Przymierzanie się do elektronicznej dokumentacji medycznej
Przymierzanie się do elektronicznej dokumentacji medycznej
Badania wskazują jednoznacznie, że informatyzacja polskich szpitali i przychodni postępuje. Połowa placówek jest gotowa do przejścia wyłącznie na elektroniczną dokumentację medyczną. Dla jednych to „aż” połowa, dla innych „dopiero” połowa.
O tym, jak bardzo komputeryzacja pomaga w pracy, świadczą relacje ze zdarzeń, które teoretycznie mogłyby przemawiać przeciwko technologicznym nowinkom. Chodzi o taką sytuację, jaka miała miejsce np. w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, gdzie doszło do awarii sieci teleinformatycznej. Wprawdzie nie spowodowała ona zagrożenia życia i zdrowia chorych, ale znacznie spowolniła pracę placówki. Lekarze nie mogli korzystać z elektronicznej dokumentacji pacjentów, były kłopoty z wypisami i rejestracją w poradniach. Ta sytuacja zmusiła personel medyczny do przypomnienia sobie, jak działali w epoce przed siecią. Musieli np. ręcznie wypisywać zlecenia badań i zanosić je do laboratorium.
Podobna awaria sieci w przychodni powoduje przerwanie pracy, bo lekarz wprawdzie może zbadać pacjenta i zajrzeć do papierowej dokumentacji, prowadzonej równolegle z elektroniczną, ale recepty już wypisać nie może. Po takich wydarzeniach nawet najbardziej sceptycznie nastawieni przedstawiciele służby zdrowia uświadamiają sobie, że narzędzia oferowane przez informatykę są potrzebne, nawet jeżeli wymuszają pozornie niepotrzebne czynności.
Budowanie świadomości
W 2013 r. ankietowani przez firmę Frost & Sullivan lekarze wykazywali dość duży sceptycyzm wobec nowych technologii. Zaledwie jeden na dziesięciu polskich lekarzy używał wówczas komputera podczas konsultacji medycznej. Z analizy porównawczej wynikało, że w Czechach i na Węgrzech czyniło tak blisko 70 proc. lekarzy. Niewiele lepiej było z wykorzystywaniem przez lekarzy komputerów do rejestracji danych administracyjnych pacjentów. W Polsce robiła tak połowa lekarzy, a średnia unijna to ok. 80 proc. Lekarzom wciąż brakowało przekonania, że Internet i komputery nie będą dodatkowym obciążeniem, a odwrotnie — przyspieszą ich pracę. Wniosek był taki, że zadaniem administracji rządowej i właścicieli publicznych szpitali jest przekonanie lekarzy, że komputery naprawdę są im potrzebne.
Co się odwlecze, to…
Mało optymistycznie wyglądało również przygotowanie samych placówek do przejścia na elektroniczną dokumentację medyczną (EDM), które miało nastąpić za ponad pół roku. Z badania wynikało, że jedynie 10 proc. polskich szpitali byłoby gotowych wprowadzić pełną EDM na początku 2014 roku. Kilka miesięcy przed pierwotnym terminem (zgodnie z ustawą — 1 sierpnia 2014 r.) aż 46 proc. szpitali oceniło swoje przygotowanie na „przeciętne”, a 10 proc. jako „bardzo złe” lub „złe”.
Na pytanie, na jakim etapie znajduje się plan wdrożenia rozwiązań informatycznych służących raportowaniu zdarzeń medycznych do CSIOZ, 34 proc. badanych odpowiedziało, że szuka odpowiednich rozwiązań na rynku (uczestniczą w szkoleniach, konferencjach itp.). Z kolei 25 proc. ankietowanych zgłosiło trudności z pozyskiwaniem środków finansowych dla szpitala i szuka pomocy w tym zakresie, a 19 proc. odpowiedziało, że placówka ma już przydzielony budżet. Pojawiały się również inne odpowiedzi: „czekamy na wdrożenie rozwiązań” czy „ogłosiliśmy przetarg na dostawę rozwiązań”.
W przypadku pełnej elektronicznej dokumentacji medycznej również najczęściej wskazywano te same odpowiedzi: poszukiwanie odpowiednich rozwiązań na rynku (24 proc.), posiadanie określonego budżetu (21 proc.) oraz trudności w pozyskiwaniu środków finansowych (20 proc.). Projekty związane z podniesieniem poziomu informatyzacji finansowane są głównie: ze środków własnych placówek (66 proc.), ze środków unijnych (56 proc.) oraz funduszy rządowych/samorządowych (19 proc.).
Są systemy, brakuje integracji
Po kolejnych trzech latach i odłożeniu „godziny 0” dla EDM — najpierw do 1 sierpnia 2017, a potem do 1 stycznia 2018 r. — sytuacja się poprawia. Zdaniem Marka Dynowskiego, prezesa spółki Medinet (Grupa Simple), najważniejsze elementy systemów HIS są dzisiaj obecne w większości polskich szpitali. Są to zazwyczaj moduły odpowiedzialne za podstawowe informacje z zakresu ruchu chorych oraz rozliczenia z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Jednak tylko połowa szpitali dysponuje zintegrowanymi systemami obejmującymi szeroki zakres funkcjonalny. Według oficjalnych danych CSIOZ, 25 proc. podmiotów było gotowych na wprowadzenie EDM już w 2014 r. Ekspertów niepokoi jednak to, że od sierpnia 2014 (kiedy EDM miała obowiązywać według pierwotnych założeń) nie widać znaczącego przyspieszenia prac. Udało się w tym czasie uruchomić kilka programów regionalnych, natomiast nie spowodowało to oczekiwanego poziomu zmian.
Przyczyn takiego stanu rzeczy część ekspertów upatruje w opieszałości decydentów, którzy stracili czas (niebawem może się również okazać, że i pieniądze) i nie stworzyli centralnych systemów ani baz danych, a co za tym idzie nie powstały standardy, do których jednostki mają się dostosować.
Pojawiają się także opinie, że wina leży po stronie właścicieli szpitali, którzy nie dość aktywnie poszukiwali funduszy albo nie poradzili sobie z procedurami przetargowymi. Jednak część ekspertów uważa, że hamulcowym informatyzacji w szpitalach jest biały personel.
Jak przekonać opornych
Szukając liderów informatyzacji ochrony zdrowia, pytałam szefów placówek i osoby odpowiedzialne za ten proces w szpitalach, jakich argumentów używają, żeby przekonać pracowników do podjęcia wysiłku i korzystania z elektronicznych narzędzi pracy.
Od Adama Szałandy, dyrektora Szpitala im. Rydygiera w Suwałkach, usłyszałam, że dzięki informatyzacji szpital jest lepiej zarządzany, otrzymuje lepsze kontrakty od NFZ, pozyskuje od organu założycielskiego fundusze na kolejne inwestycje, a wypracowany zysk przeznacza na premie. W ten sposób efekty zmian technologicznych pracownicy odczuwają w portfelach.
Marek Nowak, były dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu zastosował terapię szokową, wydając zarządzenie w sprawie elektronicznego obiegu informacji. W tym samym szpitalu, odpowiedzialny za informatyzację kierownik Działu Informatyki Jarosław Boryń starał się szukać liderów opinii, licząc na to, że jeśli oni zostaną przekonani, to za ich przykładem pójdą następni.
Dyrektorowi Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, który miał problem z przekonaniem pracowników niektórych oddziałów do korzystania z elektronicznych wersji badań obrazowych, pomógł przypadek. Zabrakło klisz i nie udało się zamówić następnych — pracownicy, zmuszeni do porzucenia starych przyzwyczajeń, skorzystali z komputerów i do klisz już nie powrócili. Z kolei jeden z szefów szpitalnej informatyki, nie mogąc poradzić sobie z pracownikami, którzy odchodząc od komputera nie wylogowywali się z systemu, wpadł na pomysł, że z konta takiej osoby wysyłał zaproszenie na pączki. Zadziałało.
Badania wskazują jednoznacznie, że informatyzacja polskich szpitali i przychodni postępuje. Połowa placówek jest gotowa do przejścia wyłącznie na elektroniczną dokumentację medyczną. Dla jednych to „aż” połowa, dla innych „dopiero” połowa.
O tym, jak bardzo komputeryzacja pomaga w pracy, świadczą relacje ze zdarzeń, które teoretycznie mogłyby przemawiać przeciwko technologicznym nowinkom. Chodzi o taką sytuację, jaka miała miejsce np. w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, gdzie doszło do awarii sieci teleinformatycznej. Wprawdzie nie spowodowała ona zagrożenia życia i zdrowia chorych, ale znacznie spowolniła pracę placówki. Lekarze nie mogli korzystać z elektronicznej dokumentacji pacjentów, były kłopoty z wypisami i rejestracją w poradniach. Ta sytuacja zmusiła personel medyczny do przypomnienia sobie, jak działali w epoce przed siecią. Musieli np. ręcznie wypisywać zlecenia badań i zanosić je do laboratorium.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach