Kotula: przed głosowaniem projektów ws. pigułki „dzień po” i aborcji większości parlamentarnej przydałaby się lekcja edukacji seksualnej
Nie ma naszej zgody na powrót do barbarzyńskiego zakazu aborcji zwanego kompromisem. Nie ma zgody na referendum - mówi minister ds. równości Katarzyna Kotula. Jej zdaniem, jeżeli koalicja rządząca nie wywiąże się z obietnic, które składała kobietom przed wyborami, to za 4 lata do władzy może wrócić PiS.

Katarzyna Kotula w piątek (26 stycznia) rano w programie „ Jeden na jeden” na antenie TVN24 mówiła o szeroko rozumianych prawach kobiet. – Musimy oddać kobietom prawo wyboru, do samostanowienia w sprawie ich zdrowia, ciała i życia. Jeśli ma tak być, to jedynym rozwiązaniem jest liberalizacja prawa aborcyjnego – wskazywała.
Jak podkreślała Lewica nie zgadza się powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, który określiła jako barbarzyński zakaz. – Nie ma zgody na referendum. Mam nadzieję, że jestem w koalicji z ludźmi, dla których prawa kobiet są ważne - zaznaczała i dodała, że rząd musi zmierzać w kierunku liberalizacji prawa aborcyjnego.
Dlaczego? Jak oceniła za 4 lata do władzy może wrócić PiS. - Może wrócić, także dlatego, gdy koalicja nie wywiąże się z tych obietnic, które składała kobietom w kampanii wyborczej – ostrzegała polityków.
Dodała: Pojawiają się w Sejmie różne projekty dotyczące prawa aborcyjnego. Jest m.in złożony przez Lewicę odnoszący się do dekryminalizacji, czyli wykreślenia art. 152 kodeksu karnego, tak żeby pomocnictwo w aborcji nie było karane. Mam nadzieję, że wokół tego uda się zbudować zgodę w koalicji. Wiem na pewno, że moi koledzy mają świadomość, że lekarze muszą czuć się bezpiecznie. Dziś z powodu tego zapisu są ścigani.
Kotula wysyła polityków i Episkopat na lekcje edukacji seksualnej
Minister podkreśliła, że musimy zrobić wszystko, żeby szpitale wywiązywały się z kontraktów i wywiązywały się z gwarancji, że kobieta będzie mogła ciążę przerwać.
Kotula, odnosząc się do projektu ws. pigułki „ dzień po” stwierdziła, że przed głosowaniem większości parlamentarnej przydałaby się rzetelna edukacja seksualna. W jej opinii na takie lekcje mógłby zapisać się też Episkopat. – Dziewczynki od 15. roku życia mają prawo do podejmowania życia seksualnego, a skoro tak to, dlaczego mielibyśmy im zakazywać tabletki „dzień po” - komentowała i dodała, że wielu parlamentarzystów ma ogromne braki, bo nie było w szkołach rzetelnej edukacji seksualnej.
– Dzisiaj są eksperci, ekspertki, które na pewno będą chętne, żeby tym, którzy mają braki w wiedzy w tym zakresie, wytłumaczyć: tabletka „dzień po” nie jest tabletką poronną. Musimy zrobić wszystko, żeby ona była łatwo dostępna także dlatego, żebyśmy mogli zapobiegać niechcianym ciążom - wyjaśniała.
Przypomnijmy, że wcześniej ( 25 stycznia) marszałek Szymon Hołownia wskazał, że kiedy do Sejmu wpłynie projekt dotyczący antykoncepcji awaryjnej, wraz z politykami Polski 2050 zastanowi się, czy pigułka powinna być dostępna bez recepty od 15. czy jednak 18. roku życia. – To, że pigułka “dzień po” powinna być dostępna dla kobiet od 18. roku życia nie budzi żadnych wątpliwości – komentował.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Premier o stosowaniu pigułki "dzień po": 15 lat to jest ten wiek, od którego nie ma przeciwwskazań medycznych
Źródło: Puls Medycyny