Uznawanie kwalifikacji pielęgniarek: problem w UE

Beata Lisowska
opublikowano: 20-09-2006, 00:00

Sprawa skargi polskiego rządu, dotyczącej nieuznawania kwalifikacji polskich pielęgniarek w Unii Europejskiej, nie ma jeszcze finału. Kolejna faza procesu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu dopiero się rozpoczyna. Szanse na zakończenie tej sprawy pomyślnie dla Polski są minimalne.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Rząd polski w grudniu ub. roku zaskarżył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości przepis dyrektywy sektorowej, zgodnie z którym polskie pielęgniarki, które ukończyły pomaturalne szkoły pielęgniarskie, uzyskują prawo wykonywania zawodu na obszarze Wspólnoty Europejskiej dopiero po przepracowaniu w wyuczonym zawodzie 5 z ostatnich 7 lat. Pielęgniarki i położne z innych nowych krajów europejskich mają obowiązek wykazania się krótszym okresem pracy (3 z 5 lat). Wbrew temu, co podały niektóre media, skarga nie została oddalona.

Skarga bezzasadna
"Zakończył się pierwszy etap procesu - wymiany dokumentów pomiędzy stronami. Pozwani: Parlament Europejski i Rada Wspólnoty Europejskiej uznali, że nasza skarga jest bezzasadna. Teraz rozpocznie się część ustna. Przybliżając to do polskich realiów sądowych, teraz dopiero zaczyna się proces. Strony mogą zrezygnować z udziału w części ustnej, ale my nie zamierzamy tego robić" - poinformował Puls Medycyny Jan Orgelbrand, zastępca dyrektora Departamentu Pielęgniarek i Położnych w Ministerstwie Zdrowia.
Problem w tym, że polskiemu rządowi może zabraknąć skutecznych argumentów prawnych, bo w części ustnej zamierza zastosować tę samą co dotychczas argumentację o nienależytym uzasadnieniu przepisu dyrektywy sektorowej dyskryminującej polskie pielęgniarki. Samorząd zawodowy już zakłada, że polski rząd przegra.
"Uważamy, że skarga jest niezbyt silna w swoim wyrazie i może zostać oddalona. Jako samorząd zawodowy wskazywaliśmy rządowi polskiemu, by zaskarżył dyrektywę, powołując się na zarzut dyskryminacji polskich obywateli w zakresie swobodnego przepływu osób na obszarze Unii Europejskiej, natomiast rząd skoncentrował się tylko na uchybieniach formalnoprawnych. Ta dyskryminacja jest za mało uwypuklona" - mówi Elżbieta Buczkowska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Jednak zdaniem J. Orgelbranda, sprawa nie jest tak prosta. "Musieliśmy wejść w spór o procedurę, a nie o fakt, ponieważ mamy ręce związane traktatem akcesyjnym. Nie możemy powiedzieć, że został źle wynegocjowany, bo Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie może sądzić żadnego traktatu akcesyjnego. Możemy skarżyć jedynie przepis dyrektywy jako prawa wtórnego wobec traktatu. Powołujemy się przy tym na precedens, że każda decyzja musi być uzasadniona. Przepis dyrektywy dotyczący automatycznego uznawania kwalifikacji pielęgniarek nie zawiera uzasadnienia i to zaskarżyliśmy. Logicznym jest wniosek, że chodzi o pewien typ dyskryminacji zabronionej w ustawodawstwie Unii Europejskiej. Nie mamy w tej sprawie żadnej innej prawnej argumentacji" - twierdzi J. Orgelbrand.

Lepsza skarga indywidualna

Choć proces się jeszcze nie zakończył, E. Buczkowska namawia pielęgniarki do składania indywidualnych skarg do Trybunału. "Indywidualna droga jest nawet korzystniejsza, bo każdy obywatel UE może wystąpić w swojej sprawie ze skargą o dyskryminację, jeżeli nie może wykonywać swojego zawodu. Tylko trzeba koleżanki wesprzeć, pomóc im dojść do sytuacji zaskarżenia" - przekonuje E. Buczkowska.
Równolegle z procesem przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości Ministerstwo Zdrowia prowadzi negocjacje z Komisją Europejską w sprawie automatycznego uznawania w UE licencjatów uzyskanych po maju 2007 roku (absolwentki licencjatów zdobytych wcześniej muszą wykazać się 3-letnim w ciągu 5 lat stażem pracy). Resort chce też ponownie ustalić z Komisją Europejską wspólną podstawę wymiaru godzin kształcenia pielęgniarek na studiach pomostowych (muszą je ukończyć absolwentki liceów medycznych, jeśli chcą wykonywać zawód na obszarze Wspólnoty Europejskiej), co będzie miało wpływ na ustalenie ich długości.
Za naszym pośrednictwem Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że pielęgniarki, które nie uzupełnią kwalifikacji, nie zostaną pozbawione prawa wykonywania zawodu w Polsce. Do polskiego prawodawstwa dotyczącego zawodu pielęgniarki i położnej będzie bowiem wprowadzony wprost zapis o niezbywalności praw nabytych.

Przypominamy, że zgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym, w 2007 r. nie będzie można dofinansowywać z publicznych pieniędzy studiów niestacjonarnych. Resort zdrowia nie będzie więc już mógł finansowo wspierać kształcenia pielęgniarek na studiach pomostowych niestacjonarnych, które cieszą się dużo większym zainteresowaniem niż studia dzienne.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Beata Lisowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.