Prof. Szuster-Ciesielska: zagrożenie odrą jest realne, a jej powikłania mogą być śmiertelne
Warto podkreślić, o czym rzadko się mówi, że powikłaniem odry jest znaczące osłabienie odpowiedzi komórkowej, które utrzymuje się nawet do roku i sprawia, że istotnie zwiększa się ryzyko kolejnych infekcji bakteryjnych czy wirusowych. Tymczasem to właśnie infekcje bakteryjne są najczęstszą przyczyną śmierci — globalnie w skali roku z powodu powikłań odry umiera na świecie około 160 tys. osób, głównie dzieci - tłumaczy prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że w ciągu ostatniego roku nastąpił 45-krotny wzrost liczby zachorowań na odrę w Regionie Europejskim.
Rzeczywiście, dodam, że mimo iż wzrost zachorowań odnotowano na całym świecie, to ta różnica nie była tak rażąca jak w Regionie Europejskim.
Z czym może być to związane?
Myślę, że wynika to z dwóch zjawisk. Po pierwsze czasowo utrudnionego dostępu do szczepień w okresie pandemii COVID-19, co przełożyło się na opóźnienie immunizacji zarówno pierwszą, jak i drugą dawką szczepionki. Przypominam, że w przypadku odry potrzebne są dwie dawki szczepionki — pierwszą podaje się dziecku w wieku 13-15 miesięcy, a drugą, przypominającą, w wieku 6 lat. Pierwsza dawka chroni co prawda z wysoką, 95-procentową efektywnością, jednak 5 proc. w skali świata to ogromna grupa dzieci. Drugi powód tej sytuacji może wiązać się z niezwykłą aktywnością środowisk antyszczepionkowych, które w czasie w pandemii nasiliły swoją narrację nie tylko przeciwko szczepionce na COVID-19, ale ogólnie przeciwko szczepieniom. Środowiska te wręcz postulują, aby dążyć do całkowitego zniesienia obowiązku szczepień w Polsce…
Wspomniała Pani Profesor, że w czasie pandemii był utrudniony dostęp do szczepień. Jak obecnie wygląda wyszczepialność, zwłaszcza w przypadku odry?
Przede wszystkim chciałabym zaznaczyć, że pandemia w dalszym ciągu trwa. W momencie zniesienia przez WHO dokumentu mówiącego o globalnym zagrożeniu międzynarodowym z powodu COVID-19, większość osób stwierdziła, że tym samym skończyła się pandemia. Tak jest to też często przedstawiane w mediach. To nieprawda, ponieważ pamiętajmy, że istnieją dwa dokumenty. Jeden mówi o międzynarodowym zagrożeniu z powodu COVID-19, a drugi to ogłoszenie stanu pandemii. Ten pierwszy został zniesiony, ale WHO nadal nie odwołała pandemii.
Co do obecnej wyszczepialności, to należy przypomnieć, że odra jest chorobą niezwykle zakaźną, rozszerzającą się ze współczynnikiem reprodukcji wirusa wynoszącym od 16 do 18. Oznacza to, że jedna zainfekowana osoba zakaża kolejnych 16-18 osób. Świadczy to o niezwykłej szybkości transmisji wirusa, zwłaszcza w populacji wrażliwej. Z tego względu poziom ochrony przed odrą na poziomie populacji powinien być wyższy niż 95 proc. Tymczasem już od kilku lat w Polsce, jak też w innych krajach europejskich, obserwuje się regularny spadek wyszczepialności, zwłaszcza w odniesieniu do drugiej dawki. Z danych WHO wynika, że wskaźniki zaszczepienia pierwszą dawką szczepionki MMR, która chroni przed odrą, ale też świnką i różyczką, spadły w całej Europie z 96 proc. w 2019 roku do 93 proc. w 2022 roku. W związku z tym z każdym rokiem rośnie grupa osób wrażliwych na odrę. Warto przy tym dodać, że w latach 2018-2019 obserwowano w Polsce, jak i całej Europie, znaczący wzrost przypadków tej choroby W 2019 r. było ich ponad 1500. Był to okres tzw. epidemii wyrównawczej ze względu na wzrost liczebności osób wrażliwych, czyli niezaszczepionych dwiema lub drugą dawką szczepionki.
W jaki sposób rozprzestrzenia się wirus odry i czy możemy się przed tą chorobą chronić inaczej niż poprzez szczepienia?
Uniknięcie odry w inny sposób niż za pomocą szczepień ochronnych jest dość trudne. Jedna zakażona osoba zainfekuje praktycznie wszystkie inne pozostające z nią w jednym pomieszczeniu. Oczywiście, można ograniczyć szerzenie wirusa za pomocą zachowań prewencyjnych, takich jak noszenie maseczek, ale pamietajmy, że odra najczęściej atakuje dzieci, a w tej grupie trudno stosować tego typu zabezpieczenia. Jest to choroba, która przenosi się przede wszystkim drogą kropelkową, a zakaźne kropelki, mogą przetrwać w powietrzu nawet kilka godzin. Zakaźna jest także wydzielina z gardła i nosa, a więc transmisja odry następuje również w bezpośrednim kontakcie między dziećmi, które np. biorą do buzi jakąś zabawkę, a następnie przekazują ją kolejnemu dziecku. Na przedmiotach wirus może przetrwać w formie zakaźnej do dwóch godzin.
Jakie objawy mogą sugerować, że mamy do czynienia z tą chorobą?
Pierwszym symptomem jest zwykle pojawienie się gorączki, a później charakterystycznej plamkowo-grudkowej wysypki, najpierw na głowie, która następnie „schodzi” stopniowo w dół ciała. Cechą charakterystyczną, która występuje u 95 proc. osób zakażonych wirusem odry, jest też pojawienie się w jamie ustnej tzw. plamek Koplika. Warto przy tym zaznaczyć, że chorzy zarażają już od dwóch do czterech dni przed pojawieniem się wysypki, co jeszcze bardziej utrudnia doraźne działania prewencyjne. Jakie są najgroźniejsze powikłania odry? Najczęściej jest to zapalenie ucha środkowego i olbrzymiokomórkowe zapalenie płuc. Rzadziej występuje poinfekcyjne zapalenie mózgu, które pojawia się u jednej osoby na 1000 do 2000 zakażonych. Jeszcze rzadszą konsekwencją przejścia odry (1:100 000) może być też poinfekcyjne stwardniające zapalenie mózgu, które jednak często ujawnia się po kilku latach od zachorowania. Warto przy tym podkreślić, o czym rzadko się mówi, że powikłaniem odry jest też znaczące osłabienie odpowiedzi komórkowej, które utrzymuje się nawet do roku i sprawia, że istotnie zwiększa się ryzyko kolejnych infekcji bakteryjnych czy wirusowych. Tymczasem to właśnie infekcje bakteryjne są najczęstszą przyczyną śmierci — globalnie w skali roku z powodu powikłań odry umiera na świecie około 160 tys. osób, głównie dzieci.
Dodam, że to dzieci są w grupie najwyższego ryzyka zachorowania, ponieważ — tak jak wspomniałam — pierwszą dawkę szczepionki przeciwko odrze podaje się w wieku 13-15 miesięcy. Jest to związane z faktem, że noworodek otrzymuje przeciwciała od matki, a więc zastosowanie jej wcześniej sprawiłoby, że wirus szczepionkowy zostałby zneutralizowany przez matczyne przeciwciała. One stopniowo zanikają, ale ten czas jest różny. Może więc wystąpić okienko, w którym dziecko staje się wrażliwe na wirusa, a tym samym bardziej narażone na infekcję. W grupie ryzyka są również dzieci słabiej odżywione, z deficytem witaminy D, obniżoną odpornością, a także osoby, które z różnych przyczyn nie zostały zaszczepione w dzieciństwie.
Pierwsza szczepionka przeciwko odrze została wynaleziona w 1963 roku, a obowiązkowa, początkowo jednodawkowa immunizacja w Polsce rozpoczęła się 12 lat później — w 1975 roku. Jest więc grupa dorosłych, która nie została zaszczepiona. Czy osoby te powinny się teraz zaszczepić?
Zalecałabym im kontakt z lekarzem. Jeżeli ktoś nie pamięta czy chorował na odrę albo czy był szczepiony i nie ma jak się tego dowiedzieć, to moim zdaniem jako naukowca najlepszą opcją jest zbadanie poziomu przeciwciał. Jeżeli ich nie ma — co świadczy o braku szczepienia i braku przejścia odry — to warto się zaszczepić.
PRZECZYTAJ TAKŻE: WHO: 45-krotny wzrost liczby zachorowań na odrę w Europie. To najbardziej zakaźna z chorób
Źródło: Puls Medycyny