Błyskawiczne zmiany w rozporządzeniu o podwyżkach

Anna Gwozdowska
opublikowano: 20-09-2006, 00:00

Realizacja ustawy o podwyżkach wchodzi w decydującą fazę. Andrzej Sośnierz, nowo mianowany prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, zapowiedział 12 września, że przyspieszy i uprości jej realizację. Sęk w tym, że to ich wysokość, a nie termin wypłaty zdecyduje o nastrojach wśród pracowników ochrony zdrowia.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Zgodnie z zarządzeniem, które A. Sośnierz podpisał już w drugim dniu swojego urzędowania, ZOZ-y otrzymają wydzieloną kwotę na podwyżki, niezależnie od liczby wykonanych świadczeń. Ma to spowodować, że dodatkowe pieniądze trafią na konta świadczeniodawców wcześniej niż dotąd proponowano. Pierwsza rata, za październik, zostanie przekazana najpóźniej do 6 listopada, druga do 5 grudnia, a ostatnia za 2006 r. do 5 stycznia. Dodatkowe środki na podwyżki powiększą kontrakty, co potwierdzi aneks do umowy.
"Kwoty wynikające z aneksów przygotowywanych wcześniej (zgodnie z zaleceniem Jerzego Millera - przyp. red.) praktycznie się nie zmienią. Jedyna różnica to pewność ich uzyskania i krótszy termin" - informował dziennikarzy A. Sośnierz. Prezes NFZ zdecydował także, że nie dojdzie do zmiany w wycenie punktowej świadczeń, co przewidywał jego poprzednik. "Nad wyceną świadczeń medycznych w funduszu pracuje obecnie międzynarodowy zespół, dlatego zmiana wyceny byłaby pochopna" - tłumaczył swoją decyzję A. Sośnierz.
A. Sośnierz uważa, że swoim nowym zarządzeniem tylko upraszcza uzgodnioną na początku września przez ministra zdrowia i szefa NFZ procedurę. "I tak skończyłoby się tym samym, bez względu na to, czy kierować się rozliczeniem, a na końcu podpisać aneks, jak było jeszcze do wczoraj, czy od razu przekazać tę samą kwotę - argumentuje A. Sośnierz. - Gdyby wykonanie było mniejsze, to w poprzednim zarządzeniu też przewidziano przyznanie dodatkowych pieniędzy. W prostszy sposób dochodzimy do tego samego rezultatu".

Punkty zapalne

Krytycy takiego rozwiązania przekonują, iż nie dość, że nie zaspokoi ono żądań związkowców, to w dodatku może okazać się niebezpieczne dla pacjentów. "Bo stwarza ryzyko ograniczenia dostępności świadczeń - uważa Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala im. F. Chopina w Rzeszowie. - Szpitale, wiedząc, że dostaną pieniądze bez względu na to, czy wykonają świadczenia, mogą ograniczać ich liczbę, by w ten sposób obniżyć koszty". Rzeczywiście, związkowców niepokoi nie tyle sposób przekazywania pieniędzy na podwyżki, o jaki spierali się minister i prezes funduszu, ale ich wartość. "I tak trzeba będzie poszukać pieniędzy na pokrycie 30-procentowych podwyżek, bo przeliczniki funduszu nie przekładają się na potrzebne sumy - przekonuje Ewa Fica, przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. - Niech nikt nie myśli, że w Polsce będzie spokój, jeśli pieniądze się nie znajdą". Pracownicy ochrony zdrowia są od dawna przekonani, że ustawa ma regulować przekazanie środków na 30-procentowe podwyżki. Nie pomoże spóźniony apel nowego prezesa funduszu, aby posługiwać się precyzyjnym tytułem ustawy, która nie obiecuje 30-procentowych podwyżek, ale 30-procentowe powiększenie środków na koszty pracy. "Teraz czekamy tylko na moment, kiedy zobaczymy aneksowane umowy" - ostrzega E. Fica.

Czas dzielenia

Ten "moment" będzie szczególnie trudny dla dyrektorów szpitali, którzy rozpoczynają negocjacje ze związkowcami. Choć są także tacy, którzy nie obawiają się dzielenia pieniędzy. B. Waśko otwarcie przyznaje, że na 30-procentowe podwyżki dla wszystkich pracowników pieniędzy nie będzie. Pracownicy administracji i technicznej obsługi szpitala mogą liczyć tylko na kilkunastoprocentowe wzrosty wynagrodzeń. B. Waśko chce za to wykorzystać na podwyżki także środki własne szpitala i w szczególny sposób docenić pielęgniarki. "One nie otrzymały dotąd znaczących podwyżek" - tłumaczy dyrektor.
Najtrudniej do decyzji pracodawców będzie chyba przekonać lekarzy, którzy już wiosną, po wielodniowych akcjach strajkowych, wynegocjowali podwyżki. Art. 10 omawianej ustawy mówi, że podwyżki uzyskane w okresie od 1 stycznia tego roku do dnia jej wejścia w życie zalicza się na poczet ustawowego wzrostu wynagrodzeń. "Właściwie jestem wdzięczny za ten zapis, bo obawiam się, że przyznane już po strajkach podwyżki będą teraz zarzewiem konfliktu - mówi Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. - Ten zapis pomoże nam w rozmowach z załogą".
Od kwietnia br. J. Solarz wypłacał swoim pracownikom podwyżki w formie dodatków. "W ten sposób tę rządową podwyżkę już częściowo skonsumowałem - wyjaśnia J. Solarz i pociesza. - Oczywiście jakieś korekty wynagrodzeń w górę będą nadal możliwe".
Czy rozczarowani lekarze zdecydują się na kolejne strajki? "Miałem już pierwsze spotkanie ze związkami zawodowymi. Wiedzą, że to nie będzie 30 proc. - mówi Tomasz Koper, dyrektor szpitala w Kętrzynie. - Oczekiwania trochę przygasły, klimat jest dobry, choć wiem, że te rozmowy nie będą łatwe i przyjemne".


To warto wiedzieć

Ustawa o przekazaniu środków finansowych na wzrost wynagrodzeń obejmuje wyłącznie świadczeniodawców zakontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, a więc nie dotyczy stacji krwiodawstwa. Ich sytuacja prawna jest skomplikowana. Sprzedają swoje produkty na wolnym rynku, ale na zlecenie ministra zaopatrują też szpitale, a środki na inwestycje otrzymują z budżetu Ministerstwa Zdrowia i są przez ten resort nadzorowane. Paweł Trzciński, rzecznik ministra zdrowia, mówi wprost, że podobnie jak inni urzędnicy, zatrudnieni np. w Głównym Inspektoracie Sanitarnym albo w Ministerstwie Zdrowia, pracownicy stacji krwiodawstwa nie mogą liczyć na ustawowe podwyżki. Według pracowników stacji, z których większość to lekarze i pielęgniarki, minister mógłby podnieść cenę preparatów krwiopochodnych i w ten sposób przekazać dodatkowe środki na podwyżki. Cena nie zmieniła się jednak od 2 lat i w 2007 r. ma pozostać na tym samym poziomie. Warszawska stacja krwiodawstwa ma jeszcze inny pomysł na podwyżki. Zwróciła się do resortu zdrowia o zgodę na przeznaczenie własnych środków na wzrost wynagrodzeń. Czeka na odpowiedź.



Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Anna Gwozdowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.