Przydałaby się w Polsce moda na szczepienia
Przydałaby się w Polsce moda na szczepienia
- Monika Wysocka
Regularne szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym są w stanie wyeliminować je całkowicie lub zmniejszyć zapadalność. W ten sposób — jak mówią epidemiolodzy — pozbyliśmy się już błonicy oraz znacząco ograniczyliśmy zachorowania na tężec i ostre WZW B u dzieci.
Dlatego tak ważne jest stałe modyfikowanie kalendarza szczepień i dostosowywanie go do sytuacji epidemiologicznej danego kraju — podkreślali eksperci podczas debaty „Szczepienia w Polsce — oczekiwane zmiany, realne zagrożenia”, zorganizowanej przez PAP w ramach Europejskiego Tygodnia Szczepień.
„Szczepienia zmieniły naszą rzeczywistość” — uważa prof. CMKP Teresa Jackowska, przewodnicząca Oddziału Warszawskiego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Dzięki nim obecnie np. w dużej części Europy praktycznie już nie istnieje wirusowe zapalenie wątroby typu B. „W Polsce szczepienia przeciw WZW B wciąż obowiązują, choć stwierdzane są zaledwie pojedyncze przypadki ostrego, przewlekłego zapalenia u dzieci” — zaznacza prof. Jackowska.
Między innymi dzięki szczepionkom skojarzonym, które za jednym ukłuciem uodparniają organizm np. przed błonicą, tężcem, krztuścem i polio, w Polsce w 2013 r. nie odnotowano ani jednego zachorowania na błonicę czy polio, a tężec zdarza się sporadycznie. „Wciąż jednak występuje krztusiec, dlatego szczepienia przeciwko niemu jeszcze długo będą obowiązywały od 3. miesiąca życia” — przypomniała ekspertka.
Aktywność ruchów antyszczepionkowych
Badania wykazują jednak niepokojącą tendencję: coraz więcej Polaków sprzeciwia się obowiązkowym szczepieniom — kilka lat temu było to 7 proc., dziś ok. 10-12 proc. „Choć odsetek Polaków korzystających z obowiązkowych szczepień wciąż wynosi ponad 90 proc., to jednak stopniowo spada” — przyznają specjaliści. Niechęć do szczepień wywołują krążące na ich temat mity, np. że szczepionki zawierają rtęć, że ich mnogość może spowodować autyzm, a poza tym przecież to karmienie piersią chroni przed zachorowaniem. Jest paradoksem, że po tym, jak wieloletnie zaszczepianie populacji pozwoliło wyeliminować część chorób, niektórzy podają w wątpliwość potrzebę szczepień. „Tymczasem na tym to właśnie polega — tylko regularne szczepienia pozwalają całkowicie wyeliminować chorobę” — podkreślają specjaliści.
Ich zdaniem, dużo złego czyni także niezwykle agresywna propaganda ruchów antyszczepionkowych, które bardzo się w ostatnich latach uaktywniły. „Wyrządzają w ten sposób krzywdę matkom, które szukają w Internecie informacji na temat ewentualnych powikłań poszczepiennych” — uważa Sabina Szafraniec, prezes Stowarzyszenia „Parasol dla życia”.
Niezrozumieniem tematu należy też tłumaczyć, że modny w ostatnim czasie naturalny tryb życia znalazł swój wyraz u części osób w przekonaniu, że lepiej jest zachorować w sposób naturalny. „Stąd popularność tzw. ospa party, czyli spotkań dzieci zdrowych z tymi, które przechodzą ospę wietrzną. Ale ospa nie zawsze przebiega łagodnie, nawet u dzieci zwykle zdrowych może dać wiele powikłań. Dla dziecka z zaburzeniem odporności może to być choroba śmiertelna” — ostrzega pediatra.
Brak wiedzy i wiary
Szczepień unikają również dorośli. Głównym powodem jest brak wiedzy na temat znaczenia szczepień w dorosłym życiu, a także — które szczepienia należy odnowić. Pokutuje przeświadczenie, że skoro zostaliśmy zaszczepieni jako dzieci, teraz już nie musimy tego robić. Poza tym skoro dzieci, które są postrzegane jako główny nośnik chorób zakaźnych, są zaszczepione, to dorośli z ich otoczenia już nie muszą. „To błędne myślenie. Bo przecież nawet jeśli wnuki są szczepione, to mogą przynieść do domu wirusy czy bakterie od innych dzieci, z którymi się stykają” — tłumaczyła Sabina Szafraniec.
Samo środowisko lekarskie niestety niewiele robi, by zmienić tę sytuację. Bojąc się posądzenia o protekcję na rzecz producentów szczepionek, lekarze nie zachęcają do szczepień. Niektórzy zresztą „sami nie wierzą w ich siłę, bo nigdy nie widzieli na własne oczy choroby, która została zwalczona szczepionką” — zauważyli eksperci. Zdarza się też, że osoby ze środowiska medycznego wręcz podważają potrzebę i wiarygodność szczepień. „W takim przypadku należy zwracać się do samorządów medycznych, do izby lekarskiej, żeby zweryfikowała wiedzę i uprawnienia takiego lekarza. Jeśli ktoś swoją postawą, wypowiedziami i pracą działa niezgodnie z wiedzą lekarską i sztuką medyczną, można się zastanawiać, czy w ogóle powinien w tym zawodzie pracować” — uważa Marek Posobkiewicz, p.o. głównego inspektora sanitarnego.
W Polsce nie ma też mody na szczepienia — nie szczepią się m.in. celebryci, z których wiele osób bierze przykład. „Niestety, im większa zasobność społeczna, tym ruchy antyszczepionkowe mają większą siłę przebicia. Zaufanie w siłę szczepień mają ludzie ubożsi” — zauważyła prof. Ewa Bernatowska, konsultant woj. mazowieckiego w dziedzinie immunologii.
Dlatego tak ważna jest edukacja, która pozwoli się przeciwstawić coraz silniejszym ruchom antyszczepionkowym — doszli do wniosku uczestnicy debaty.
Trzeba ułatwić walkę z pneumokokami
Sporo czasu podczas debaty poświęcono szczepieniom przeciwko pneumokokom. Dostępność do tych szczepień wciąż jest w Polsce na niezadowalającym poziomie. „Te szczepienia są refundowane tylko w grupach ryzyka, a powinny objąć wszystkie dzieci od 2. miesiąca życia, jak zaleca WHO” — podkreślała prof. Jackowska.
Problem jest poważny, bo według danych z 2010 roku na inwazyjną chorobę pneumokokową zapada w Polsce 25 razy więcej dzieci w porównaniu z danymi z badania przeprowadzonego w latach 2003-2004. „Pneumokoki są wszędzie. U większości ludzi występują w nosogardłach. Nosicielami jest aż 60 proc. dzieci ze żłobków, a podobnie jest w domach dziecka. Nosicielstwo u dzieci przebywających w domu wynosi 20 proc.” — podkreślała prof. Anna Skoczyńska z Narodowego Instytutu Leków, przedstawiając dane z Polski, które i tak zdaniem ekspertów są niedoszacowane. „Dopiero aktywne monitorowanie wskazuje, że tych zachorowań jest dużo więcej, a i nosicielstwo jest o wiele większe niż mówiono; chorują zarówno małe dzieci, jak i osoby dorosłe” — zaznaczyła prof. Jackowska. Bakteria Streptococcus pneumoniae atakuje najczęściej dzieci, wywołując zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie ucha środkowego, zatok, oskrzeli, często z powikłaniami, doprowadzając nawet do posocznicy.
W Polsce dostępne są dwie szczepionki przeciwko pneumokokom: 10-walentna i 13-walentna, które działają na odmienne grupy bakterii. Z danych z ostatnich pięciu lat przedstawionych przez prof. Annę Skoczyńską wynika, że stosowanie szczepionki 10-walentnej u dzieci do 2. i 5. roku życia ograniczyłoby liczbę zakażeń odpowiednio o 63 proc. i 63,6 proc. W przypadku szczepionki 13-walentnej byłoby to odpowiednio 81,6 proc. i 82,4 proc. Dostępność do skuteczniejszej profilaktyki mogłoby, zdaniem ekspertów, zwiększyć utworzenie dla obu szczepionek oddzielnych grup limitowych. „Odrębne grupy limitowe we właściwy sposób zróżnicują te dwie szczepionki. Zrównanie cen dwóch szczepionek o różnej efektywności byłoby po prostu niesprawiedliwe” — uważa prof. Ewa Bernatowska.
Narastającym problemem ze względu na ograniczone możliwości terapeutyczne jest oporność pneumokoków na antybiotyki — do niedawna głównie na penicylinę, a obecnie coraz częściej za zakażenia odpowiadają szczepy wielooporne. „Jeśli chodzi o dzieci do 5. roku życia, to w ostatnim roku aż 40 proc. szczepów izolowanych od tych dzieci stanowiły szczepy niewrażliwe na penicylinę. Podobny procent to szczepy niewrażliwe na inne antybiotyki. Gdybyśmy stosowali szczepionki, to w przypadku 10-walentnej można by zapobiec 52,6 proc., a w przypadku 13-walentnej — aż 94 proc. zakażeń wywołanych przez pneumokoki oporne na penicylinę” — uważa prof. Skoczyńska.
Ponieważ szczepienia przeciwko pneumokokom nie zostały wprowadzone do obowiązkowego Programu Szczepień Ochronnych w 2014 r. jako powszechne dla wszystkich dzieci, Grupa Ekspertów na rzecz Programu Szczepień Ochronnych w Polsce, powołana przez Stowarzyszenie „Parasol dla życia” opracowała opinię na temat skuteczności szczepień przeciwko pneumokokom. Dokument zawiera propozycje rozwiązań mające na celu zwiększenie dostępu do szczepionek przeciwko pneumokokom, gwarantujące ich najwyższą skuteczność terapeutyczną.
Informacje na temat szczepień i ich bezpieczeństwa można znaleźć na stronie: szczepienia.gis.gov.pl



Regularne szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym są w stanie wyeliminować je całkowicie lub zmniejszyć zapadalność. W ten sposób — jak mówią epidemiolodzy — pozbyliśmy się już błonicy oraz znacząco ograniczyliśmy zachorowania na tężec i ostre WZW B u dzieci.
Dlatego tak ważne jest stałe modyfikowanie kalendarza szczepień i dostosowywanie go do sytuacji epidemiologicznej danego kraju — podkreślali eksperci podczas debaty „Szczepienia w Polsce — oczekiwane zmiany, realne zagrożenia”, zorganizowanej przez PAP w ramach Europejskiego Tygodnia Szczepień.„Szczepienia zmieniły naszą rzeczywistość” — uważa prof. CMKP Teresa Jackowska, przewodnicząca Oddziału Warszawskiego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Dzięki nim obecnie np. w dużej części Europy praktycznie już nie istnieje wirusowe zapalenie wątroby typu B. „W Polsce szczepienia przeciw WZW B wciąż obowiązują, choć stwierdzane są zaledwie pojedyncze przypadki ostrego, przewlekłego zapalenia u dzieci” — zaznacza prof. Jackowska.Między innymi dzięki szczepionkom skojarzonym, które za jednym ukłuciem uodparniają organizm np. przed błonicą, tężcem, krztuścem i polio, w Polsce w 2013 r. nie odnotowano ani jednego zachorowania na błonicę czy polio, a tężec zdarza się sporadycznie. „Wciąż jednak występuje krztusiec, dlatego szczepienia przeciwko niemu jeszcze długo będą obowiązywały od 3. miesiąca życia” — przypomniała ekspertka.Aktywność ruchów antyszczepionkowychBadania wykazują jednak niepokojącą tendencję: coraz więcej Polaków sprzeciwia się obowiązkowym szczepieniom — kilka lat temu było to 7 proc., dziś ok. 10-12 proc. „Choć odsetek Polaków korzystających z obowiązkowych szczepień wciąż wynosi ponad 90 proc., to jednak stopniowo spada” — przyznają specjaliści. Niechęć do szczepień wywołują krążące na ich temat mity, np. że szczepionki zawierają rtęć, że ich mnogość może spowodować autyzm, a poza tym przecież to karmienie piersią chroni przed zachorowaniem. Jest paradoksem, że po tym, jak wieloletnie zaszczepianie populacji pozwoliło wyeliminować część chorób, niektórzy podają w wątpliwość potrzebę szczepień. „Tymczasem na tym to właśnie polega — tylko regularne szczepienia pozwalają całkowicie wyeliminować chorobę” — podkreślają specjaliści. Ich zdaniem, dużo złego czyni także niezwykle agresywna propaganda ruchów antyszczepionkowych, które bardzo się w ostatnich latach uaktywniły. „Wyrządzają w ten sposób krzywdę matkom, które szukają w Internecie informacji na temat ewentualnych powikłań poszczepiennych” — uważa Sabina Szafraniec, prezes Stowarzyszenia „Parasol dla życia”. Niezrozumieniem tematu należy też tłumaczyć, że modny w ostatnim czasie naturalny tryb życia znalazł swój wyraz u części osób w przekonaniu, że lepiej jest zachorować w sposób naturalny. „Stąd popularność tzw. ospa party, czyli spotkań dzieci zdrowych z tymi, które przechodzą ospę wietrzną. Ale ospa nie zawsze przebiega łagodnie, nawet u dzieci zwykle zdrowych może dać wiele powikłań. Dla dziecka z zaburzeniem odporności może to być choroba śmiertelna” — ostrzega pediatra.Brak wiedzy i wiary Szczepień unikają również dorośli. Głównym powodem jest brak wiedzy na temat znaczenia szczepień w dorosłym życiu, a także — które szczepienia należy odnowić. Pokutuje przeświadczenie, że skoro zostaliśmy zaszczepieni jako dzieci, teraz już nie musimy tego robić. Poza tym skoro dzieci, które są postrzegane jako główny nośnik chorób zakaźnych, są zaszczepione, to dorośli z ich otoczenia już nie muszą. „To błędne myślenie. Bo przecież nawet jeśli wnuki są szczepione, to mogą przynieść do domu wirusy czy bakterie od innych dzieci, z którymi się stykają” — tłumaczyła Sabina Szafraniec. Samo środowisko lekarskie niestety niewiele robi, by zmienić tę sytuację. Bojąc się posądzenia o protekcję na rzecz producentów szczepionek, lekarze nie zachęcają do szczepień. Niektórzy zresztą „sami nie wierzą w ich siłę, bo nigdy nie widzieli na własne oczy choroby, która została zwalczona szczepionką” — zauważyli eksperci. Zdarza się też, że osoby ze środowiska medycznego wręcz podważają potrzebę i wiarygodność szczepień. „W takim przypadku należy zwracać się do samorządów medycznych, do izby lekarskiej, żeby zweryfikowała wiedzę i uprawnienia takiego lekarza. Jeśli ktoś swoją postawą, wypowiedziami i pracą działa niezgodnie z wiedzą lekarską i sztuką medyczną, można się zastanawiać, czy w ogóle powinien w tym zawodzie pracować” — uważa Marek Posobkiewicz, p.o. głównego inspektora sanitarnego. W Polsce nie ma też mody na szczepienia — nie szczepią się m.in. celebryci, z których wiele osób bierze przykład. „Niestety, im większa zasobność społeczna, tym ruchy antyszczepionkowe mają większą siłę przebicia. Zaufanie w siłę szczepień mają ludzie ubożsi” — zauważyła prof. Ewa Bernatowska, konsultant woj. mazowieckiego w dziedzinie immunologii.Dlatego tak ważna jest edukacja, która pozwoli się przeciwstawić coraz silniejszym ruchom antyszczepionkowym — doszli do wniosku uczestnicy debaty. Trzeba ułatwić walkę z pneumokokamiSporo czasu podczas debaty poświęcono szczepieniom przeciwko pneumokokom. Dostępność do tych szczepień wciąż jest w Polsce na niezadowalającym poziomie. „Te szczepienia są refundowane tylko w grupach ryzyka, a powinny objąć wszystkie dzieci od 2. miesiąca życia, jak zaleca WHO” — podkreślała prof. Jackowska.Problem jest poważny, bo według danych z 2010 roku na inwazyjną chorobę pneumokokową zapada w Polsce 25 razy więcej dzieci w porównaniu z danymi z badania przeprowadzonego w latach 2003-2004. „Pneumokoki są wszędzie. U większości ludzi występują w nosogardłach. Nosicielami jest aż 60 proc. dzieci ze żłobków, a podobnie jest w domach dziecka. Nosicielstwo u dzieci przebywających w domu wynosi 20 proc.” — podkreślała prof. Anna Skoczyńska z Narodowego Instytutu Leków, przedstawiając dane z Polski, które i tak zdaniem ekspertów są niedoszacowane. „Dopiero aktywne monitorowanie wskazuje, że tych zachorowań jest dużo więcej, a i nosicielstwo jest o wiele większe niż mówiono; chorują zarówno małe dzieci, jak i osoby dorosłe” — zaznaczyła prof. Jackowska. Bakteria Streptococcus pneumoniae atakuje najczęściej dzieci, wywołując zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie ucha środkowego, zatok, oskrzeli, często z powikłaniami, doprowadzając nawet do posocznicy. W Polsce dostępne są dwie szczepionki przeciwko pneumokokom: 10-walentna i 13-walentna, które działają na odmienne grupy bakterii. Z danych z ostatnich pięciu lat przedstawionych przez prof. Annę Skoczyńską wynika, że stosowanie szczepionki 10-walentnej u dzieci do 2. i 5. roku życia ograniczyłoby liczbę zakażeń odpowiednio o 63 proc. i 63,6 proc. W przypadku szczepionki 13-walentnej byłoby to odpowiednio 81,6 proc. i 82,4 proc. Dostępność do skuteczniejszej profilaktyki mogłoby, zdaniem ekspertów, zwiększyć utworzenie dla obu szczepionek oddzielnych grup limitowych. „Odrębne grupy limitowe we właściwy sposób zróżnicują te dwie szczepionki. Zrównanie cen dwóch szczepionek o różnej efektywności byłoby po prostu niesprawiedliwe” — uważa prof. Ewa Bernatowska.Narastającym problemem ze względu na ograniczone możliwości terapeutyczne jest oporność pneumokoków na antybiotyki — do niedawna głównie na penicylinę, a obecnie coraz częściej za zakażenia odpowiadają szczepy wielooporne. „Jeśli chodzi o dzieci do 5. roku życia, to w ostatnim roku aż 40 proc. szczepów izolowanych od tych dzieci stanowiły szczepy niewrażliwe na penicylinę. Podobny procent to szczepy niewrażliwe na inne antybiotyki. Gdybyśmy stosowali szczepionki, to w przypadku 10-walentnej można by zapobiec 52,6 proc., a w przypadku 13-walentnej — aż 94 proc. zakażeń wywołanych przez pneumokoki oporne na penicylinę” — uważa prof. Skoczyńska.Ponieważ szczepienia przeciwko pneumokokom nie zostały wprowadzone do obowiązkowego Programu Szczepień Ochronnych w 2014 r. jako powszechne dla wszystkich dzieci, Grupa Ekspertów na rzecz Programu Szczepień Ochronnych w Polsce, powołana przez Stowarzyszenie „Parasol dla życia” opracowała opinię na temat skuteczności szczepień przeciwko pneumokokom. Dokument zawiera propozycje rozwiązań mające na celu zwiększenie dostępu do szczepionek przeciwko pneumokokom, gwarantujące ich najwyższą skuteczność terapeutyczną. Informacje na temat szczepień i ich bezpieczeństwa można znaleźć na stronie: szczepienia.gis.gov.pl
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach