Hasło “likwidacja NFZ” wraca jak bumerang. Kto tym razem to zapowiada?
Likwidacja NFZ od dawna jest stałym elementem kolejnych kampanii wyborczych. Tym razem powraca jako “pomysł“ lidera ludowców. Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział likwidację NFZ i utworzenie w jego miejsce kilku kas chorych.

Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził w środę (31 maja) na konferencji prasowej w Szczytnie, że utworzenie w miejsce NFZ kilku kas chorych poprawi, zwłaszcza w małych miejscowościach, dostępność do służby zdrowia.
– NFZ w takiej formule musi przestać istnieć, bo nie wypełnia swoich zadań. Powinien być w takiej formule zlikwidowany. Powinno być kilka kas chorych na terytorium Polski, my szacujemy, że sześć, które będą ze sobą konkurować – podkreślał szef PSL.
Dodał, że tego typu działanie zwiększy dostępność do służby zdrowia w małych miejscowościach czy miastach powiatowych. W jego ocenie PiS nie poprawił dostępności do lekarzy, a dowodem tego jest fakt, że w miastach powiatowych zamykane są kolejne oddziały położnicze.
Powrót do kas chorych
– Nie może być tak, że połowa porodówek w ostatnich latach jest zamykana w kolejnych województwach, szpitale nie są w stanie utrzymać oddziałów ginekologiczno-położniczych, ponieważ dzietność spadła radykalnie. W 2017 roku było 400 tys. urodzeń, 2022 r. to jest 300 tys. urodzeń – argumentował.
Kosiniak-Kamysz podkreślał, że obecnie "służba zdrowia jest niedofinansowana, bo pieniądze ze składek trafiają nie na leczenie pacjentów, tylko na węgiel". – 10 mld zł z NFZ zostało przekazanych na zakup węgla. To jest karygodne, to jest sytuacja nie do przyjęcia. Zrobimy wszystko, by NFZ miał konkurencję, by nie był monopolem państwowym, by była zmiana wycen świadczeń, szczególnie opieki długoterminowej, paliatywnej, interii, pediatrii – wyliczał.
O tym, że NFZ był stałym elementem kolejnych kampanii wyborczych, pisaliśmy podsumowując 20 lat działalności tej instytucji. Jego stworzenie było częściową realizacją obietnic wyborczych SLD. Później już zapowiadano jego rychły koniec. Z hasłem likwidacji Funduszu do wyborów szedł PiS już w 2005 r., postulat ten powtórzył podczas swojej kampanii wyborczej w 2014 r. Andrzej Duda, a potem PiS w swojej kolejnej kampanii wyborczej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: NFZ: 20 lat minęło. Jak się zmieniał Fundusz i czy powinien zostać zlikwidowany?
Co o NFZ mówili “Pulsowi Medycyny“ byli prezesi tej instytucji?
Zwolennikiem powrotu do kas chorych jest m.in. poseł Andrzej Sośnierz, który zresztą sam pełnił funkcję prezesa NFZ (od września 2006 do listopada 2007 r.). W rozmowie w “Pulsem Medycyny” podkreślał, że przekształcenie kas chorych w NFZ było katastrofalnym ruchem.
– Z perspektywy czasu i tego, jak dziś działa Fundusz, muszę stwierdzić, że to jedno wielkie nieporozumienie. Przekształcenie kas chorych w NFZ było błędem. Zanim uruchomiono kasy, drobiazgowo do tego się przygotowywano. Określano, jak one mają funkcjonować, jakie są wzajemne zależności uczestników tego systemu i to zarówno po stronie administracji, jak i placówek medycznych. Dla NFZ nie było takiego planu. On powstał, bo chciano scentralizować decyzje, po to by łatwiej przeprowadzić duże transakcje finansowe. Z czasem ta instytucja centralizowała się jeszcze bardziej. Dziś jest całkowicie podporządkowana ministrowi zdrowia, w praktyce pełni rolę departamentu ministerstwa. W takiej instytucji, gdzie trzeba podejmować setki decyzji dziennie, sterowanie odgórne nie sprawdza się i dlatego Fundusz jest niewydolny organizacyjnie – mówił Sośnierz.
Z kolei Marcin Pakulski (p.o. prezesa NFZ od grudnia 2013 do marca 2014 r., a wcześniej zastępca prezesa NFZ ds. medycznych) w rozmowie z nami podkreślał, że NFZ obecnie wykonuje jedynie polecenia ministra zdrowia, nie ma zaś wpływu na kształtowanie systemu.
Jednak w ocenie Pakulskiego, pomysły na decentralizację Funduszu są nietrafione: – Nie dostrzegam żadnej wartości w ponownym podziale NFZ na mniejsze oddziały. Jeżeli ktoś mówi, że jeśli będzie kilku konkurujących płatników, to poprawią się np. wyceny, myśli naiwnie. Od tego, że będziemy mieli kilku płatników, w systemie nie przybędzie pieniędzy. Takie rozwiązanie byłoby wtedy skuteczne, gdyby było powiązane z wpływem na wielkość składki, którą płacą ubezpieczeni.
Nasz rozmówca przypomniał, że podstawowym zarzutem kierowanym w kierunku kas była nierówność w dostępie do świadczeń. Pójście w tym kierunku oznaczałoby powrót do sytuacji, gdy zakres świadczeń różniłby się w zależności od płatnika.
Agnieszka Pachciarz, prezes NFZ w latach 2012-2013, a obecnie dyrektor wielkopolskiego oddziału Funduszu odpowiadając na pytanie, czemu przy okazji każdych wyborów padają zapowiedzi likwidacji Funduszu lub przynajmniej jego decentralizacji, skwitowała: - Łatwo wskazać NFZ jako winnego wszelkich niedomagań systemu.
– Uważam to za populizm i nieznajomość funkcjonowania systemu. NFZ jest organizatorem systemu ochrony zdrowia, a nie tylko płatnikiem świadczeń zdrowotnych. Musi sprostać wielu często niespodziewanym wyzwaniom, jak było choćby w czasie pandemii. Bezmyślne mówienie o likwidacji NFZ może doprowadzić do odejścia profesjonalistów o ogromnej wiedzy i doświadczeniu. Jeśli ktoś zdecydowałby się na taki krok – odbudowanie instytucji o takim poziomie kompetencji, która bez względu na nazwę musi istnieć w systemie publicznej ochrony zdrowia, może zająć kilka, a nawet kilkanaście lat. Jest to w mojej opinii głębszy i ciągle istniejący problem nieszanowania instytucji, a przede wszystkim ludzi, którzy zdecydowali się na realizowanie zadań publicznych – podsumowała.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Filip Nowak: jestem zwolennikiem rozwijania NFZ, choć zarządzanie nim to duże wyzwanie
Źródło: Puls Medycyny