Klauzula opt-out w walce o podwyżki

Anna Gwozdowska
opublikowano: 21-11-2007, 00:00

Związki zawodowe przygotowujące się do negocjacji płacowych z nowym rządem namawiają lekarzy, aby nie wyrażali zgody na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Lekarze nie zrezygnowali ze swojego postulatu podniesienia płacy zasadniczej do wysokości trzech średnich krajowych. Formą nacisku na rząd ma być tym razem brak zgody na pracę powyżej ustawowego minimum. Od 1 stycznia 2008 r. wchodzą w życie przepisy o 48-godzinnym tygodniu pracy lekarza, dostosowujące polskie prawo do unijnej dyrektywy z 2003 r. Do czasu pracy zostaną wliczone dyżury. Przyjęte prawo przewiduje jednak, że 48-godzinny tydzień pracy może zostać wydłużony przy zastosowaniu tzw. klauzuli opt-out. Sęk w tym, że na zastosowanie klauzuli i pracę powyżej 48 godzin tygodniowo musi zgodzić się pisemnie każdy lekarz indywidualnie.
Przedstawiciele Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w specjalnej odezwie skierowanej do lekarzy 8 listopada br. namawiają ich, aby nie zgadzali się pochopnie na nowe warunki pracy i nie podpisywali klauzuli opt-out. "To ma być narzędzie do wynegocjowania wyższej płacy zasadniczej" - zwraca uwagę Krzysztof Bukiel, przewodniczący ZK OZZL. Jego zdaniem, presja, jaką będą wywierać lekarze przy okazji negocjowania klauzuli, będzie o wiele skuteczniejsza niż tegoroczne strajki.

W kierunku układu zbiorowego?

Związkowcy spodziewają się, że opór przed podpisywaniem umowy z dyrekcjami szpitali będzie tak duży, iż uda się doprowadzić do negocjacji płacowych na szczeblu krajowym, a w rozmowy zaangażuje się nowy rząd. "Moglibyśmy zawrzeć z rządem trzyletni układ zbiorowy, w ramach którego stopniowo rosłyby nam płace, a władze miałyby wolną rękę na przeprowadzanie reform" - mówi K. Bukiel i dodaje, że rzeczywistość będzie prawdopodobnie znacznie mniej różowa. "Spodziewam się PiS-bis i jeszcze gorszej nagonki na lekarzy. Zaproponują nam 10 proc. podwyżki, tłumacząc, że więcej nie można" - mówi K. Bukiel. Przywołuje przy tym słowa Ewy Kopacz, minister zdrowia w nowym rządzie, która w wywiadach prasowych przed objęciem urzędu przy ulicy Miodowej w Warszawie zapowiedziała, że chce lekarzom zaproponować naprawę niesprawnego systemu, ale potrzebuje na to czasu. Mówiła także, że będzie zabiegać o opóźnienie wejścia w życie nowelizacji przepisów dotyczących czasu pracy. Sprawę klauzuli opt-out nazwała "sprawdzianem odpowiedzialności lekarzy". "Okaże się, czy zarzuty, którymi obrzucano lekarzy przez ostatnie miesiące, są prawdziwe" - powiedziała E. Kopacz.

Lekarze jak ekolodzy

Dr Czesław Miś, pełnomocnik ZK OZZL ds. zgodności polskiego prawa o czasie pracy z przepisami unijnymi zastanawia się, czy zabiegi pani minister w sprawie czasowego zablokowania nowych przepisów będą działaniem legalnym. "Potrzebuje czasu na poprawę ustawy? Przecież takie przepisy obowiązują w Polsce od 1 maja 2004 r. Czasu było dość! - dziwi się Cz. Miś. - Jako lekarze, podobnie jak ekolodzy w sprawie Doliny Rospudy, będziemy umieli zmusić polski rząd do stosowania prawa europejskiego".
Cz. Miś przypomina również, że w 2006 r. związkowcy wnieśli do Komisji Europejskiej skargę przeciwko Polsce za nieprzestrzeganie przepisów dyrektywy o czasie pracy. "To postępowanie cały czas się toczy" - podkreśla Cz. Miś. Jego zdaniem, zapowiada się kolejne starcie rządu z lekarzami. "Mam obawy, czy nowy rząd wyciągnął wnioski ze strajków. Bez radykalnych działań, żaden rząd nie ustąpił - tłumaczy Cz. Miś. - Tam, gdzie nie było strajków - nie było podwyżek".

Nokaut w Łodzi

7 grudnia br. ma się odbyć Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów OZZL, na którym zostanie ustalona strategia działania. Uchylanie się od podpisywania klauzuli opt-out ma się przerodzić w ogólnopolską akcję "nokaut przez opt-out". W Łodzi akcja nabiera już rumieńców. Regionalny oddział OZZL wspólnie z Okręgową Izbą Lekarską w Łodzi wyłonią komisję, która będzie negocjować warunki podpisania klauzuli w imieniu lekarzy. Według dr. Sławomira Zimnego, przewodniczącego łódzkiego regionu OZZL, do tej pory zebrano pełnomocnictwa lekarzy z czterech szpitali. Wzory upoważnień wydrukowano także w "Panaceum", biuletynie łódzkiej izby lekarskiej. "To forma wsparcia. Lekarze nie zostaną sami w negocjacjach" - wyjaśnia Adriana Sikora, rzecznik OIL w Łodzi.
Łódzki OZZL będzie się domagać 50 zł za godzinę dyżuru, a tym samym podwyższenia płacy zasadniczej. Obecnie za cały zwykły dyżur lekarze otrzymują około 120 zł, a za świąteczny 250 zł. "Albo wynegocjujemy wyższe stawki, albo nie podpiszemy klauzuli" - deklaruje dr S. Zimny. Jego zdaniem, lekarze nie ustąpią także przed groźbą wprowadzenia systemu zmianowego, ponieważ aby ten pomysł zrealizować, potrzeba 3 osób na jedno stanowisko pracy, czyli w sumie ok. 35 tys. lekarzy, a tych w Polsce brakuje.
Lekarze nie zgodzą się też najprawdopodobniej na kontrakty, bo w ten sposób stracą prawa wynikające z kodeksu pracy.
W negocjacjach z dyrektorami nie powinny również przeszkodzić przepisy o odpoczynku lekarzy - 11 godzinach raz na dobę i 35 godzinach raz w tygodniu. Według Cz. Misia, w szpitalach, gdzie pełni się opiekę całodobową, możliwe są odstępstwa od tej zasady.



Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Anna Gwozdowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.