Henryk Skarżyński: Rezonans z reniferem w tle
Profesor Henryk Skarżyński, lat 55, otolaryngolog, audiolog, kieruje Międzynarodowym Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach. Jest też dyrektorem Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie i kierownikiem tamtejszej kliniki chorób uszu. W medycynie uważany za innowatora, prywatnie - tradycjonalista, 10. na Liście Stu 2008.
W zeszłym roku prof. Henryk Skarżyński zorganizował akcję badania słuchu wszystkich szóstoklasistów w Warszawie; jej wyniki były przerażające: 21,5 proc. uczniów ma zaburzenia słuchu, a 29 proc. szumy uszne. W grupie 65 proc. dzieci z wykrytymi zaburzeniami słuchu rodzice nie zauważyli wcześniej problemów ze słuchem.
Za znaczące wydarzenie zawodowe w 2008 roku profesor uważa zmiany w kontraktowaniu usług medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jego zdaniem, jeszcze nie wszyscy zdają sobie sprawę, co w dalszej perspektywie oznacza wprowadzenie Jednorodnych Grup Pacjentów. "Program nie jest doskonały, nie wszyscy są zadowoleni, ale nie ma od tego odwrotu. Jednocześnie system pokazuje w skali makro, co należy zmienić. Obie strony - zarówno NFZ, jak i konsultanci muszą jeszcze wiele poprawić" - uważa Henryk Skarżyński.
W wymiarze medycznym w ubiegłym roku istotne było ugruntowanie pozycji nowej metody leczenia częściowej głuchoty z wykorzystaniem systemów implantów słuchowych. Sukces w Polsce to pojawienie się w ostatnich dniach grudnia 3-teslowego funkcjonalnego rezonansu magnetycznego - posiadanie tego urządzenia otwiera przed Centrum fMRI, powstałym w Instytucie Środowiskowym, niebywałe zdaniem profesora możliwości naukowe i kliniczne.
Dla dzieci, które są leczone w Kajetanach, Henryk Skarżyński stworzył ogród ze zwierzętami. Na początku były tam koniki huculskie, na których mali pacjenci mogą uczyć się jeździć. Potem sprowadzono osiołki i kucyki. Za namową jednego z synów profesora - też absolwenta medycyny - trzy lata temu w Kajetanach pojawiły się renifery: dwa samce i cztery samice. "Wbrew obawom, czują się tu świetnie. Mają lepsze warunki niż w domu - dostały pomieszczenie z klimatyzacją i rozsmakowały się w polskim mchu. A o tym, że im tu dobrze, świadczy choćby to, że chętnie się rozmnażają - ostatnio urodziły się trzy kolejne renifery" - opowiada prof. Skarżyński. Niestety, sam nie znajduje zbyt dużo czasu dla zwierząt, bo prawie całkowicie pochłania go praca.
Profesor odpoczywa czynnie, najczęściej podczas gry w piłkę na sali. "Te mecze są dla mnie święte, po nich zasypiam błyskawicznie. To dla mnie znakomita regeneracja sił" - twierdzi. W pobliżu domu i ośrodka ma własne oświetlone boisko, gdzie po pracy gra z kolegami z zespołu lekarskiego i synami. Całą rodziną kibicują też narodowej reprezentacji i gdy tylko mogą, wyjeżdżają na mecze, nawet za granicę. W tym roku mieli szczęście być i wysłuchać dwa razy Mazurka Dąbrowskiego na olimpiadzie w Pekinie.
Święta Bożego Narodzenia w domu państwa Skarżyńskich to zawsze wielkie wydarzenie. Opłatkiem tradycyjnie dzielą się w stajni wśród zwierząt, a podczas kolacji profesor deklamuje napisany przez siebie specjalnie na tę okazję wiersz.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Monika Wysocka