Świńska grypa w Polsce
Wirus A/H1N1, który wywołuje nową odmianę grypy, jest łagodny i pojawienie się go w Polsce nie jest powodem do paniki z jaką zaczynamy mieć do czynienia – uważa dr Paweł Grzesiowski z Zakładu Profilaktyki Zakażeń i Zakażeń Szpitalnych w Narodowym Instytucie Leków. ;
Wytyczne zastosowania leków antywirusowych ograniczone są wyłącznie do osób z grup ryzyka powikłań grypy, u innych osób, nawet gdyby choroba miała cięższy przebieg, to głównym postępowaniem jest izolacja i leczenie objawowe. Nie ma powodów do włączania Tamiflu czy Relenzy w każdym łagodnym przypadku, a już na pewno nie ma podstaw do robienia tego profilaktycznie u każdej osoby, która miała kontakt z chorym – a informacje, że takie działania są podejmowane pojawiły się w mediach.
„Póki co, włączanie leczenia antywirusowego u każdej osoby podejrzanej o zakażenie lub kontakt z chorym w Polsce jest niczym nieuzasadnione i podyktowane zwyczajną paniką i histerią, z którą niestety w niektórych kręgach mamy do czynienia. Leki przeciwwirusowe trzeba stosować z rozwagą ze względu na ryzyko oporności. Aktualne wskazania wg CDC (Centers for Disease Control and Prevention) do stosowania leków przeciwwirusowych profilaktycznie dotyczą tylko osób z grup ryzyka powikłań grypowych po bezpośrednim kontakcie z chorym oraz pracowników służb i personelu medycznego, którzy bez żadnej ochrony zetknęli się bezpośrednio z chorym” – skomentował tę informację specjalista.
Stan zdrowia 58-letniej kobiety zarażonej wirusem A/H1N1, przebywającej na oddziale zakaźnym szpitala w Mielcu się poprawia. Natomiast u jej męża i dwóch synów wykluczono obecność tego wirusa.
Jak poinformowała rzeczniczka mieleckiego szpitala Aneta Dyka-Urbańska, w piątek rano szpital otrzymał wyniki badań, które wykluczyły, by rodzina pacjentki była zarażona wirusem świńskiej grypy. Mąż i synowie opuszczą szpital prawdopodobnie jeszcze w piątek.
Natomiast sama pacjentka, która w piątek obudziła się bez gorączki, zostanie w szpitalu co najmniej do niedzieli lub poniedziałku. "Będziemy ją w tym czasie obserwować. Jak widać wirus ten naprawdę nie jest zjadliwy i dzięki szybkiemu zgłoszeniu się do szpitala pacjentka wraca do zdrowia" - powiedziała rzeczniczka.
Dyka-Urbańska dodała także, że w przypadku drugiej kobiety, która w czwartek zgłosiła się do mieleckiego szpitala z podejrzeniem zarażenia się wirusem, wstępnie oceniono, że nie ma ona w ogóle grypy. Jest to 61-letnia mieszkanka Kolbuszowej, która pod koniec kwietnia przyleciała z Chicago.
Ogółem do ośmiu wzrosła w Polsce liczba osób z podejrzeniem zakażenia wirusem A/H1N1. Na razie nie potwierdzono kolejnego przypadku zachorowania - zapewnia Państwowy Zakład Higieny.
W PZH badane są obecnie cztery próbki, a cztery mają dotrzeć tam w najbliższym czasie. Pochodzą one m.in. z Warszawy, z woj. podkarpackiego, śląskiego i małopolskiego.
Stan na 7.05.2009 r.
Minister Ewa Kopacz potwierdziła, że wykryto pierwszy w Polsce przypadek zakażenia wirusem A/H1N1, który wywołuje nową odmianę grypy. Służby sanitarne zapowiadają, że nie zostaną jednak podjęte żadne "specjalne procedury", wszystko przebiega bowiem zgodnie z planem.
58-letnia Polka, zaraziła się wirusem A/H1N1 podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Wróciła 2 maja, a do szpitala w Mielcu trafiła po tym, jak źle się poczuła.
„Z pacjentką nic specjalnie złego się nie dzieje, ma typowe objawy grypy o miernym nasileniu. Ani jej zdrowiu, ani życiu nic nie zagraża. Także członkowie jej rodziny czują się dobrze. Wszystko wskazuje na to, że wirus nie jest szczególnie zjadliwy” - powiedział podczas konferencji prasowej zwołanej 6 maja w resorcie zdrowia konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych, prof. Andrzej Horban.
Wieczorem tego samego dnia w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa zorganizowano specjalną wideokonferencję przedstawicieli służb sanitarnych z wojewodami. Wzięli w niej udział także przedstawiciele komitetu pandemicznego oraz policji. Chodziło o to, by w jak najkrótszym czasie dotrzeć do osób, które mogły mieć jakikolwiek kontakt z chorą kobietą.
Do każdego ze 178 pasażerów i członków załogi samolotu, którym leciała kobieta, dotrze pracownik powiatowej stacji sanitarnej i przez następne siedem dni będzie monitorowane pojawienie się objawów choroby. Na podstawie prowadzonych wywiadów podjęta zostanie decyzja o ewentualnych badaniach laboratoryjnych i hospitalizacji.
Zdaniem specjalistów, okres wylęgania się wirusa A/H1N1 trwa siedem dni, dlatego, jeśli do 9 maja nikt z osób, z którymi zetknęła się kobieta nie będzie miał objawów grypy, to jeśli się pojawią w późniejszym terminie będą one prawdopodobnie wynikiem grypy sezonowej.
Minister Zdrowia Ewa Kopacz zapewniła, że polskie służby sanitarne we wszystkich województwach są przygotowane na wypadek rozprzestrzeniania się wirusa A/H1N1. W kraju jest odpowiednia liczba miejsc w oddziałach zakaźnych, a gdyby ich zabrakło, możliwe jest wykorzystanie łóżek w innych placówkach.
Państwowa Inspekcja Sanitarna informuje, że objawy świńskiej grypy są podobne do tych towarzyszących grypie sezonowej. Występuje gorączka, osłabienie, brak apetytu, kaszel, a u niektórych osób także katar, ból gardła, nudności, wymioty i biegunka.
Szczepionki przeciwko grypie sezonowej mogą nie zapewnić pełnej ochrony przed zakażeniem wirusem grypy świńskiej. Jednak zdaniem specjalistów, zjadliwość wirusa A/H1N1 jest mniejsza niż typowych wirusów grypy sezonowej. Przenoszenie się jej z człowieka na człowieka jest zdecydowanie mniej prawdopodobne niż w innych sezonowych infekcjach wirusowych.
Wiadomości z innych państw są coraz bardziej uspokajające: nowych przypadków grypy wywołanej A H1N1 jest coraz mniej.
Zdaniem epidemiologów, w profilaktyce tej choroby wystarczy zachować staranność w codziennej higienie. Bezpieczeństwo kontaktów lekarzy z pacjentami zapewni dezynfekcja, specjalna maseczka i fartuch.
Czytaj też o innym wirusie grypy: H5N1 (ptasiej grypy):
Działania na wypadek ptasiej grypy
Ptasia grypa: WHO ostrzega
a także:
Grypa sezonowa a przeziębienie
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Monika Wysocka