Nie słowa, lecz czyny

  • Ekspert dla "Pulsu Medycyny"
opublikowano: 06-06-2014, 12:11

Każdy z nas ma prawo do wolności słowa, sumienia i wyznania. Wydaje się więc całkowicie naturalne i zrozumiałe, że ludzie dają publicznie wyraz swoim poglądom. Nie widzę pod tym względem zasadniczej różnicy pomiędzy „Deklaracją wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny” a deklaracją wyznawców Latającego Potwora Spaghetii, (gdyby taka istniała). Niepokoją mnie natomiast polityczne i praktyczne konsekwencje „Deklaracji wiary”, bo jeśli się mówi „a”, to trzeba również powiedzieć „b”.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Jeśli zatem za wyznaniem wiary pójdą czyny, a pójść powinny, konsekwencje tych czynów mogą być dramatyczne – i dla pacjentów, i dla lekarzy.
Dlaczego lekarz i student katolicki powinni jedynie powstrzymywać się od postępowania zgodnego z wpisaną w ustawę o zawodzie lekarza klauzulą sumienia? Jeśli rzeczywiście uczciwie traktująe swoją wiarę, to powinni bezwzględnie walczyć o wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży i surowe kary dla wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób przyczyniają się do śmierci nienarodzonego dziecka. Należy więc bezwzględnie i bezwarunkowo zakazać w Polsce przerywania ciąży.

Dlaczego lekarz i student katolicki powinni jedynie słowem protestować przeciwko technologii środków antykoncepcyjnych, ponieważ są sprzeczne z boskim nakazem: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili Ziemię i uczynili ją sobie poddaną”? Jeżeli poważnie traktują swoje słowa, powinni przy użyciu wszelkich dostępnych im środków politycznych i pozapolitycznych dążyć do ustanowienia całkowitego zakazu produkcji, importu i sprzedaży wszelkiego rodzaju środków antykoncepcyjnych. Użycie środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych powinno być bezlitośnie ścigane przez prawo.

Dlaczego lekarz i student katolicki mają spokojnie przyglądać się, tolerując rosnące wydatki z kasy publicznej na program zapłodnienia pozaustrojowego? Jeśli ich oświecone Duchem św. i zgodne z nauką Kościoła sumienie mówi im, że przezwyciężanie niepłodności to praktyka ohydna i przerażająca, to na co czekają? Być może pora już zniszczyć ogniem i mieczem tych, co ośmielają się lekceważyć nakazy „prawa nadprzyrodzonego”? Czyż lekarz i student katolicki nie powinni gorliwie i przy użyciu wszelkich przewidzianych prawem środków popierać czynnie tych wszystkich posłów i urzędników państwowych, którzy z uporem przeciwdziałają legalizacji zapłodnienia in vitro, ratyfikacji konwencji bioetycznej czy też prawnemu uregulowaniu genetyki klinicznej?

I wreszcie, werbalne potępienie aborcji i wszelkich praktyk eutanazyjnych będzie jedynie czczą deklaracją, jeśli nie będzie towarzyszyło temu stworzenie systemu inwigilacji totalnej w gabinetach lekarskich i na oddziałach szpitalnych. Musimy wiedzieć, kto i kiedy protestuje przeciwko uporczywemu leczeniu osób znajdujących się w sytuacji terminalnej i kto bez heroicznej walki o życie pozwala im umrzeć. Musimy wiedzieć, kto bezrozumnie łagodzi ból i cierpienia pacjenta. Skoro Chrystus mógł cierpieć na krzyżu, dlaczego pacjent z pokorą nie może nieść krzyża swego i ofiarować swój ból i cierpienie Bogu? Czyż nie jest to zgodne z prawem nadprzyrodzonym? Być może takie są właśnie wyroki Opatrzności. Bóg dał, Bóg wziął.

Dobry lekarz i student katolicki nie zawahają się zaofiarować swojego życia w obronie ideałów swojej wiary. Nie jest to jedyna religia, która wymaga od swoich wyznawców bezgranicznej ofiary i poświęcenia. I to właśnie, że wierność ideałom swej wiary staje się ważniejsza niż życie, wolność, godność, bezpieczeństwo, ból i cierpienie człowieka bardzo mnie niepokoi.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Prof. Zbigniew Szawarski

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.