trwają kilkanaście dni”. Chociaż problem nadmiernej liczby amputacji kończyn jest od kilku lat zidentyfikowany, NFZ nie motywuje świadczeniobiorców do rozwoju leczenia ambulatoryjnego. Tymczasem statystyki wykazują, że jeśli przy danym ośrodku funkcjonuje poradnia stopy cukrzycowej, to liczba amputacji się zmniejsza. „Przez kilka lat prowadziliśmy takie statystyki w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Mamy przeciętnie 60 chorych rocznie ze stopą cukrzycową, a tylko pięciu z nich jest kierowanych na amputację z naszej poradni” — wskazuje dr Korzon-Burakowska.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach