Dyrektorska (niegdyś) choroba
Ludzie, którzy duszą w sobie emocje i biorą do serca przeciwności losu, tak naprawdę biorą je sobie do… żołądka.
Wrzody, czyli uszkodzenie śluzówki układu pokarmowego, to najczęściej skutek palenia papierosów, picia alkoholu, złej diety, nadużywania kawy, silnego stresu i… cholerycznego charakteru.

Ława oskarżonych
— Choroba wrzodowa częściej dotyka ludzi zajmujących odpowiedzialne stanowiska i pracujących w zawodach narażonych na stresy — wyjaśnia Ewa Sterniczuk, lekarz medycyny rodzinnej z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Ewa i Krzysztof Sterniczuk.
Ta dolegliwość straciła jednak elitarny charakter. Lekarze mawiają, że każdy miał, ma albo będzie miał wrzody żołądka lub dwunastnicy. Według statystyk na to schorzenie skarży się co piąty Polak. Trzy razy częściej mężczyźni niż kobiety.
— Większość prowadzi nerwowy tryb życia, ma kłopoty rodzinne bądź w pracy. Ciągły pośpiech sprzyja napięciom. O tym, jak ważny jest udział czynnika nerwowego w rozwoju choroby wrzodowej, świadczą tzw. owrzodzenia stresowe u ludzi po wypadkach, urazach, ciężkich chorobach — opowiada Ewa Sterniczuk.
Organizm w przewlekłym stresie wydziela większe porcje kwasu solnego, a stąd prosta droga do powstania wrzodów. Używki — zwłaszcza papierosy, wysokoprocentowy alkohol, czarna kawa — drażnią błonę śluzową żołądka, przez co staje się podatniejsza na działanie kwasu solnego. Dodatkowym winowajcą może być bakteria Helicobacter pylori. Szacuje się, że ponad 80 proc. Polaków jest jej nosicielami, ale przecież nie wszyscy chorują.
— Muszą zaistnieć dodatkowe warunki. Helicobacter pylori żyje w żołądku, a produkty jej przemiany materii i enzymy doprowadzają do przewlekłego stanu zapalnego i osłabienia śluzówki tego narządu. Kwas solny łatwo ją wtedy uszkadza, powodując owrzodzenia — kontynuuje Ewa Sterniczuk.
Nietypowo typowe
Objawy nasilają się jesienią i wiosną, a zależą od wieku chorego i od umiejscowienia wrzodu.
— Wielu pacjentów ma niewiele objawów lub wcale. Najczęściej się skarżą na ból pośrodku brzucha, poniżej mostka, nad pępkiem i promieniujący do łopatek i kręgosłupa. Łatwo go pomylić z bólem zawałowym — opisuje Ewa Sterniczuk.
Przy wrzodach żołądka ból się nasila wkrótce po jedzeniu i często towarzyszą mu wzdęcia, nudności i wymioty. Przy owrzodzonej dwunastnicy ból się pojawia zazwyczaj po przebudzeniu — mówi się o nim "czczy" albo "głodowy", a zjedzenie czegoś łagodzi go na 2-3 godziny.
Niestety, zaledwie u połowy chorych dolegliwości są typowe, dlatego chorobę wrzodową niełatwo zdiagnozować, a nieleczone wrzody mogą prowadzić nawet do powikłań zagrażających życiu.
— Zniszczona śluzówka krwawi. Gdy krwawienie jest silne, choremu spada ciśnienie, męczy go pragnienie i nadmiernie się poci. Może też stracić przytomność. Przewlekłe podkrwawianie z małych naczyń zazwyczaj prowadzi do niedokrwistości z powodu niedoboru żelaza. Bardzo niebezpieczne jest też tzw. pęknięcie wrzodu. Perforacja wymaga natychmiastowej interwencji chirurgicznej: otwarcia jamy brzusznej i zszycia przedziurawienia — dodaje Ewa Sterniczuk.
Lecz się sam
Chorobie wrzodowej można w znacznym stopniu zapobiegać — należy uni-kać dymu papierosowego, alkoholu, ciężkostrawnych potraw. Trzeba się zdrowo i regularnie odżywiać, np. zjadać małe porcje pięć razy dziennie, a każdy kęs przeżuwać powoli i starannie.
— Długie przerwy między posiłkami powodują, że pokarm nie neutralizuje kwasu żołądkowego, który — działając bezpośrednio na błonę śluzową — może ją uszkodzić. Należy też pamiętać, że niektórych leków nie powinno się zażywać na pusty żołądek, przede wszystkim aspiryny i tabletek przeciwbólowych, bo wtedy działają bezpośrednio na błonę śluzową żołądka i ją uszkadzają, a nawet mogą spowodować krwawienie z przewodu pokarmowego. Dotyczy to także niektórych leków przeciwreumatycznych — przypomina Ewa Sterniczuk.
Ważne jest też unikanie i eliminowanie napięć nerwowych.
— Zalecam więcej wzajemnej życzliwości i uśmiechu na co dzień. I właściwy wypoczynek. Nie można bezkarnie eksploatować organizmu, nic mu nie dając w zamian. Proponuję więcej ruchu na świeżym powietrzu, a przede wszystkim znacznie więcej snu — sumuje Ewa Sterniczuk. l
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Leder