Wojciech Wiśniewski: NFZ stracił płynność finansową. Kryzys uderzy w pacjentów, pracowników i dyrektorów
Stoimy przed niezwykle poważnym wyzwaniem dla całości systemu. Świadczeniodawcy zostaną zmuszeni do podjęcia decyzji, w jakich zakresach ograniczyć liczbę realizowanych świadczeń. Natychmiast odczują to pacjenci, ponieważ w tych obszarach skokowo wydłuży się czas oczekiwania na świadczenia - mówi Wojciech Wiśniewski, członek Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia z ramienia Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Coraz szerszym echem odbija się temat trudnej sytuacji finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia. Szpitale już od jakiegoś czasu sygnalizują, że środki na pokrycie kosztów świadczeń nielimitowanych oraz za zrealizowane nadwykonania otrzymują z opóźnieniem. Ministerstwo Finansów wyemitowało i przekazało 5 czerwca 2024 roku obligacje skarbowe o wartości 3 mln złotych przeznaczone dla Narodowego Funduszu Zdrowia. Mają zostać przeznaczone przede wszystkim na onkologię i choroby rzadkie.
Tego samego dnia minister finansów Andrzej Domański przyznał w rozmowie z Polsat News, że problem wydolności finansowej NFZ jest - i wymaga międzyresortowych działań.
– To problem, który musi zostać rozstrzygnięty wspólnie z Ministerstwem Zdrowia. Trudno mi dyskutować o sytuacji w konkretnych oddziałach czy szpitalach. Jako minister finansów mogę zagwarantować to, że wydatki na ochronę zdrowia jako całość będą rosły zgodnie z ustawą - mówił minister Domański.
Dzień później minister zdrowia Izabela Leszczyna na konferencji prasowej zapewniała, że wszystkie nadwykonania zostaną zapłacone. Resort zdrowia ma być w tej sprawie w kontakcie z prezesem NFZ, ale konkretnego terminu minister Leszczyna nie podała. Tylko czy to doraźnie działanie naprawi zaniedbania z ostatnich kilku lat, które doprowadziły - jak ostrzegali eksperci - do załamania finansów Funduszu?
Z czego wynika obecny kryzys w finansach NFZ?
O coraz trudniejszej sytuacji finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia eksperci alarmowali od ponad dwóch lat.
– Trzeba powiedzieć sobie jasno: już jakiś czas temu dostrzegliśmy ryzyko tego, że publiczny płatnik może stracić płynność finansową. Decyzje podejmowane przez rządzących w okresie ostatnich trzech lat po prostu ten proces przyspieszyły. Fundusz stracił płynność, a zgodnie z obowiązującymi przepisami nie może się zadłużać. Na problem zwrócili też uwagę dyrektorzy szpitali, którzy w tej chwili z dużym opóźnieniem otrzymują środki za nadwykonania - mówi “Pulsowi Medycyny” Wojciech Wiśniewski, członek Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia z ramienia Federacji Przedsiębiorców Polskich.
W jego ocenie, w ostatnich latach wydatków NFZ przybywało, ale wraz z nimi nie rosło finansowanie. Jak dodaje, przez dłuższy czas usiłowano ratować sytuację pieniędzmi zgromadzonymi w funduszu zapasowym, w tej chwili jednak środki te w zasadzie się wyczerpały. Ubiegły rok NFZ zakończył z 23 mld zł na minusie w planie finansowym.
– Kryzys jest wynikiem kilku decyzji podjętych w ostatnich latach. Jedną z nich jest przyjęcie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Wśród jej zapisów znalazły się również te w sposób istotny dotyczące finansowania systemu opieki zdrowotnej. W związku z jej przyjęciem nastąpiło przeniesienie źródła finansowania części świadczeń z budżetu państwa do Narodowego Funduszu Zdrowia - przypomina Wojciech Wiśniewski.
Wcześniej były one finansowane przez Ministerstwo Zdrowia lub, jak w przypadku zespołów ratownictwa medycznego, wojewodów.
Kolejnym źródłem problemów z płynnością finansową NFZ są rosnące koszty wynagrodzeń minimalnych.
– Podjęto decyzję, że środki pochodzące z retaryfikacji świadczeń od 1 lipca każdego roku będą świadczeniodawcom kompensowały koszty podwyżek dla pracowników kontraktowych. W efekcie zasadnicza część wzrostu nakładów na ochronę zdrowia została skonsumowana na wypłatę wynagrodzeń. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że przy takiej wysokości nakładów na zdrowie, jaką mamy w Polsce, nie da się jednocześnie znacząco podnosić wynagrodzeń dla tak wielu grup zawodowych i utrzymać ciągłości realizacji świadczeń - stwierdza Wiśniewski.
Doraźne łatanie dziur mija się z celem
Jego zdaniem obecny kryzys wynikający z braku odpowiednich środków finansowych w systemie ma charakter strukturalny. Wprowadzanie krótkoterminowych i doraźnych rozwiązań nic nie da.
– Stoimy obecnie przed niezwykle poważnym wyzwaniem dla całości systemu. Świadczeniodawcy zostaną zmuszeni do podjęcia decyzji, w jakich zakresach ograniczyć liczbę realizowanych świadczeń. To w końcu jedyna racjonalna decyzja, jeśli będą chcieli uniknąć ujemnego wyniku finansowego. Natychmiast odczują to pacjenci, ponieważ w tych obszarach skokowo wydłuży się czas oczekiwania na świadczenia - mówi Wojciech Wiśniewski.
Skutki tej kryzysowej sytuacji odbiją się jednak zapewne również na pracownikach ochrony zdrowia. Nadal jest przecież procedowany obywatelski projekt dotyczący wynagrodzenia minimalnego, o który walczą pielęgniarki.
– Jeszcze nie tak dawno padła ze strony resortu obietnica stopniowego wzrostu współczynników dla dwóch grup zaszeregowania. Jeśli jednak już teraz w systemie brakuje pieniędzy na obecne podwyżki, to tym bardziej nie zostaną znalezione środki na kolejny wzrost wynagrodzeń. Kryzys uderzy też w dyrektorów: skoro pieniędzy brakuje, planowana na 1 lipca retaryfikacja świadczeń może być dużo poniżej realnych kosztów prowadzenia działalności. Potencjalnie tracą więc wszyscy interesariusze systemu, choć wiele będzie zależało od szczegółów przyjętych rozwiązań - mówi Wojciech Wiśniewski.
Czeka nas zaciskanie pasa?
Jego zdaniem zdecydowanie warto zastanowić się nad wstrzymaniem dalszych prac nad obywatelskim projektem ustawy dotyczącej wynagrodzeń lub podjęciem dyskusji o wprowadzeniu granicy wynagrodzeń kontraktowych.
– Być może czeka nas dyskusja nad zapisami obecnie obowiązującej w tym zakresie ustawy. Ministerstwo Zdrowia powinno również przeanalizować, czy posiadamy rezerwy finansowe w budżecie, które pozwalałyby odwrócić katastrofalne dla NFZ skutki przyjęcia nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza. Szerokiej i merytorycznej dyskusji wymaga również kształt ewentualnych zmian w składce zdrowotnej - podkreśla.
Do 1 czerwca NFZ, MZ i MF byli zobowiązani do przyjęcia prognozy dotyczącej budżetu na kolejne trzy lata.
– Powinniśmy szczegółowo przeanalizować wpływy oraz wydatki NFZ i na tym oprzeć dyskusję o rozwiązaniach tego kryzysu. Wielka szkoda, że nie zdecydowano się na realizację stanowiska Zespołu Trójstronnego z 2022 roku, w którym zalecono, by połowę wzrostu nakładów na zdrowie przeznaczyć na wynagrodzenia, a połowę na wzrost dostępności do świadczeń - podsumowuje Wojciech Wiśniewski.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Pielęgniarki protestują w Warszawie. “Dla nas pieniędzy nie ma nigdy”
Minister zdrowia: wynagrodzenia pielęgniarek naprawdę nie są dzisiaj niskie
Źródło: Puls Medycyny