Ten artykuł czytasz w
ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Jestem za tym, aby refundować koszty leczenia niepłodności, ale już nie samej metody in vitro, która leczeniem niepłodności nie jest. Natomiast samo leczenie choroby, pokrywanie kosztów leków, badań hormonalnych, indukcji - jak najbardziej powinno być wspierane przez państwo. Trzeba dać kobiecie jak największą szansę na to, aby zaszła w ciążę, nawet ze wspomaganiem. Jestem katoliczką i wierzę w to, że dziecko jest darem i niestety nie każdy może ten dar otrzymać. Jeśli nie pomagają metody, które pozwalają na zajście w ciążę, to widocznie dalej pójść nie można. Ja wyznaję taką filozofię i wiedzą o tym moje pacjentki. Te, które mają problem z zajściem w ciążę, wspieram do momentu, gdy jest to leczenie. Gdy nie mogę im dłużej pomagać, to im to mówię. Jest to naprawdę najtrudniejszy moment dla mnie jako lekarza, ale jestem wierna swoim przekonaniom. A in vitro nie jest metodą, którą polecam.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: dr Małgorzata Skibko, specjalista ginekologii i położnictwa, Łapy