Minister zdrowia kwestionuje roszczenia NIL
„Chcę zapytać szefa Naczelnej Izby Lekarskiej, czy rzeczywiście NIL jest tak biedna, bo może ma więcej na koncie niż Ministerstwo Zdrowia w tej chwili” - powiedziała w Krakowie minister Ewa Kopacz pytana o żądania Naczelnej Izby Lekarskiej dotyczące natychmiastowej zapłaty ponad 3,4 mln zł za czynności wykonywane przez samorząd lekarski na zlecenie administracji państwowej w latach 2007-2009.
Wezwanie do zapłaty NIL wysłała do resortu 13 września. Z roszczeniami mogą jednak wystąpić także izby okręgowe, a wg prezesa NRL Macieja Hamankiewicza, suma należności dla nich może być nawet trzykrotnie większa.
Samorząd zapowiedział, iż kolejnym krokiem będzie skierowanie sprawy do sądu.
„Prawo jest prawem” - skomentował wypowiedź szefa resortu Hamankiewicz. Jeśli został opracowany i zatwierdzony przez resort zdrowia sposób liczenia kosztów czynności wykonanych przez Izbę Lekarską w imieniu minister zdrowia i za minister zdrowia, „nie wypada dyskutować, należy zapłacić”.
„Nie chcemy środków z powietrza, za nic, dla jakichś niecnych celów. To cele ściśle określone przez posłów w ustawie o izbach lekarskich. Grzecznie prosimy o to, co się nam należy. Jeżeli są rozbieżności, są w Polsce instytucje - sądy i one je wyjaśnią” – mówi Hamankiewicz zastrzegając, iż mimo wszystko nie ma chęci konfrontacji z resortem.
Ewa Kopacz liczy na współpracę i częste spotkania z szefem lekarskiego samorządu. Tymczasem NIL zamierza w najbliższym czasie skierować do Trybunału Konstytucyjnego skargę dotyczącą niezgodnego z ustawą braku precyzji w rozporządzeniu MZ w sprawie refundacji kosztów dla izb.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Jolanta Grzelak-Hodor