Ryzyko sercowo-naczyniowe u pacjentów onkologicznych może zmieniać się dynamicznie
Zawsze należy dokonać wyjściowej stratyfikacji ryzyka w celu planowania monitorowania zdarzeń sercowo-naczyniowych podczas aktywnej terapii przeciwnowotworowej. A po leczeniu onkologicznym konieczna jest restratyfikacja ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej w celu przygotowania długoterminowej obserwacji lub zaplanowania kolejnej linii leczenia onkologicznego — to główne wnioski z pierwszego webinaru zorganizowanego wspólnie przez ICOS i MASCC.

13 kwietnia odbył się webinar pt. „Dynamika stratyfikacji ryzyka sercowo-naczyniowego u pacjentów z chorobą nowotworową” (ang. The Dynamics of Cardio-Vascular Risk Stratification in Patients with Cancer). To pierwsze seminarium zorganizowane przez Międzynarodowe Towarzystwo Kardioonkologiczne (International Cardio-Oncology Society, ICOS) we współpracy z Międzynarodowym Towarzystwem Leczenia Wspomagającego w Onkologii (Multinational Association for Supportive Care in Cancer, MASCC); planowane są kolejne.

Webinarium moderowała dr Maryam Lustberg z Yale Cancer Center oraz Smilow Cancer Hospital (USA), prezydentka Multinational Association for Supportive Care in Cancer. Prelegentami byli: dr Stephen T. Sonis z Harvard Medical School — Brigham and Women’s Hospital oraz Dana-Farber Cancer Institute (USA), a także dr hab. n. med. Sebastian Szmit, prof. CMKP, kierownik Zakładu Kardioonkologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii oraz konsultant kardiolog w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie. Dr Szmit jest pierwszym polskim kardioonkologiem certyfikowanym przez ICOS oraz jedynym Polakiem w zarządzie Council of Cardio-Oncology przy Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym.
W dyskusji wzięli udział również: dr Susan Dent z Duke Cancer Institute (USA), prezydentka Międzynarodowego Towarzystwa Kardioonkologicznego, oraz dr Daniel Lenihan, członek zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Kardioonkologicznego i jego past prezes.
Podczas wykładu inaugurującego webinarium dr Stephen T. Sonis — światowej sławy ekspert w dziedzinie uszkodzeń tkanek związanych z terapią onkologiczną — podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi przewidywania toksyczności leczenia przeciwnowotworowego. Dr Sonis zwrócił uwagę, że toksyczności związane ze schematem leczenia (ang. regimen-related toxicities, RRT) są powszechne, nie występują wyłącznie w onkologii, i jest ich cała grupa.
Medycyna personalizowana, czyli właściwy lek we właściwym czasie
Jeszcze do niedawna w medycynie wyznawano zasadę one size fits all (ang.), czyli jeden lek dla wszystkich chorych na daną chorobę. Nie brano pod uwagę indywidualnej zmienności w odniesieniu do reakcji na dany lek i podatności na toksyczność. Obecnie celem jest wyodrębnienie grupy pacjentów, u których istnieje ryzyko zwiększonej toksyczności terapii, a następnie wybór takiej metody leczenia, by była najskuteczniejsza, najmniej toksyczna dla danego chorego i jednocześnie najbardziej opłacalna.
– Chodzi o to, aby podać właściwy lek, we właściwej dawce, we właściwym czasie, właściwemu pacjentowi — podkreślił dr Sonis.
Pojawia się jednak pytanie, w jaki sposób ustalić najskuteczniejszą i najmniej toksyczną dla danego pacjenta metodę leczenia. W ocenie eksperta, oceniając możliwość toksyczności, należy wziąć pod uwagę:
- intensywność leczenia,
- zmienne związane z pacjentem,
- charakterystykę guza.

“Jesteśmy na początku drogi, jeśli chodzi o zrozumienie ryzyka kardiotoksyczności leczenia przeciwnowotworowego. W wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) w dziedzinie kardioonkologii mamy „zielone” rekomendacje, w przypadku których poziom dowodów naukowych jest wysoki, a także „pomarańczowe” i „żółte” rekomendacje, w przypadku których poziom dowodów jest niższy. To dlatego, że wciąż nie mamy wystarczająco wiarygodnych danych”.
Intensywność leczenia a niebezpieczeństwo toksyczności
Mówiąc o zależności między intensywnością leczenia a jego toksycznością, dr Sonis przypomniał definicję indeksu terapeutycznego, czyli stosunku dawki leku dającej efekt terapeutyczny do dawki powodującej objawy zatrucia. Co może się przyczynić do powstania luki między efektywnością a toksycznością leczenia? Ekspert wskazuje na możliwe przyczyny:
- dawka leku lub promieniowania jonizującego przekracza próg toksyczności;
- pacjent ma deficyt metaboliczny, więc nie może metabolizować leku, co oznacza jego podwyższone stężenie we krwi, a to prowadzi do toksyczności;
- u pacjenta współwystępują schorzenia predysponujące do toksyczności popromiennej (np. niedokrwistość Fanconiego).
Oczywiście, można założyć, że ryzyko toksyczności zależy od dawki leku, ale wówczas pojawiają się następujące pytania:
- Czy dawka progowa dla toksyczności jest taka sama dla wszystkich pacjentów?
- Czy możliwe jest, żeby maksymalna dawka tolerowana (ang. Maximum Tolerated Dose, MTD) leku była taka sama dla wszystkich pacjentów?
- Czy dawka progowa dla toksyczności zmienia się w czasie leczenia?
- Czy próg terapeutyczny jest taki sam i jak wpływa na indeks terapeutyczny?
- Jak niegenomowe modyfikatory metaboliczne (leki, choroby współistniejące) wpływają na próg toksyczności?
- Jak geny kontrolujące metabolizm leków wpływają na ryzyko toksyczności?
Ekspert postawił znak równości między zmiennością metaboliczną a stężeniem leku, zaznaczając, że pacjenci nie metabolizują tego samego leku w ten sam sposób. Niektórzy są ekstremalnie wrażliwi na działanie danego leku, a u innych może wystąpić oporność.

“Im lepiej rozumiemy czynniki biologiczne przyczyniające się do patogenezy toksyczności, tym bardziej prawdopodobne, że zidentyfikujemy pacjenta z grupy ryzyka”.
Genetyczne przyczyny toksyczności
Toksyczność leczenia może być również związana z mutacjami genetycznymi.
– Mówiąc o pacjentach z chorobą nowotworową, wyróżnia się dwie grupy mutacji genetycznych: germinalne i somatyczne — przypomniał dr Sonis.
Wydaje się, zdaniem eksperta, że to mutacje somatyczne, które powstają w guzie w trakcie rozwoju choroby nowotworowej, zwiększają ryzyko toksyczności leczenia. Powołał się przy tym na pracę pt. „Gene alterations as predictors of radiation-induced toxicity in head and neck squamous cell carcinoma”, opublikowaną w „Journal of Translational Medicine”.*
Praca ta jest analizą związku między zmianami genetycznymi a zdarzeniami niepożądanymi występującymi po radioterapii u pacjentów z rakiem płaskonabłonkowym głowy i szyi. W tym celu wykorzystano sekwencjonowanie nowej generacji. Pojawiające się dowody sugerują, iż sama dawka radioterapeutyków nie może w pełni odpowiadać za zmienne nasilenie zdarzeń niepożądanych związanych z radioterapią u tej grupy pacjentów. Wykazano, że mutacje somatyczne, które powstają w guzach w trakcie rozwoju choroby nowotworowej, wpływają na uszkodzenie zdrowych tkanek w odpowiedzi na radioterapię.
Okazało się, że wszystkie zmiany genetyczne w genach BRCA2, ERBB3, NOTCH1 i CCND1 były związane z wyższym średnim stopniem toksyczności, przy czym zmiana w genie BRCA2 miała wpływ na wszystkie oceniane parametry toksyczności, w tym zapalenie błony śluzowej, wczesną dysfagię, kserostomię i, w mniejszym stopniu, późną dysfagię. Obecnie nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób mutacje somatyczne wpływają na uszkodzenie zdrowych tkanek w odpowiedzi na radioterapię.
W ocenie dr Stephena T. Sonisa, im lepiej rozumiemy czynniki biologiczne przyczyniające się do patogenezy toksyczności, tym bardziej prawdopodobne, że zidentyfikujemy pacjenta z grupy ryzyka.

“Z dostępnych danych wynika, że tylko 30-40 proc. pacjentów z grupy zwiększonego ryzyka kardiotoksyczności zostaje objętych rekomendowanym monitoringiem po zakończonej terapii przeciwnowotworowej. Mimo że są to silne rekomendacje, nie są one wykorzystywane w praktyce. Przyczyn takiego stanu jest wiele, m.in. finansowe”.
Stratyfikacja ryzyka kardiotoksyczności u pacjentów onkologicznych
W dalszej części webinaru dr hab. Sebastian Szmit wyjaśnił na przykładzie trzech różnych przypadków klinicznych, jak rozumiana jest stratyfikacja ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej u pacjentów onkologicznych. Przypomniał, że wyróżnia się pacjentów niskiego, pośredniego oraz wysokiego i bardzo wysokiego ryzyka kardiotoksyczności.
Do tej pierwszej grupy zalicza się chorych rozpoczynających leczenie przeciwnowotworowe, którzy są zdrowi kardiologicznie i bez czynników ryzyka. W grupie pośredniego ryzyka znajdują się pacjenci onkologiczni, u których występują choroby współistniejące, takie jak np. nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, a także ci powyżej 60. roku życia. Natomiast do grupy wysokiego ryzyka należą pacjenci z chorobą sercowo-naczyniową, a bardzo wysokiego ryzyka — chorzy, u których w wywiadzie stwierdzono m.in. niewydolność serca.
∎ 47-letnia pacjentka z rakiem piersi HER2-dodatnim, ER(–)/PR(–);
∎ leczenie: wymagane jest zastosowanie terapii neoadjuwantowej;
∎ brak czynników ryzyka sercowo-naczyniowego;
∎ wyjściowe ryzyko toksyczności sercowo-naczyniowej: niskie.
– To względnie młoda pacjentka, a więc z grupy niskiego ryzyka sercowo-naczyniowego. Nie oznacza to jednak, że po zakończeniu leczenia, które jest potencjalnie toksyczne, w dalszym ciągu w tej grupie pozostanie — zaznaczył kardioonkolog.
Wskazał, że podczas aktywnego leczenia, które polegało na zastosowaniu 4 cykli chemioterapii neoadjuwantowej opartej na antracyklinach (doksorubicyna — 240 mg/m2), a potem podawaniu uzupełniającej terapii trastuzumabem, pacjentka rozwinęła dysfunkcję serca (frakcja wyrzutowa zmniejszyła się z 58 do 45 proc.). W związku z tym została zakwalifikowana do grupy bardzo wysokiego ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej i należało u niej prowadzić bardzo intensywną obserwację odległą.
– W niedługim czasie u pacjentki doszło do nawrotu choroby i wymagała terapii trastuzumabem emtanzyny. Jednak ścisły monitoring po zakończeniu poprzedniego etapu leczenia i interwencja farmakologiczna umożliwiły poprawę funkcji serca, dzięki czemu kolejne linie leczenia onkologicznego były możliwe do zastosowania — wyjaśnił ekspert.
∎ 54-letni pacjent z przerzutowym rakiem nerkowokomórkowym;
∎ leczenie: przeciwciało anty-VEGF (sunitynib);
∎ czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego: nadciśnienie, cukrzyca typu 2, otyłość;
∎ wyjściowe ryzyko toksyczności sercowo-naczyniowej: wysokie.
– Już samo nadciśnienie tętnicze kwalifikuje tego pacjenta do grupy wysokiego ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej, a dodatkowo stosowane u niego leki przeciwnowotworowe powodują dalszy wzrost ciśnienia. Jeśli nie skupimy się na optymalnej kontroli ciśnienia, mogą rozwinąć się powikłania — zauważył dr hab. Sebastian Szmit. Dzięki szybkiej interwencji kardiologicznej udało się opanować wzrost ciśnienia. Jednak po 4 latach leczenia sunitynibem u pacjenta doszło do zawału serca.
– Po takim zdarzeniu został on zakwalifikowany do grupy bardzo wysokiego ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej. W II linii leczenia przeciwnowotworowego chory otrzymał już immunoterapię (niwolumab). Co prawda przebyty zawał serca nie jest przeciwwskazaniem do zastosowania tej terapii, jednak chorych trzeba bacznie obserwować — wskazał ekspert.
∎ 68-letni pacjent chory na szpiczaka mnogiego;
∎ leczenie: terapia lenalidomidem;
∎ czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego: wiek, nadciśnienie tętnicze, przewlekła choroba nerek;
∎ wyjściowe ryzyko toksyczności sercowo-naczyniowej: pośrednie.
– Mimo zastosowania u pacjenta profilaktyki przeciwzakrzepowej, doświadczył on masywnego anatomicznie zatoru płucnego, z objawami niewydolności serca. Stał się tym samym pacjentem bardzo wysokiego ryzyka kardiotoksyczności. Jego odpowiedź hematologiczna nie była wystarczająca, dlatego trzeba było zastosować kolejną linię leczenia (opartą na leku karfilzomib) i było to możliwe właśnie dzięki temu, że poprawiliśmy jego status kardiologiczny, wydolnościowy — powiedział dr hab. Sebastian Szmit.
– Jeśli podczas leczenia przeciwnowotworowego chory doświadczy poważnego incydentu sercowo-naczyniowego, staje się pacjentem bardzo wysokiego ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej, niezależnie od tego, do jakiej grupy ryzyka należał wyjściowo. Nie oznacza to jednak bariery przed kolejną linią leczenia onkologicznego. Temu służy kardioonkologia — aby te zdarzenia sercowo-naczyniowe leczyć w taki sposób, by kolejne linie leczenia przeciwnowotworowego były możliwe do zastosowania — podsumował ekspert.
Na koniec zarekomendował, aby zawsze dokonać wyjściowej stratyfikacji ryzyka przy planowaniu monitorowania zdarzeń sercowo-naczyniowych podczas aktywnej terapii. Zaznaczył także, że po leczeniu onkologicznym jest konieczna restratyfikacja ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej w celu zorganizowania długoterminowej obserwacji (lub zaplanowania kolejnej linii leczenia onkologicznego).

“Jeśli podczas leczenia przeciwnowotworowego chory doświadczy poważnego incydentu sercowo-naczyniowego, staje się pacjentem bardzo wysokiego ryzyka toksyczności sercowo-naczyniowej, niezależnie od tego, do jakiej grupy ryzyka należał wyjściowo”.
* https://translational-medicine.biomedcentral.com/articles/10.1186/s12967-021-02876-5
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kardioonkologia: opracowano pierwsze europejskie wytyczne [PTOK 2022]
Jak zmniejszyć ryzyko kardiotoksyczności po terapii przeciwnowotworowej
Źródło: Puls Medycyny