O sprawie pani Joanny dyskutowano w Sejmie. “Myślałam, że lekarze udzielają pomocy, byłam głupia”

opublikowano: 26-07-2023, 14:18

Lekarze lubią mówić, że boją się policji i prokuratury, ale ta sprawa pokazuje, że to pacjentki mają się czego bać, bo to one są realnie ścigane i nękane - mówiła w Sejmie pełnomocniczka pani Joanny. W dyskusji o tej sprawie stale wraca kwestia zbyt słabej, zdaniem wielu, reakcji środowiska lekarskiego, która przyczynia się do nadszarpnięcia zaufania kobiet do medyków.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Na zdjęciu posłanka Wanda Nowicka i pani Joanna z Krakowa podczas posiedzenia sejmowego zespołu
Na zdjęciu posłanka Wanda Nowicka i pani Joanna z Krakowa podczas posiedzenia sejmowego zespołu
Fot. Katarzyna Kotula/TT

27 lipca w Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego zespołu ds. Kobiet. Zostało w związku ze sprawą pani Joanny z Krakowa.

Przypomnijmy, we wtorek, 18 lipca, Fakty TVN opublikowały materiał o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali po tym, jak na tamtejszy SOR zgłosiła się kobieta po zażyciu tabletki poronnej.

19 lipca Ministerstwo Zdrowia wyjaśniło, że policję poinformował lekarz leczący pacjentkę, ale informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki.

Naczelna Rada Lekarska poinformowała, że wobec ujawnionej sytuacji samorząd prowadzi postępowanie wyjaśniające.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Sprawa pani Joanny. Policja: przeszukania dokonano za zgodą lekarza. Ta sytuacja “to nie nasza wina”

Pani Joanna: był taki moment, że przestałam być osobą, a stałam się przedmiotem

Zdaniem posłanek opozycji, głównie Lewicy, ochrona zdrowia psychicznego pani Joanny była jedynie pretekstem do bezprawnych i skandalicznych działań policji. W posiedzeniu, z powodu “licznych obowiązków” nie wziął udziału Komendant Główny Policji gen. Szymczyk. W obszernym liście Rzecznik Praw Pacjenta wyjaśnił posłom jakie działania już w tej sprawie podjął, ale z uwagi na fakt, że postępowanie nadal trwa Bartłomiej Chmielowiec także nie wziął udziału w posiedzeniu.

– Zaczęło się od tego, że zamówiłam tabletkę poronną za 330 zł, nie wszyscy dysponują taką kwotą. Dostałam ją mniej więcej po tygodniu i wzięłam ją sama w domu. Było ok, nie było niebezpiecznie. (...) Zadzwoniłam do pani doktor, pani psychiatry. Myślałam, że lekarze udzielają pomocy, taka byłam głupia. Myślałam, że udzieli mi pomocy, a już po kilku minutach w moim domu była policja. (...) Policja nie okazywała mi w tej sytuacji troski, teraz też nieszczególnie to robi. Jestem na SOR-ze, w tzw. międzyczasie zniknął mój komputer. Jeden lekarz, może więcej, się za mną wstawił. Trafiłam na ginekologię, choć potrzebowałam wsparcia psychologa lub psychiatry. Nie potrzebowałam ginekologa, ale zostało mi tam zrobione badanie. W tym szpitalu też była policja. Był wtedy taki moment, że nie byłam już osobą, ale przedmiotem - mówiła w emocjonalnym wystąpieniu pani Joanna.

Z ramienia Rzecznika Praw Obywatelskich głos zabrał Adam Najjar. Poinformował, że RPO z urzędu podjął działa w sprawie pani Joanny, m.in. zwracając się z prośbą o informację do krakowskiej policji. Chodzi przede wszystkim o wskazanie podstawy prawnej działań policji oraz powodów ujawnienia danych wrażliwych pani Joanny w jednym ze stanowisk wydanych przez policję (znalazły się tam np. informacje o jej stanie zdrowia), a także czy w obu tych kwestiach wszczęto wobec funkcjonariuszy postępowania wyjaśniające.

Psychologia i psychiatria
Specjalistyczny newsletter przygotowywany przez ekspertów
ZAPISZ MNIE
×
Psychologia i psychiatria
Wysyłany raz w miesiącu
Specjalistyczny newsletter przygotowywany przez ekspertów
ZAPISZ MNIE
Administratorem Twoich danych jest Bonnier Healthcare Polska.

“Lekarze stoją i przyglądają się z boku”

Pełnomocniczka pani Joanny, Kamila Ferenc z organizacji Federa, podkreśliła, że przerwanie własnej ciąży farmakologicznie pozostaje w Polsce legalne i bezpieczna.

– Od kilku dni czytam, że interwencja pogotowia i policji była niezbędna, bo pani Joanna krwawiła i bolał ją brzuch, a więc była w stanie zagrożenia zdrowia. Tyle tylko, że podczas poronienia, aborcji i menstruacji się krwawi. (...) Z punktu widzenia organów ścigania informacja, że ktoś przerwał własną ciążę farmakologiczne jest informacją irrelewantną procesowo. Dopóki do policji lub prokuratury nie wpłynie zawiadomienie, że konkretna osoba trzecia brała udział w aborcji, nie ma prawa wszczynać żadnych czynności wyjaśniających ani nękać kobiet, które miały aborcję. A tak się dziś w Polsce dzieje, co jest pośrednim sposobem na karanie tych osób - podkreśliła Ferenc.

Ferenc dodała, że mimo twierdzeń policji jakoby laptop został zabezpieczony w celu postawienia zarzutów osobom rozprowadzającym środki poronne, do postawienia zarzutów ostatecznie nie doszło. Pani Joanna kupiła tabletki poronne na stronie organizacji Women help women.

– W świetle polskich przepisów nie można tej organizacji postawić zarzutów. Nie ma fizycznego sprawny żadnego przestępstwa w sprawie pani Joanny. (...) W stosunku do funkcjonariuszy nie wyciągnięto konsekwencji, nie ma takiej woli politycznej - dodała.

Jej zdaniem w pierwszym szpitalu, do którego trafiła pani Joanna opór lekarzy i dyrekcji placówki wobec działań policji był zbyt słaby, za pacjentką wstawił się jeden lekarz.

– W drugim szpitalu im. Narutowicza funkcjonariuszki weszły do gabinetu. Lekarze lubią mówić, że boją się policji i prokuratury, ale ta sprawa pokazuje, że to pacjentki mają się czego bać, bo to one są realnie ścigane i nękane. (...) Lekarze stoją i przyglądają się z boku albo wręcz swoim pacjentkom szkodzą - mówiła Kamila Ferenc.

Podczas posiedzenia przedstawicielka Aborcyjnego Dream Teamu przywołała kilka sytuacji, w których za pomocnictwo w zakupie tabletek poronnych skazani zostali bliscy kobiet (np. chłopak lub ojciec). W każdej z tych sytuacji policję informował o sprawie lekarz lub inny profesjonalista medyczny po uzyskaniu od pacjentek lub ich bliskich informacji o przeprowadzeniu aborcji.

– Nie ufamy wam drodzy lekarze i mam nadzieję, że tego słuchacie. (...) Zaufanie legło w gruzach - powiedziała na koniec Natalia Broniarczyk.

– Czy za złamanie tajemnicy lekarskiej zostanie ukarana lekarka pani Joanny? Jeśli nie, kolejny raz będziemy mieli do czynienia ze środowiskami, które chronią same siebie i myślą o sobie, a nie o pacjentkach - dodała na zakończenie dyskusji Marcelina Zawisza z Lewicy.

W sprawie pani Joanny Naczelna Izba Lekarska wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że wszczęła postępowanie wyjaśniające. “Puls Medycyny” starał się uzyskać szerszy komentarz, ale rzecznik NIL poinformował, że dopóki postępowanie trwa, Izba nie będzie sprawy komentowała.

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.