Znany lek może oczyszczać mózg z toksycznych substancji [BADANIA]
W eksperymencie na myszach naukowcy odkryli, że znany od dawna lek – prostaglandyna F2A – pomaga usuwać z mózgu toksyczne substancje. Dzięki temu może okazać się przydatny w takich zaburzeniach jak np. choroby Alzheimera czy Parkinsona.

Jak wyjaśniają naukowcy z University of Rochester (USA), choroby Parkinsona czy Alzheimera w dużej mierze powodowane są tym, że mózg ma trudności z usuwaniem toksycznych substancji. Jednym z czynników, które utrudniają oczyszczanie się mózgu jest zaawansowany wiek.
Okazuje się jednak, że mózgowi można pomóc, usprawniając działanie naczyń limfatycznych z pomocą znanego od dawna leku. Chodzi o prostaglandynę F2A, która oddziałuje na mięśnie gładkie.
– Badania wykazują, że przywrócenie funkcji szyjnych naczyń limfatycznych może znacznie poprawić usuwanie toksyn z mózgu w przypadku związanego z wiekiem osłabienia tego procesu – mówi prof. Douglas Kelley, autor publikacji, która ukazała się piśmie „Nature Aging”.
Naukowiec dodaje, że udało się to uzyskać z pomocą substancji stosowanej już klinicznie, co wskazuje na potencjalną strategię leczenia.
Jak wyjaśniają badacze, w tym przypadku prostaglandyna F2A wpłynęła na pracę mięśni w naczyniach układu glimfatycznego. To odkryta w 2012 r. część systemu limfatycznego, która pomaga usuwać z mózgu różnego rodzaju toksyny.
– W przeciwieństwie do układu sercowo-naczyniowego, który posiada jedną dużą pompę – serce, płyn w układzie limfatycznym jest transportowany przez sieć małych pomp – wyjaśnia prof. Kelley.
Naukowcy zauważyli, że wraz z wiekiem osłabieniu ulegały skurcze mięśni wspomnianych naczyń oraz pogarszało się działanie obecnych w tych naczyniach zastawek zapobiegających cofaniu się transportowanego płynu. Podanie leku wyraźnie poprawiło działanie naczyń i transport płynu.
Usprawniając ten system z pomocą leku, prawdopodobnie można by wspierać mózg w usuwaniu m.in. nieprawidłowych białek towarzyszących chorobom Alzheimera czy Parkinsona – uważają naukowcy.
– Naczynia te są wygodnie dla nas rozmieszczone blisko powierzchni skóry. Wiemy, że są ważne, a teraz wiemy, jak poprawić ich funkcję. Można sobie wyobrazić, jak takie podejście, być może w połączeniu z innymi interwencjami, mogłoby być podstawą przyszłych terapii tych chorób – podkreśla prof. Kelley.
Źródło: Puls Medycyny