Dyrektor szpitala: lekarze na kontraktach chcą mieć procent od konkretnych świadczeń

opublikowano: 14-06-2024, 12:54

Rośnie presja na finanse Narodowego Funduszu Zdrowia. Coraz trudniejsza jest też w związku z tym sytuacja szpitali. Większość dodatkowych środków, jakie zostaną przekazane do Funduszu, będzie wydana na wynagrodzenia. - Lekarze coraz częściej chcą być opłacani nie według stawki godzinowej. W kontraktach forsują zapis, by na ich wynagrodzenie składał się określony procent kwoty, jaką placówka otrzymuje od NFZ za realizację konkretnej procedury - mówi jeden z dyrektorów. Jego zdaniem kwestię wynagrodzeń należy uporządkować.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Konieczne jest stworzenie instrumentu umożliwiającego określenie, jaki procent od kwoty płaconej za realizację konkretnego świadczenia ma się składać na wynagrodzenie lekarza - uważa dyrektor szpitala.
Konieczne jest stworzenie instrumentu umożliwiającego określenie, jaki procent od kwoty płaconej za realizację konkretnego świadczenia ma się składać na wynagrodzenie lekarza - uważa dyrektor szpitala.
Adobe Stock

Coraz szerszym echem odbija się temat trudnej sytuacji finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia. Szpitale już od jakiegoś czasu sygnalizują, że środki na pokrycie kosztów świadczeń nielimitowanych oraz za zrealizowane nadwykonania otrzymują z opóźnieniem. Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapewnia, że wszystkie nadwykonania zostaną zapłacone.

ZOBACZ TAKŻE: Minister zdrowia: od 1 lipca do szpitali popłynie 15 mld zł

MZ próbuje przerzucić koszty utrzymywania szpitali na samorządy?

Środowisko dyrektorów już od jakiegoś czasu sygnalizuje, że środki na pokrycie kosztów świadczeń nielimitowanych oraz za zrealizowane nadwykonania szpitale otrzymują z opóźnieniem.

– Warto sobie uświadomić, co to znaczy w praktyce: brak zapłaty za realizację świadczeń i nadwykonania to brak zapłaty za diagnostykę i leczenie. Będzie to więc rzutowało na dostępność do diagnostyki i leczenia dla pacjentów. Chciałbym też przypomnieć, że to przecież Ministerstwo Zdrowia zachęcało szpitale do realizacji nadwykonań w ramach spłaty pocovidowego długu zdrowotnego. A dziś dyrektorzy, którzy posłuchali tej rady, nie otrzymują za realizację nadwykonań zapłaty, co zachwiało sytuacją finansową ich placówek. Środowisko rozumie oczywiście trudną sytuacją i ograniczenia Narodowego Funduszu Zdrowia, ale skoro szpitale zrealizowały świadczenia i poniosły związane z tym koszty, powinny otrzymać zapłatę – i to adekwatną do realnych kosztów prowadzenia działalności. W przeciwnym razie szpitale nie będą w stanie zapewnić pacjentom ciągłości opieki. Jeśli środki za nadwykonania nie będą w pełni i na czas wypłacane przez NFZ, będzie to nic innego jak ruch w kierunku przerzucenia przez MZ i płatnika kosztów prowadzenia szpitali na barki samorządów - mówi Mariusz Trojanowski, prezes zarządu Powiatowego Szpitala Sp. z o.o. w Aleksandrowie Kujawskim, ekspert Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali.

Dzięki decyzji minister zdrowia oraz szefa resortu finansów kasę NFZ zasiliło ostatnio 5 mld zł. Minister Leszczyna zapowiedziała również, że od 1 lipca do szpitali trafi dodatkowe 15 mld zł zgodnie z rekomendacją Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Środowisko dyrektorów stoi na stanowisku, że te środki to absolutne minimum, które zapewni sektorowi szpitalnemu płynność finansową.

– Powiedzmy sobie jednak szczerze: 15 mld zł, o których mówiła minister Leszczyna, może z trudem wystarczyć na pokrycie kosztów samych podwyżek dla pracowników. Na to w większości pójdą te pieniądze. Tym bardziej, że presja płacowa na dyrektorów jest ogromna - dodaje Mariusz Trojanowski.

Co z wynagrodzeniami dla personelu medycznego? “Czas na trudne decyzje”

Jak dodaje dyrektor Trojanowski, podwyżki wynikające z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu to jedno – ale należy mieć świadomość, że zapisy tej regulacji nie obejmują większości lekarzy.

– W zasadzie skorzystali na niej głównie rezydenci. Obecnie przeważająca część lekarzy pracuje w oparciu o kontrakty. Lekarze coraz częściej chcą być opłacani nie według stawki godzinowej. W kontraktach forsują zapis, by na ich wynagrodzenie składał się określony procent kwoty, jaką placówka otrzymuje od NFZ za realizację konkretnej procedury. Nie ma dziś w systemie żadnych instrumentów, które pozwalałaby kształtować wynagrodzenia lekarzy na kontraktach. Chciałbym przy tym podkreślić, że jako dyrektorzy nie sprzeciwiamy się podwyżkom dla personelu. Skoro jednak MZ decyduje o wzroście wynagrodzeń, powinno przeanalizować, czy państwo na to stać, i zapewnić środki na wypłatę podwyżek - mówi.

Jego zdaniem, jeśli MZ da zielone światło do dalszych prac nad obywatelskim projektem ustawy o wynagrodzeniach, o który walczą pielęgniarki, powinno najpierw przeanalizować potencjalne źródła ich finansowania.

– Nie można tworzyć prawa pod dyktando bieżącej polityki. Minister zdrowia powinien liczyć się z tym, że będzie musiał podejmować trudne i niepopularne decyzje - podkreśla.

Środowisko dyrektorów stoi na stanowisku, że należałoby jasno określić, jaka część środków wypłacanych przez NFZ zostanie przeznaczona na wynagrodzenia. Konieczne jest także stworzenie instrumentu umożliwiającego określenie, jaki procent od kwoty płaconej za realizację konkretnego świadczenia ma się składać na wynagrodzenie lekarza.

– Kolejnym krokiem jest stworzenie rozwiązań zatrzymujących lekarzy w systemie publicznym, dzisiejsze zasady kontraktowania świadczeń wypychają kadrę do sektora prywatnego. Postulujemy, by NFZ ograniczył liczbę kontraktów podpisywanych z prywatnymi podmiotami i praktykami - dodaje Mariusz Trojanowski.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Wojciech Wiśniewski: NFZ stracił płynność finansową. Kryzys uderzy w pacjentów, pracowników i dyrektorów

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.