Zimny prysznic przed oczekiwaną stabilizacją na rynku leków
Początek roku 2004 był jak zimny prysznic dla graczy na polskim rynku farmaceutycznym. Sprzedaż leków wzrosła tylko o 2-3 proc., podczas gdy wcześniej rynek rósł w równym, corocznym tempie 10-proc., a pod koniec 2003 r. osiągnął imponujący wynik - 14 proc. wzrostu. Z naszej ankiety przeprowadzonej wśród producentów leków obecnych w Polsce wynika, że mimo wszystko są oni dobrej myśli.
W zestawieniu Pulsu Medycyny, w którym opieraliśmy się na materiałach przysłanych przez firmy do redakcji, tylko dwie z nich: Eli Lilly i Jelfa zanotowały spadek sprzedaży w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku. W przypadku Eli Lilly spadek wyniósł aż 45,1 proc. Pozostałe firmy wykazały wzrost sprzedaży, najczęściej kilku-, kilkunastoprocentowy, a Polfa Kutno, którą ostatecznie przejmie Ivax - nawet o 28 proc.
Mimo obecnych trudności, prognozy firm dotyczące utrzymania zdobytej pozycji na rynku są raczej optymistyczne. Najbardziej agresywny jest Adamed: z 25 miejsca w 2003 r. planuje skok do pierwszej dziesiątki firm farmaceutycznych w Polsce jeszcze w tym roku. Generalnie jednak przedstawiciele firm z tej branży ostrożnie oceniają szanse wzrostu sprzedaży w 2004 r. ?Biorąc pod uwagę biedę głównych klientów aptek: rencistów i emerytów oraz pozawielkomiejskie ubóstwo społeczeństwa, sytuacja nagle się nie poprawi - uważa Andrzej Trzeciakowski, dyrektor generalny Hexal Polska. - Rynek ma szansę wzrosnąć o 5-8 proc.".
Rynek farmaceutyczny jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się sektorów polskiej gospodarki. Dowodzą tego ogłaszane co roku różne rankingi wiodących przedsiębiorstw, wśród których zawsze znajdują się firmy z tej branży. W rankingu 100 najcenniejszych firm prywatnych działających w Polsce (wg ich wartości rynkowej) miesięcznika Businessman Magazine na miejscu 9 jest GlaxoSmithKline, a nieco dalej Polfa Kutno, Jelfa i Sanofi-Synthelabo. W rankingu dziennika Rzeczpospolita wśród 500 najcenniejszych przedsiębiorstw 2003 roku GSK uplasowało się na 46 miejscu. Polpharma SA zajęła 78 pozycję, a Sanofi-Synthelabo - 225. Na dalszych pozycjach listy znalazły się: Lek Polska, Novo Nordisk, Bayer, Aventis Pharma i Pfizer Polska.
W innym zestawieniu dziennika Rzeczpospolita: 500 największych firm (wg przychodów z działalności podstawowej) kolejność jest nieco inna. Najwyżej, ale dopiero na 120 miejscu jest GSK, po niej na 204 Polpharma i na 286 pozycji Bayer. W dalszej części rankingu znalazły się również Aventis Pharma, Sanofi-Synthelabo, Novo Nordisk, Pfizer Polska i Lek Polska.
W przygotowanym przez tygodnik Polityka rankingu 500 największych polskich firm znów liderem branży farmaceutycznej jest GSK - na 120 pozycji. Polpharma zajęła 190 pozycję, a Bayer - 259. Na dalszych miejscach wymienione są: Sanofi-Synthelabo, Lek Polska, Novo Nordisk, Pfizer Polska, Pliva Kraków, dwie Polfy: Warszawa i Tarchomin, US Pharmacia, Jelfa i Polfa Kutno (497 miejsce). GSK pojawia się też na 97 miejscu wśród 100 naszych największych eksporterów, wybranych do ?500".
Niekwestionowany lider
Firma GlaxoSmithKline Pharmaceuticals miała w 2003 r. 7,8 proc. udziału w rynku leków (wartościowo) oraz 10 proc. pod względem ilości sprzedanych opakowań. Jak podała firma, przychody polskiego oddziału w 2003 roku wyniosły prawie 1,34 mld zł, w tym 194,8 mln zł osiągnięto z eksportu. Najnowszą inwestycją tej firmy jest modernizacja i rozwój infrastruktury fabryki leków w Poznaniu. Otwarte 28 czerwca br. Regionalne Centrum Indywidualizacji i Dystrybucji Leków ma być głównym ośrodkiem koncernu GSK, odpowiedzialnym za proces przygotowania opakowań i dystrybucji leków na pięć rynków europejskich, m.in. litewski, łotewski i ukraiński. Zdaniem Izabeli Wachowiak, dyrektor Fabryki GSK w Poznaniu, ta inwestycja korzystnie wpłynie na rozwój eksportu. Już teraz 50 proc. leków z nowoczesnego zakładu produkcji kapsułek żelatynowych miękkich trafia za granicę, m.in. do Niemiec.
Co polskie,
a co zagraniczne?
Światowi giganci z branży farmaceutycznej muszą oswoić się z faktem, że w ciągu ostatnich kilku lat nad Wisłą wyrosła im silna konkurencja. Także lokalne firmy inwestują w nowoczesne zakłady produkcyjne i laboratoria, prowadzą prace badawcze nad nowymi lekami i zapowiadają twardą walkę o zyski ze sprzedaży leków.
?Będąc jednym z czterech producentów insuliny ludzkiej na świecie, chcemy walczyć o rynek globalny" - zapowiada Adam Wilczęga, prezes zarządu Biotonu Sp. z o.o., produkującego obecnie blisko 150 kg insuliny rocznie, z czego 25 proc. stanowi eksport, głównie do Egiptu. Bioton ma powiązania kapitałowe z Ryszardem Krauze (numerem 2 na liście stu najbogatszych Polaków tygodnika Wprost), którego majątek (wraz z rodziną) jest szacowany na 2,85 mld zł. Inwestorem strategicznym Biotonu jest bowiem Prokom Investments SA.
Swoją pozycję zarówno na rynku krajowym, jak i za granicą, umacnia Polpharma SA. W 2003 roku jej całkowite przychody ze sprzedaży wyniosły 850 mln zł. Wartość sprzedaży leków uzyskana w segmencie aptecznym i szpitalnym zapewniła firmie drugie miejsce na rynku krajowym (5,3 proc.). Spółka eksportuje swoje produkty do blisko 50 krajów świata. Największym odbiorcą gotowych leków jest Rosja, a substancji farmaceutycznych - USA. ?Po ponad trzech latach od prywatyzacji udało nam się stworzyć silne, konkurencyjne przedsiębiorstwo - mówi Jacek Glinka, prezes Polpharmy. - Nasza strategia opiera się na budowie silnej pozycji w grupie leków kardiologicznych, gastrologicznych i neurologicznych. Pracujemy nad osiągnięciem pozycji lidera również na rynkach zagranicznych, zwłaszcza Europy rodkowej i Wschodniej". Polpharma to klejnot w ?farmaceutycznej" koronie Jerzego Staraka (nr 11 na liście stu najbogatszych Polaków), który od dwóch lat intensywnie inwestuje w tej branży. Poprzez spółkę Spectra jest niemal 100-proc. właścicielem akcji Polpharmy, a jak podaje Wprost, do jego żony należy Terpol SA. Polpharma kontroluje też 10 proc. akcji Herbapolu Lublin. Jerzy Starak jest również wymieniany jako potencjalny partner w projekcie uruchomienia w Polsce przerobu osocza.
Wszyscy obserwatorzy polskiego rynku są zgodni, że na jego kształt w największym stopniu wpływa polityka resortu zdrowia w sprawie refundacji leków.
Refundacja leków
na cenzurowanym
Od 1999 r. wydatki ponoszone przez kasy chorych i ich następcę Narodowy Fundusz Zdrowia rosną. W roku 2001 wydano na ten cel ok. 5,2 mld zł z publicznych pieniędzy gromadzonych jako obowiązkowe składki na ubezpieczenie zdrowotne. W 2002 roku refundacja pochłonęła 5,6 mld zł, a rok temu już ok. 6,1 mld zł. Jednoczenie Polska należy do krajów Unii Europejskiej, gdzie udział pacjentów we współpłaceniu za leki jest najwyższy i stale rośnie.
Zdaniem prof. Tadeusza Chruściela, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej, współpłacenie przy zakupie leków przez pacjentów jest niezbędne, ale tak wysoki poziom jak w Polsce jest nie do przyjęcia. Na dodatek kolejne zmiany list refundacyjnych, cen i limitów nie poprawiają sytuacji pacjenta, bo mają na celu przede wszystkim obniżenie wydatków z NFZ.
Zdaniem przedstawicieli firm farmaceutycznych, to jedna z przyczyn obecnego wyhamowania wzrostu sprzedaży leków. Podkreślają, że stagnacja dotyczy nie tylko wartości sprzedanych leków, ale również ich ilości. ?To wynik presji Ministerstwa Zdrowia na obniżkę cen leków i wypadnięcie wielu z nich z list refundacyjnych - uważa A. Trzeciakowski. - Także ten urząd ponosi odpowiedzialność za wzrost odpłatności za leki dla pacjentów, co skutkuje ich niewykupywaniem".
O spadku obrotów niektórych firm, zwłaszcza tych oferujących leki innowacyjne, zadecydowało także wprowadzenie przez resort zdrowia w drugiej połowie 2003 roku nowych zasad nowelizacji list refundacyjnych. Opracowane przez Zespół ds. Gospodarki Lekami kryteria generalnie sprowadzają się do zmniejszania różnic cenowych pomiędzy poszczególnymi lekami w danej grupie terapeutycznej. Z ostatnich ustaleń tegoż zespołu, przyjętych w marcu 2004 r. wynika, że jeśli produkt obecnie refundowany będzie droższy o 50 proc. od jego najtańszego odpowiednika, a jego producent nie zgodzi się na obniżkę ceny, to zostanie on z listy refundacyjnej wykreślony.
Producenci leków innowacyjnych zarzucają MZ, że wprowadzenie takiego kryterium jest bezprawne i wyraźnie promuje tańsze leki generyczne. ?Jeśli MZ proponuje pozostawienie leku na liście refundacyjnej za cenę niższą niż cena jego zakupu od firmy matki, nie mogę się na to zgodzić i świadomie narazić spółki na stratę" - argumentuje przedstawiciel jednej z firm.
Wyjście z sytuacji proponuje dr Zdzisław Sabiłło, wiceprezes Stowarzyszenia Przedstawicieli Firm Farmaceutycznych w Polsce. ?Powinno się ograniczyć zasadę grupowego limitu terapeutycznego, a cenę referencyjną ustalać na poziomie substancji czynnej, natomiast w przypadku współistnienia leków generycznych - na poziomie rzeczywistego, chemicznego odpowiednika - uważa Z. Sabiłło. - Dzięki temu można utrzymać w ryzach koszty refundacji i nie obniżać limitów grupowych do absurdalnie niskich poziomów".
Zmiany na listach refundacyjnych wpłynęły także w sposób pośredni na zaostrzenie się sporów pomiędzy zagranicznymi producentami leków innowacyjnych i wytwórcami ich tańszych, biorównoważnych odpowiedników. Niektóre z konfliktów znalazły nawet swój finał w sądzie (np. Bioton kontra Eli Lilly, Adamed kontra Eli Lilly, Adamed kontra Novartis, Pliva Kraków kontra Janssen Pharmaceutica N.V.).
Druga część raportu ukaże się w następnym wydaniu Pulsu Medycyny.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Edyta Szewerniak-Milewska,; Ewa Szarkowska