Sprawa pani Joanny. Policja: przeszukania dokonano za zgodą lekarza. Ta sytuacja “to nie nasza wina”
Po przyjeździe do szpitala priorytetem było badanie pani Joanny. Dopiero potem, za zgodą lekarzy i w ich obecności, dokonano przeszukania pani Joanny pod kątem zabezpieczenia telefonu, tylko i wyłącznie w celu uzyskania i zabezpieczenia informacji, o tym w jaki sposób doszło do zakupu tych medykamentów - zapewnił komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.

Przypomnijmy: we wtorek, 18 lipca, "Fakty" TVN opublikowały materiał o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej. Jak zapewniała - kupiła ją sama w internecie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wezwano policję, bo pacjentka zażyła tabletkę poronną. Arłukowicz: taką Polskę kobietom proponuje Kaczyński i Konfederacja
Podczas czwartkowej (20 lipca) konferencji komendant główny policji zaznaczył, że w sprawie pani Joanny zachodziło uzasadnione podejrzenie, że przez internet kupiła leki, które mogły stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia. Dlatego podjęto decyzję, żeby policjanci zabezpieczyli laptop i telefon pani Joanny.
Po badaniach, za zgodą lekarzy i w ich obecności, przeszukano panią Joannę
– Abyśmy mogli dotrzeć do informacji, w jaki sposób te leki zostały zakupione, od kogo zostały zakupione i jakie to są leki - wyjaśnił.
– Pani Joanna nie chciała wydać tego laptopa. W związku z powyższym policjanci poinformowali ją, że muszą go zabezpieczyć procesowo. Sporządzili protokół zatrzymania rzeczy. Poinformowali o tym panią Joannę, która odmówiła wydania telefonu komórkowego, o czym również policjanci zameldowali dyżurnemu Komendy Miejskiej Policji - tłumaczył generał.
Wskazał, że dyżurny podjął decyzję, że będzie potrzeba przeszukania pani Joanny pod kątem zabezpieczenia telefonu, sprawdzenia czy nie posiada przy sobie leków, które kupiła przez internet oraz czy nie posiada przy sobie "przedmiotów niebezpiecznych, które mogły jej służyć do zrealizowania zamachu samobójczego".
PRZECZYTAJ TAKŻE: MZ o wezwaniu policji do pacjentki, która zażyła tabletkę poronną: powodem była informacja o zagrożeniu życia
– W związku z powyższym dyżurny podjął decyzję, że na miejsce musi skierować funkcjonariuszki policji. Tylko one mogą wykonać czynność przeszukania kobiety - powiedział.
– Po przyjeździe do szpitala priorytetem było badanie pani Joanny. Trafiła do lekarzy specjalistów, była badana i dopiero po tym badaniu za zgodą lekarzy i w ich obecności dokonano przeszukania pani Joanny pod kątem zabezpieczenia telefonu, tylko i wyłącznie w celu uzyskania i zabezpieczenia informacji o tym, w jaki sposób doszło do zakupu tych medykamentów - dodał gen. insp. Jarosław Szymczyk.
“Sytuacja, w której znalazła się pani Joanna, nie jest winą policji”
– Chciałbym wyrazić moje szczere ubolewania wobec niezwykle trudnej sytuacji życiowej, w jakiej znalazła się pani Joanna, ale chcę jasno i wyraźnie podkreślić, że ta sytuacja nie jest winą policji - powiedział komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.
– Chcę też wyrazić moje ubolewanie, że ta konferencja w ogóle dzisiaj ma miejsce - dodał.
Zaznaczył, że zrobił to po tym, w jaki sposób zaatakowano jego ludzi - na podstawie jednostronnej, subiektywnej relacji.
– Sposób, w jaki przedstawiono działania polskich policjantów nie dał mi innej możliwości. W trosce o dobro społeczne, o przedstawienie prawdy o przebiegu tego zdarzenia postanowiliśmy państwa zaprosić - powiedział generał.
– Zdecydowanie nie godzę się na ten publiczny lincz na moich ludziach. Oni wykonali obowiązki, do których byli zobowiązani - mówił.
Zaznaczył, że informacje, które zostały przedstawione na konferencji, to efekt wstępnych czynności funkcjonariuszy Biura Kontroli KGP, realizowanych na terenie Krakowa. – Te czynności cały czas trwają. To, o czym mówimy, stanowi materiał procesowy śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Kraków – Krowodrza – podał.
Policjanci działali pod presją czasu, sąd miał półtora miesiąca na analizę
Gen. insp. Szymczyk podczas konferencji prasowej był pytany także o stanowisko Sądu Rejonowego w Krakowie, który uznał, że zatrzymanie przez policjantów telefonu pani Joanny było niezgodne z prawem oraz że - jak stwierdził sąd - "pożądana byłaby na przyszłość ich większa wstrzemięźliwość przy dokonywaniu w warunkach szpitalnych czynności wobec osoby, której nie można postawić zarzutu".
– Mam żelazną zasadę, nigdy nie komentuję wyroków sądowych. Zawsze szanuję te wyroki - zaznaczył szef policji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Policja u pacjentki, która zażyła tabletkę poronną. NRL: nie ma naszej zgody na naruszanie prawa pacjenta
– Policjanci działali pod dużą presją czasu, natomiast sąd na swoje rozstrzygnięcie miał bodajże półtora miesiąca, bo bodajże 12 czerwca podjął tę decyzję mając nieporównywalnie bogatszy materiał dowodowy - zauważył Szymczyk.
– Szanuję tę decyzję i z całą pewnością też ją dokładnie przeanalizuję - dodał.
Dopytywany, czy zatrzymanie telefonu i laptopa było zgodne z prawem, Szymczyk odparł, że orzeczenie sądu dotyczy wyłącznie telefonu.
– Nie dotyczy zatrzymania laptopa, chcę to wyraźnie podkreślić - mówił.
– Dotyczy telefonu, z orzeczenia sądu wynika jasno, że było bezpodstawne - dodał.
– My to szanujemy i też chcemy wskazać na różnicę; chcemy wskazać, że policjanci w momencie, kiedy zabezpieczali, uważali to za zasadne działając pod presją czasu. Natomiast sąd mając czas na bardzo dokładną i wnikliwą analizę również dokumentów, które powstały sporo później, niż miała miejsce interwencja, podjął taką a nie inną decyzję - tłumaczył.
Szymczyk był też pytany, czy był sens zadawania pani Joannie pytań w tamtym momencie, kiedy była w złym stanie zdrowotnym i czy nie można było z tym poczekać.
– Te pytania zadawali nie policjanci, tylko ratownicy medyczni, bo to oni ustalali, jaki jest stan zdrowia pani Joanny i to oni rozpytywali w pierwszej kolejności. To im pani Joanna przekazała tę informację. Poza tym mieliśmy to również w zgłoszeniu. To wyraźnie wybrzmiało w zgłoszeniu, więc w związku z powyższym, również dla informacji służb medycznych ważna była wiedza, co pani Joanna zażyła. To była też kwestia ratowania jej zdrowia i życia. To są pytania, które wydają się być absolutnie naturalne w tym momencie - odparł.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Pełnomocniczka o sprawie pani Joanny: została skrzywdzona przez aparat państwa. Będziemy dochodzić rekompensaty
Źródło: Puls Medycyny