Potrzeba adrenaliny

Magdalena Orlicz-Benedycka
opublikowano: 13-06-2012, 14:31

Dr n. med. Adam Domanasiewicz, chirurg ogólny i lekarz medycyny ratunkowej, specjalista chirurgii ręki – ma dyplom Europejskiej Federacji Towarzystw Chirurgii Ręki (FESSH).

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Jest ordynatorem SOR-u w Szpitalu im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy oraz asystentem oddziału chirurgii ogólnej i pododdziału replantacji kończyn. Jeden z najlepszych w Polsce specjalistów od allotransplantacji tkanek złożonych. Medycyna to jego pierwsze hobby, a następne to zmaganie z żywiołami, do których zalicza góry, wodę, konie i motocykle. Jego słabości to pracoholizm, apodyktyczność, brak cierpliwości i czasu dla rodziny.

None
None


Choć nie biegał jeszcze w maratonach i nie skakał na spadochronie, nie oznacza to, że nie będzie tego robił. Od pewnego czasu poza wspinaczką, speleologią, nurkowaniem i motocyklami pasjonują go rekonstrukcje historyczne. Wystąpił m.in. w wielkiej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem w jej 600-lecie. Rok później odgrywał rolę Wielkiego Księcia Witolda. „Szermierkę uprawiałem przez cały czas szkoły podstawowej pod okiem państwa Medyńskich, wspaniałych trenerów, później przerzuciłem się na żeglarstwo, ale zamiłowanie do białej broni pozostało. Teraz znowu ćwiczę z kolegami, organizujemy pokazy średniowiecznych sztuk walki i uczestniczymy w turniejach rycerskich. Marzy mi się udział w rekonstrukcji bitwy pod Wiedniem, ale okrągłej rocznicy chyba nie dożyję. Staram się też jak najczęściej jeździć konno, bo wtedy odpoczywam. Skąd to zainteresowanie końmi? To chyba naturalny powrót do korzeni i dawnych tradycji polskich, realizacja marzeń z dzieciństwa, zrodzonych z lektury Trylogii, „Krzyżaków”, „Kozietulskiego i innych” oraz oglądania westernów” – mówi dr Adam Domanasiewicz.

Kiedyś jeździł na cudzych, obecnie ma własne konie i sam szykuje je do walki. Trzyma je w gospodarstwie pod Trzebnicą, gdzie mieszka. Wbrew pozorom, opieka nad końmi nie jest aż tak absorbująca, a kiedy ma dyżury, pomagają mu w tym rodzina i koledzy koniarze z wioski.

„Aby starannie przygotować się do rekonstrukcji bitwy, ćwiczę około godziny dziennie z koniem, poza tym poprawiam swoją sprawność, a w grupie ćwiczymy układy z szermierki. Myślimy o zorganizowaniu na naszym terenie rekonstrukcji bitwy pod Legnicą z Mongołami. To duże przedsięwzięcie, dlatego trzeba znaleźć sponsorów” – opowiada dr Domanasiewicz.

Ostatni pomysł to wyjazd motocyklowy na Kaukaz. Ma to być wyprawa śladami Ormian polskich: „Będziemy zwiedzali m.in. miejsca związane z osadnictwem ormiańskim na Kresach. Tam ludzie są bardzo gościnni. Nie wiem jeszcze, czy pojedziemy w trzy, pięć czy dziesięć motocykli. Nie planujemy szczegółów wyprawy. Dojeżdżamy do jakiegoś miejsca i albo jest tam jakiś motel, albo śpimy w namiotach, które mamy ze sobą”.

Kiedy najlepiej wypoczywa? Dla niego nawet praca jest relaksem, bo lubi operować. Męczy go natomiast głupota i ignorancja, a także niemoc organizacyjna i biurokracja. A co sprawia, że cieszy się jak dziecko? „Myślę, że bliskie takim uczuciom są: galop na koniu lub jazda motocyklem, zjazd na nartach w głębokim puchu, poza tym bita śmietana. Uwielbiam też spać, chociaż mam na to bardzo mało czasu. Ostatnio świetnie się bawiłem z córką w wesołym miasteczku na ekstremalnie szybko pędzącym roller coasterze”.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Magdalena Orlicz-Benedycka

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.