Drogie leczenie raka
Gwałtownie rosnące koszty, związane ze stosowaniem nowoczesnych procedur leczenia chorób nowotworowych, wynikają w znacznej mierze z ogromnych środków finansowych, jakie muszą zaangażować firmy farmaceutyczne w opracowanie zaawansowanych preparatów leczniczych. Celowane terapie, przeznaczone dla coraz to węższych grup pacjentów sprawiają, że producenci farmaceutyków nie będą mogli liczyć na satysfakcjonujące ich zyski przy sprzedaży leków, korzystając z tzw. efektu skali. Kto miałby zatem pokryć koszty tworzenia nowych leków onkologicznych?
Tymczasem pacjenci, coraz bardziej świadomi osiągnięć nowoczesnej medycyny, żądają skutecznego leczenia, często z wykorzystaniem najdroższych procedur. Chorzy na raka mogliby żyć coraz dłużej, jednak poddawani kosztownym terapiom coraz bardziej będą obciążać finanse podmiotów odpowiedzialnych za funkcjonowanie służby zdrowia.
Obawa o krótką serię
Nakłady na leki onkologiczne w 2007 r. w skali świata szacowane były na 31 mld dol., z czego w samych Stanach Zjednoczonych (przy liczbie ludności odpowiadającej 4,8 proc. populacji globalnej) koszty te sięgały aż 18 mld dol. Przewiduje się, że w perspektywie 2027 r. wydatki na preparaty stosowane w onkologii wzrosną dziesięciokrotnie i sięgną 300 mld dol.
Przy zaawansowanych technikach diagnostycznych lekarze są w stanie precyzyjnie wskazać najbardziej efektywny sposób leczenia. W rezultacie drastycznie zmaleje liczba przypadków, w których podejmowane byłoby leczenie oparte na nietrafionych lekach. W podtekście rozważań na temat precyzyjnego dawkowania kryje się obawa firm farmaceutycznych, iż zapotrzebowanie na wiodące dotychczas preparaty nieuchronnie będzie maleć, a rynek zacznie żądać jedynie krótkich serii równie kapitałochłonnych leków. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że koncerny farmaceutyczne nie zaakceptują takiej sytuacji i zaczną unikać prowadzenia badań nad zaawansowanymi lekami przeciwnowotworowymi, a skoncentrują się na mniej fragmentarycznych sektorach rynku, w których stopa zwrotu z zaangażowanego kapitału będzie zdecydowanie wyższa.
Naukowcy podnoszą koszty leczenia
Przestaje być ograniczeniem podstawowy warunek stosowania drogiej terapii celowanej, tj. prawidłowa diagnoza nowotworów, polegająca na określeniu genu odpowiadającego za rozwój guza. Leki celowane molekularnie coraz częściej będą stosowane w leczeniu najpowszechniejszych nowotworów: płuca, piersi i prostaty. Specjaliści wskazują przede wszystkim na substancję czynną trastuzumab (Herceptin), a w dalszej kolejności na: bewacizumab (Avastin), erlotinib (Tarceva), lapatinib (Tykerb) i cetuksymab (Erbitux). Pojawiają się wyjątkowo drogie leki, które coraz częściej dostępne są w postaci łatwych do zaaplikowania tabletek. W tym kontekście wymieniany jest inhibitor kinazy tyrozynowej. Ocenia się, że do 2011 r. dwukrotnie wzrośnie także zastosowanie w procesach leczenia onkologicznego przeciwciał monoklonalnych.
Dziesięć lat temu średnie nakłady na opracowanie nowego leku w terapii onkologicznej kształtowały się na poziomie 400 mln dol., teraz sięgają 1 mld dol., a kwestią kilku następnych lat będzie poziom rzędu 2 mld dol. Realizacja zapewnień Komisji Europejskiej, że do 2015 r. wesprze badania kliniczne kwotą 1 mld euro, nie poprawi sytuacji.
Średnie koszty rocznej terapii celowanej u pacjenta na obszarze UE w 2007 r., w zależności od zastosowanego środka, oszacowano na poziomie od 60 tys. do nawet 100 tys. euro (patrz tabela). Ale to nie wszystkie wydatki systemu ochrony zdrowia na leczenie chorych na raka. Według ostrożnych szacunków, w Wielkiej Brytanii roczne koszty różnych form bezpośredniej opieki medycznej w postępowaniu onkologicznym, przypadające na jednego pacjenta, dramatycznie wzrosną: z 36,75 tys. euro w 2007 r. do poziomu 147 tys. euro w 2027 r. Na takie wydatki nie stać części państw członkowskich.
Każdemu według zamożności
W zestawieniu krajów europejskich pod względem wydatków na leki onkologiczne Polska w 2004 r. zajmowała odległą pozycję z kwotą 9 euro na osobę. W tym samym czasie średnia unijna wynosiła 16 euro, niewiele mniej na Węgrzech - 14 euro, a w przodującej na rynku europejskim Francji 22 euro (patrz mapa). Światowym liderem pod tym względem są Stany Zjednoczone - 38 euro (w wyliczeniach uwzględniono siłę nabywczą pieniądza).
Unijni eksperci są zgodni co do jednego - pacjenci chorzy na raka muszą pokrywać część kosztów leczenia. Przywołują przy tym coraz bardziej rozpowszechniony wymóg finansowego współuczestnictwa pacjenta np. przy zakupie aparatów słuchowych, przy prowadzeniu diagnostyki z użyciem rezonansu magnetycznego czy zapewnieniu fachowej opieki medycznej w domu. Fundusze mogłyby pochodzić z ponadstandardowego ubezpieczenia. Nie jest to jednak propozycja zbyt przekonująca w sytuacji, gdy coraz mocniej stawiane jest pytanie o solidarność społeczną w przypadku zdrowia: czy drogie lekarstwo powinno ratować życie nielicznym?
Źródło: Michael P. Coleman, Delia-Marina Alexe, Tit Albreht and Martin McKe: Responding to the challenge of cancer in Europe, Instytut Zdrowia Publicznego, Republiki Słoweńskiej, 2008.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Mirosław Stańczyk