Niecodzienne hobby: dawny świat
Tomasz Krajewski i jego teść chwytają za 50-kilogramową miniaturę lubelskiej fary, czyli kościoła św. Michała, rozebranego w XVIII wieku. Ostrożnie wynoszą model ze stodoły. Pan Tomasz, autor tego cacka, nakłada na czerwoną wieżę zdobną kopułę. Dostawia przybudówki.
Stoimy na wiejskim podwórku i patrzymy na kościół, który znamy jedynie ze starych rycin. Jego model ma ponad trzy metry wysokości, dwa długości i blisko tyle samo szerokości. Mężczyźni wracają do pracy. Ze stodoły, należącej do teścia pana Tomasza, wynoszą kolejne cuda. To budowle dawnej Lubelszczyzny, z okresu od neolitu do współczesności. Wyglądają jak autentyczne. Tylko, że od tych prawdziwych są 25, a niektóre kilkaset razy mniejsze. I wszystkie są z plastiku.
Jest rezydencja magnacka z Sosnowicy. To tam 28-letni Tadeusz Kościuszko dostał posadę guwernera i z wzajemnością zakochał się w Ludwice Sosnowskiej. Jest pałac Potockich. Jest polski grobowiec podobny do egipskich piramid. Mężczyźni ładują miniatury budowli do samochodu transportowego i wiozą do Lublina. Na wystawę.
Od probówek do żaglowców
Na co dzień Tomasz Krajewski myje probówki, przygotowuje szkło laboratoryjne, odważa chemikalia. Pracuje jako technik laborant w lubelskiej Akademii Medycznej. Po pracy wraca do Niemiec pod Lublinem, gdzie mieszka. I gdzie średnio cztery godziny dziennie dłubie przy swoich modelach. "Kocham to" - wyznaje.
Zgrzyta klucz w ciężkich, metalowych drzwiach. Wąskie schodki prowadzą w dół, pod ziemię, do nieczynnej, osiedlowej kotłowni przekształconej na pracownię.
"To pasja od dzieciństwa - opowiada Tomasz Krajewski. - Jedni z tego wyrastają, innym zostaje na całe życie. Zaczynałem od modeli starych żaglowców. Jeden z nich zdobył srebrny medal na mistrzostwach Polski w klasie C1 Naviga. Siedziałem nad nim półtora roku".
Żarówka oświetla misternie wykonany statek. A także pomieszczenie zagracone dłutami, pęsetami, pędzelkami, wiertłami, zastawione butelkami z klejami i farbami. Jest nawet prawdziwa szlifierka dentystyczna oraz inne przybory stomatologiczne, które przy takiej precyzyjnej robocie są niezastąpione. ?Bo trzeba być dentystą, malarzem, rzeźbiarzem, krawcem - oprowadza po swej pracowni T. Krajewski. - Współczesne, zawodowe modelarstwo jest bliskie szkutnictwu. Wykorzystuję te same techniki, jakie stosuje się przy budowie jachtów".
Najtrudniejsza była księżniczka wandalska
Wykonuje miniatury budynków z całej Polski. Najczęściej na zamówienie muzeów i urzędów miast. Praca nad każdym modelem wymaga konsultacji z historykami, archeologami.
Do budowy wykorzystuje płyty PCV, modelinę, gips, karton, drewno, nici, trociny, tkaniny, źdźbła trawy. Debiutował rekonstrukcjami cmentarzyska i chat Gotów, które pokazywano na wystawie w Mediolanie. Spod dłuta T. Krajewskiego wyszedł grobowiec księżniczki wandalskiej. Wspomina, że był to najtrudniejszy model, bo musiał uszyć szaty, zrobić biżuterię, naczynia ceramiczne i bogato rzeźbiony stoliczek wotywny, które włożono do grobu.
W kolekcji są m.in. rekonstrukcja XIII-wiecznego Gdańska, zrobiona na 1000-lecie miasta, model Łęcznej z XVI wieku, XV-wieczny Wojciechów czy model synagogi, która stała u stóp lubelskiego zamku.
Skansen w miniaturze
"Marzy mi się skansen z dawnymi zamkami, pałacami, klasztorami, zrobionymi w małej skali, np. 1:25 - mówi T. Krajewski. - Modele robią wtedy wrażenie, bo są duże. Takie skanseny mają Holandia, Bruksela, Włochy. Odwiedzają je miliony turystów. Dlaczego nie otworzyć podobnego pod Lublinem?".
Pan Tomasz chciałby prezentować w skansenie nie tylko duże modele, stojące na ziemi, ale także małe, pod kloszami, jak choćby gotową już makietę lotniska polowego z 1944 roku. Kiedy i gdzie miałby stanąć skansen, jeszcze nie wiadomo. "Myślałem, żeby chociaż na początku przygarnęło skansen jakieś znane miejsce, do którego turyści już przyjeżdżają. Może Nałęczów, może Kazimierz Dolny. A może lepiej urządzić wszystko z dala od miast, gdzieś na łąkach?" - zastanawia się Tomasz Krajewski.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Ewa Stępień, Lublin