Lekarz kierujący SOR-em: pacjenci pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających to zmora ratowników

KM
opublikowano: 01-08-2024, 14:07

Coraz więcej jest pacjentów z bardzo poważnymi urazami, najczęściej po wypadkach komunikacyjnych - informuje dr Janusz Sokołowski, lekarz kierujący SOR-em Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Wśród poszkodowanych najwięcej jest jeżdżących na hulajnogach elektrycznych i rowerzystów. Niestety - bardzo wielu pacjentów jest pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Więcej wypadków komunikacyjnych, brawura na rowerach i hulajnogach, jazda bez kasku pod wpływem alkoholu i innych środków odurzających. Odwodnienia u seniorów i poparzenia słoneczne u dzieci. Do tego niewłaściwa opieka nad najmłodszymi i brak kontroli nad nastolatkami.

Na Szpitalny Oddział Ratunkowy USK przy ul. Borowskiej codziennie trafia ponad 170 pacjentów.

– To dla całego personelu ogromne wyzwanie. Od maja obserwujemy zwiększoną liczbę pacjentów, to nawet o 1000 osób miesięcznie więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem. To oznacza mniej więcej 30 pacjentów dodatkowo każdego dnia. I to zarówno dorosłych, jaki i dzieci, bo od 4 lat mamy oddział ratunkowy dla najmłodszych - mówi dr Janusz Sokołowski, lekarz kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

O połowę więcej pacjentów z poważnymi urazami

Coraz więcej jest pacjentów z bardzo poważnymi urazami, najczęściej po wypadkach komunikacyjnych, w ciężkim stanie, gdzie każda sekunda decyduje o ich życiu. Tylko w tym roku takich chorych jest o 50 proc. więcej niż w zeszłym roku. Do połowy lipca tego roku lekarze zakwalifikowali do leczenia w Centrum Urazowym 30 najciężej chorych, z wielonarządowymi urazami, a w całym 2023 roku było takich pacjentów 20.

Dla medyków pracujących na SOR-ze wakacje to bardzo trudny czas. Lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki, sanitariusze, salowe, pracujący na recepcji i wypełniający statystyki - wszyscy mają więcej pracy i zadań. Codziennie na dyżurze pracuje co najmniej 35 osób. Wspierają ich studenci UMW.

– Latem jesteśmy bardziej aktywni, uprawiamy różne dyscypliny sportu, próbujemy czegoś nowego nie zawsze ostrożnie i z głową. Nie brakuje brawury i braku rozsądku. To widzimy nie tylko u nastolatków, ale także u ich rodziców. Szczególnie wieczorem wypadków jest więcej, gdy jesteśmy już zmęczeni, rozkojarzeni - dodaje dr Janusz Sokołowski.

Brawura na rowerach i hulajnogach

Wśród poszkodowanych najwięcej jest jeżdżących na hulajnogach elektrycznych i rowerzystów. Po obrażeniach od razu widać, czy pacjent miał na głowie kask i z jaką prędkością jechał. Jeśli miał - to wypadek kończy się na ogół na zadrapaniach, stłuczeniach, skręceniach, czasem złamaniach. Jeśli nie - urazy twarzoczaszki bywają bardzo poważne.

Niestety - bardzo wielu pacjentów jest pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających. To zmora ratowników. Niestety latem więcej jest także wypadków komunikacjnych. Bliskość autostrady sprawia, że na SOR przy ul. Borowskiej najczęściej transportowani są pacjenci. I to zarówno drogą lądową - karetkami, jak i przy pomocy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Gorące lato także przyczyną większej liczby interwencji

Na SOR trafiają ofiary plażowania bez umiaru - z poparzeniami. Ale też dzieci i seniorzy z odwodnieniem organizmu. Dla starszych pacjentów wysokie temperatury to poważne zagrożenie omdleniami czy takimi chorobami jak zapalenie płuc i dróg moczowych. Nie ma dnia, by karetka nie przywiozła takich poszkodowanych na SOR.

- Lipiec jest bardzo pracowity, mamy bardzo wielu mamy pacjentów. No cóż - zobaczymy, jaki będzie kolejny miesiąc wakacji - dodaje dr Sokołowski.

Źródło: materiały prasowe UM we Wrocławiu

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.