Błąd lekarski nie powstaje w systemie zero-jedynkowym
O moralnych i praktycznych aspektach błędów w sztuce lekarskiej z prof. dr. hab. n. med. Tadeuszem Tołłoczko, chirurgiem, byłym rektorem Akademii Medycznej w Warszawie rozmawia Ewa Biernacka.
Tytuł rozprawy pana profesora „Prawo do omylnej normalności” sugeruje tezę, że omylność jest wpisana w życie, ergo także lekarz ma prawo do błędu. Czy tak?
- Istotnie, medicus homo est i jako człowiek jest omylny. Błąd lekarza jest jednak w swojej istocie tragiczny etycznie, bo zostaje popełniony z intencją niesienia pomocy. Odróżniajmy też błąd od błądzenia. Błądzić — znaczy szukać. Los czasami sprawia, że błądzę i zabłądzę. Na przykład kiedy nie mam pewnych danych do ustalenia diagnozy, stawiam tzw. rozpoznanie robocze, kierując się intuicją czy zasadą prawdopodobieństwa, co bywa nietrafione.
O jakiego rodzaju błędach mówimy?
- O różnego kalibru błędach w diagnostyce czy terapii, o błędach technicznych. Np. w nacieku nowotworowym oddzielenie tkanki zdrowej od nowotworowej jest bardzo trudne, nawet przy bardzo dużym doświadczeniu — wystarczy zaledwie pół milimetra i można uszkodzić jakieś naczynie. Są też błędy nieodwracalne, np. na sali operacyjnej zdjęcia rtg powieszono odwrotnie, tj. myląc strony prawą z lewą, i zoperowano niewłaściwą kończynę czy nerkę.
Czym jest błąd lekarski w sensie prawnym?
- Z błędem lekarskim mamy do czynienia wtedy, gdy postępowanie lekarza w zakresie diagnostyki i leczenia jest sprzeczne z aktualnym stanem wiedzy. Błędem, ale nie lekarskim, tylko organizacyjnym, jest zdarzenie, któremu można by zapobiec, mając nieograniczony dostęp do najnowszych i skutecznych środków diagnostyczno-terapeutycznych. Charakteryzuje to zasada, że błąd w skali makro musi się materializować w skali mikro. Toteż błąd decyzji parlamentarnych czy ministerialnych materializuje się na osobie chorego i lekarza. Pamiętajmy, że przyczyna przyczyny jest przyczyną skutku (causa causae est etiam causa causati). Sądy (także opinii publicznej) osądzają najczęściej skutek, a nie pierwotną przyczynę. A za nim mogą się kryć wszystkie możliwe błędy organizacyjne, bowiem niedofinansowana ochrona zdrowia nie jest i nie może być w pełni sprawna. Stopień niesprawności ochrony zdrowia jest proporcjonalny do stopnia jej niedofinansowania. Za skutki niedofinansowania odpowiedzialny jest nie lekarz, lecz niewydolny system ochrony zdrowia. Tego jednak instytucje prawne zwykle nie dostrzegają.
By orzec, że popełniony został błąd lekarski, trzeba dowieść, że leczenie prowadzone było poniżej standardu określonego posiadanymi możliwościami technologiczno-organizacyjnymi danej jednostki leczniczej?
- W miarę postępu medycyny pojawiają się nowocześniejsze technologie, które pozwalają ustalić rozpoznanie z coraz większą precyzją. Umiejętność korzystania z technologii jest współcześnie rodzajem lekarskiej sztuki. Ale ta technologia musi być w pełni dostępna w codziennej pracy lekarza, a personel ją obsługujący dobrze przeszkolony, aby uzyskiwane wyniki były precyzyjne i jednoznaczne. W przeciwnym wypadku wyniki mogą być fałszywie dodatnie lub fałszywie ujemne, co z kolei może być podstawą błędnych lekarskich decyzji.
Błąd nie powstaje w układzie zero-jedynkowym. Zwykle nie ma jednej przyczyny, ale szereg różnorodnych i wielorakich zmiennych, na dodatek zmieniających się w czasie. Ponadto różnorodność biologiczna sprawia, że każdy organizm może reagować odmiennie na identyczne bodźce chorobowe. Dane statystyczne, na których się opieramy, określają prawdopodobieństwo wyzdrowienia, powikłania czy zgonu, ale nie mówią, kogo ono dotyczy. A chory żąda precyzyjnych odpowiedzi. Współcześnie rozwija się medycyna personalizowana, dzięki której skuteczność stosowanej terapii została zmaksymalizowana, a występowanie objawów ubocznych zminimalizowane. Lek dobiera się nie do choroby, a do chorego, każdy bowiem chory na ten sam lek może zareagować odmiennie. Jednakże społeczeństwo (w tym prawnicy) traktuje zwykle wszystkich chorych jako grupy jednorodne. Najlepszym tego przykładem są oskarżenia i wyroki dotyczące zakażeń chirurgicznych: winy lekarza dopatruje się bez specjalistycznej oceny sił odpornościowych chorego oraz wirulencji i antybiotykooporności bakterii. Tymczasem, wobec tylu istotnych niewiadomych, lekarz odpowiadać może za zakażenie tylko wówczas, gdy nienależycie przestrzegał zasad aseptyki i antyseptyki.
Cały wywiad z Prof. dr habb. n. med. Tadeuszem Tołłoczko przeczytasz w najnowszym wydaniu Pulsu Medycyny.
Nie masz prenumeraty? Nie czekaj ZAMÓW JUŻ DZIŚ.
Źródło: Puls Medycyny