Praca dla farmaceutów w Wielkiej Brytanii

Beata Lisowska
opublikowano: 11-10-2006, 00:00

Farmaceutka Anna Dziurda w kwietniu br. skończyła w rodzinnym Krakowie półroczny staż podyplomowy i uzyskała tytuł magistra, a już myśli o wyjeździe z Polski. Młoda, energiczna ciągle szuka pomysłów na życie. Ostatnie cztery miesiące spędziła w Łebie, jednocześnie pracując w aptece i korzystając z uroków lata. W perspektywie trzech miesięcy czeka ją praca w jednej z aptek na południu Anglii.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Wszystko zaczęło się od spotkania rekrutacyjnego, które rok temu dla studentów i absolwentów Wydziału Farmaceutycznego Collegium Medicum w Krakowie zorganizowała firma A-Team Recruitment. W Polsce działa ona na rzecz brytyjskiej sieci aptek Boots. Farmaceutka poszła na spotkanie z ciekawości. Zostawiła swoje dane i już po tygodniu nawiązała regularny kontakt mailowy z firmą rekrutacyjną.

Po pierwsze: angielski

Anna Dziurda zaczęła intensywnie szlifować język angielski, przygotowując się do egzaminu językowego, którego zdanie jest warunkiem uzyskania zagranicznego kontraktu. "Firma Boots regularnie organizuje takie egzaminy dla farmaceutów w Warszawie i Krakowie. Egzamin składa się z dwóch części: zawodowej i językowej. Pierwszą jest rozmowa z przedstawicielem firmy, podczas której są przedstawiane konkretne problemy medyczne, z którymi pacjent przychodzi do apteki. Chodzi o sprawdzenie, jak w takiej sytuacji poradzi sobie farmaceuta, czy zachowa się profesjonalnie, jakie zada pytania" - opowiada Anna Dziurda. Jest to istotne, bo - jak zapewniali przedstawiciele firmy rekrutacyjnej - w Wielkiej Brytanii system pracy farmaceuty wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Większy nacisk jest położony na opiekę farmaceutyczną nad pacjentem.
Druga część egzaminu dotyczy już tylko języka angielskiego. Firma Boots zleca jej organizację Uniwersytetowi w Bath. Egzamin językowy ma klasyczny schemat, obejmuje reading, writing, listening i speaking. Przyszły pracodawca oczekuje, aby farmaceuta znał język na poziomie dobrym. Anna Dziurda bez problemu zdała egzamin z angielskiego w czerwcu. "Moim zdaniem, bardzo pomocne w nauce okazało się czytanie oryginalnych tekstów, m.in. na stronie internetowej BBC. Są tam zamieszczane reportaże, których można słuchać, jednocześnie śledząc dołączony tekst. Jest to na pewno lepsze niż siedzenie nad książkami" - mówi młoda farmaceutka. Przydatny okazał się także kurs językowy, który w Warszawie i Krakowie dla farmaceutów organizuje firma A-Team Recruitment. Chętni płacą za niego sami, ale jeśli zadeklarują wyjazd na Wyspy z tym właśnie pośrednikiem, przysługują im zniżki. Podczas kursu omawiane są konkretne przypadki kliniczne, podobne do tych, jakie pojawiają się na egzaminie językowym.

Po drugie: dokumenty

Anna Dziurda załatwia formalności. W Polsce trzeba odebrać w okręgowej izbie aptekarskiej kilka zaświadczeń, które są przesyłane następnie do Naczelnej Izby Aptekarskiej w Warszawie. Za wydanie stosownych dokumentów NIA pobiera równowartość 100 euro.
Kolejnym etapem jest rejestracja w Brytyjskim Towarzystwie Farmaceutycznym. Pomaga w tym i ponosi jej koszty strona brytyjska. Firma płaci też za przelot do Wielkiej Brytanii, opłaca hotel przez pierwsze trzy-cztery dni pobytu w Birmingham, gdzie ma siedzibę firma Boots.
"Po tym krótkim okresie zapoznawczym z firmą trafię do docelowego miejsca pracy. Nie dokonałam jeszcze ostatecznego wyboru, wiem tylko, że chcę pracować na południu Anglii, skąd jest blisko do Londynu. Przez pierwsze trzy miesiące będę pod nadzorem angielskiego farmaceuty. Mam otrzymywać wynagrodzenie, ale będzie ono niższe niż zarobki niezależnego farmaceuty (minimalna stawka to 16 tys. funtów brutto rocznie). W tym czasie będę się doszkalać z brytyjskiego prawa farmaceutycznego oraz obowiązujących tam zasad pracy. Po trzech miesiącach czeka mnie egzamin zawodowy. Jeżeli go zdam, zostanę zatrudniona jako niezależny farmaceuta z pensją 32 tys. funtów brutto rocznie" - opowiada Anna Dziurda.

Po trzecie: praca

Z pracą w brytyjskiej aptece nasza bohaterka wiąże duże nadzieje. "Będzie to okazja zdobycia cennego doświadczenia zawodowego. Opieka farmaceutyczna jest tam o wiele bardziej rozwinięta niż w Polsce. Jest to też jedna z głównych przyczyn, dla których zdecydowałam się na wyjazd" - mówi Anna Dziurda. Jak zapewniali przedstawiciele firmy rekrutującej, w brytyjskich aptekach jest oddzielny pokój, w którym farmaceuta może przyjąć pacjenta. Farmaceuta, oczywiście cały czas w porozumieniu z lekarzem, monitoruje leczenie pacjentów chorych przewlekle, np. na cukrzycę czy nadciśnienie. Sprawdza, czy zażywane leki działają, czy nie należy ich zmienić. "Chciałabym się sprawdzić w tamtejszych warunkach pracy" - dodaje.
Farmaceutka chce też poznać ludzi, kulturę i - nie ma co ukrywać - zarabiać więcej niż jej koledzy w Polsce. W Wielkiej Brytanii spędzi co najmniej dwa lata. Ale niewykluczone, że nie będzie to jej docelowe miejsce pracy. Drugim bliskim jej językiem jest francuski. Być może również we Francji spróbuje swoich sił.


Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Beata Lisowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.