Ochrona zdrowia powinna być jednym z priorytetów rządu
Ochrona zdrowia powinna być jednym z priorytetów rządu
O koniecznych zmianach w ochronie zdrowia i źródłach dodatkowego jej finansowania rozmawiamy z posłem Tomaszem Latosem, przewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia.
Kto przygotowuje program PiS w dziedzinie ochrony zdrowia?

Poruszamy się w ramach wizji wypracowanej rok temu. Na kongresie programowym w Katowicach doprecyzowaliśmy pewne rozwiązania w trakcie debaty, w której poza mną brali udział m.in. prowadzący dyskusję marszałek Stanisław Karczewski, euro-poseł Bolesław Piecha, poseł Czesław Hoc, dr Konstanty Radziwiłł oraz dr Andrzej Sośnierz. Przed wyborami odbędzie się prawdopodobnie jeszcze jeden kongres, gdzie kwestie ochrony zdrowia na pewno będą poruszane.
Czy na czele listy najważniejszych zmian, niezbędnych do usprawnienia systemu ochrony zdrowia, jest zlikwidowanie NFZ?
Nie powiedziałbym, że to jest sprawa najważniejsza. Myślimy szerzej: o finansowaniu, a przede wszystkim o tym, że pieniędzy na ochronę zdrowia ma być więcej. Docelowo chcemy dojść do 6 proc. PKB. Ochrona zdrowia powinna być bowiem jednym z priorytetów rządu. Kwestii zdrowia nie można spychać na margines tylko dlatego, że zwykle jest im nieprzychylny minister finansów. Aby pieniędzy było więcej, a jednocześnie aby nie zwiększać podatków i składki zdrowotnej, proponujemy powrót do finansowania z budżetu. Chcemy do środków znajdujących się w systemie dołożyć dodatkowe, które są w budżecie państwa z już istniejących podatków. W ten sposób zwiększymy finansowanie. Trzeba także mądrzej wydawać to, co mamy i wyeliminować występujące niejednokrotnie marnotrawstwo.
Jak ma wyglądać zarządzanie tymi zwiększonymi środkami?
Nie myślimy o nakładaniu budżetu poszczególnym placówkom. Zakładamy, że w dalszym ciągu będzie kontraktowanie świadczeń, bo inaczej nie można ocenić, ile środków należy przekazać poszczególnym podmiotom leczniczym. Obecny na rynku świadczeń zdrowotnych NFZ jest dość skostniałą instytucją, która nie sprawdziła się w zaistniałej sytuacji. Brakuje kogoś, kto kreuje politykę zdrowotną i jest jej organizatorem na danym terenie. Fundusz siłą rzeczy próbuje wchodzić w tę rolę, która nie jest dla niego przewidziana. Robi to w sposób szczątkowy, a przez to nieudolny.
Ale musi istnieć jakaś instytucja, która będzie dystrybuować środki, płacić za świadczenia…
Zakładamy, że w każdym województwie będzie działać taka instytucja podległa wojewodzie, zajmująca się nie tylko rozdziałem pieniędzy. Szczegółowo zostanie to opracowane w formie odpowiedniego rozwiązania ustawowego. Natomiast część środków będzie dzielona przez ministerstwo.
Jakie powinny być zakresy tego podziału na województwa i ministerstwo?
To wymaga opracowania szczegółowych rozwiązań. Jeśli na przykład mówimy o przeszczepach, to trudno planować budżet regionalnie, podobnie jest w odniesieniu do chorób rzadkich. Kiedyś procedury wysokospecjalistyczne były w budżecie ministerstwa, ale stopniowo, z przyczyn oszczędnościowych, a nie merytorycznych, zaczęto przekazywać je do NFZ. Powinny one wrócić do centralnego oceniania i zarządzania przez ministerstwo. Nie da się racjonalnie dzielić środków bez opracowania map potrzeb zdrowotnych; środki publiczne nie mogą służyć czyimś lokalnym lub środowiskowym ambicjom. Chociażby tworzenie kolejnych ośrodków zajmujących się konkretnym schorzeniem w danym regionie musi mieć uzasadnienie w postaci potrzeby zakontraktowania świadczeń.
Czyli mapom potrzeb zdrowotnych powinna towarzyszyć sieć ośrodków referencyjnych?
Musimy stworzyć sieć szpitali oraz system referencyjności. Mając rozpoznaną mapę potrzeb zdrowotnych, zbudujemy sieć szpitali — opartą na ośrodkach działających na danym terenie — zaczynając od szpitali publicznych. Szpitale niepubliczne będą uzupełnieniem tej sieci.
Obecnie proces komercjalizacji zaszedł już tak daleko, że w niektórych regionach nie ma możliwości zakontraktowania, poza sektorem niepublicznym, pewnych świadczeń. Do tego dochodzi kwestia szpitali klinicznych, uniwersyteckich, które mają obowiązki związane ze szkoleniem zarówno przeddyplomowym, jak i podyplomowym. To generuje koszty, a także potrzeby i możliwości wykonywania świadczeń zdrowotnych, co powinno być uwzględnione w zasadach finansowania. Pamiętajmy też o tak zwanych trudnych przypadkach — nie może być tak, że niektóre szpitale biorą pieniądze za leczenie pełnego zakresu, ale na terapię wspomnianych schorzeń odsyłają pacjentów gdzie indziej. Trudnymi przypadkami powinny zająć się szpitale z najwyższym stopniem referencyjności, co jednocześnie musi być w odpowiedni sposób opłacone. Rozmieszczenie i układ podmiotów mogą wyglądać różnie w poszczególnych regionach, ponieważ występują przecież znaczące różnice w liczbie szpitali i ich poziomie specjalizacji. W zależności od map potrzeb i posiadanych zasobów wojewoda będzie mógł wprowadzić lokalnie optymalne, dopasowane do regionu, rozwiązanie.
Czy komercjalizacja lub też prywatyzacja szpitali powinna dalej postępować?
Jesteśmy przeciwnikami komercjalizacji i prywatyzacji szpitali. Są bardzo różne jej modele. Czasami mamy do czynienia z przekształceniem szpitala, który nadal w stu procentach należy do samorządu. Ale dochodzi też do sytuacji, w których sprywatyzowany został sam kontrakt z NFZ, czyli samorząd staje się bezwzględnie wykorzystywanym udziałowcem mniejszościowym, który ma zapewnić budynki i infrastrukturę, a kontrakt — często kilkudziesięciomilionowy — jest sprywatyzowany przez spółkę, której kapitał założycielski wynosi nie więcej niż kilkaset tysięcy złotych. W ten sposób z jednorocznych dywidend można pokryć całość zaangażowanych w spółkę środków. Często umowy spółek są tak skonstruowane, że pieniądze wpływające z tytułu kontraktu mogą w perspektywie kilku lat posłużyć do przejęcia szpitala na własność prywatnego podmiotu. To jest wyłudzenie, na które nie może być zgody. Uczciwa jest sytuacja, gdy inwestor działa opierając się na swoim kapitale i ponosi ryzyko, podpisuje potem kontrakt z NFZ na określony zakres świadczeń. Trudno to porównać z komercjalizacją powiatowego szpitala w taki sposób, że samorząd pozostaje udziałowcem mniejszościowym, który wnosi infrastrukturę i jeszcze pokrywa straty. Lepsze jest pozostawienie szpitali w rękach publicznych, ponieważ taki podmiot z założenia nie działa dla zysku.
Czy koszyk świadczeń gwarantowanych to idea nadal żywa?
To jest sprawa bardzo skomplikowana, związana z zapisem art. 68 Konstytucji RP, a jednocześnie z możliwościami budżetu. Na razie widzę raczej potrzebę tworzenia koszyka negatywnego. Znacznie ważniejsze, do załatwienia w pierwszym rzucie, jest urealnienie wyceny świadczeń zdrowotnych. Mam bowiem świadomość przeszacowania niektórych świadczeń, a niedoszacowania innych. Jeśli mamy mówić o procesie kontraktowania i stworzenia efektywnej mapy potrzeb zdrowotnych, to bez urealnienia wyceny nie da się tego zrobić.
Oprócz zasad finansowania, co jest największym problemem ochrony zdrowia?
Sprawą numer jeden jest finansowanie, ale zaraz za nią plasuje się kwestia informatyzacji. Nie mamy rejestrów, nie posiadamy pełnej wiedzy o zapadalności na choroby i leczeniu pacjentów. Od dawna powinny działać systemy informatyczne, aby lekarz dysponował pełną wiedzą o pacjencie, który się do niego zgłasza i aby pacjent nie musiał się zapisywać do kilku kolejek w różnych miejscach. Dzięki tym systemom będziemy wiedzieć, jakie są problemy pacjenta, czy stać go na wykupienie leków. Trzeba dać chorym możliwość nie tylko dotarcia do lekarza, ale również zaopatrzenia w konieczne leki. Chcemy przemodelować zasady refundacji, wprowadzając niski ryczałt i na przykład roczną kwotę, powyżej której leki są już za darmo. Jednakże, aby to — i wiele innych rozwiązań — wprowadzić, potrzebne są systemy informatyczne gromadzące potrzebne dane. Inaczej niczego nie uda się dokonać. Nie rozumiem, dlaczego Ministerstwo Zdrowia nie potrafiło sprostać temu zadaniu, dlaczego nasze państwo, szczycące się wybitnymi informatykami, nie potrafi skorzystać z systemu, który już gdzieś się sprawdził i wprowadzić go u nas.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Rozmawiał Krzysztof Jakubiak
O koniecznych zmianach w ochronie zdrowia i źródłach dodatkowego jej finansowania rozmawiamy z posłem Tomaszem Latosem, przewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia.
Kto przygotowuje program PiS w dziedzinie ochrony zdrowia?
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach