Choroby dna miednicy dotyczą nawet połowy kobiet po 50. r.ż. Większości czynników ryzyka nie można uniknąć

opublikowano: 20-03-2024, 13:39

Jest wiele czynników, które sprzyjają rozwojowi chorób dna miednicy i praktycznie żadne z nich nie mają charakteru odwracalnego. Poziom wstydu związany z tymi schorzeniami jest ogromny - mówi prof. Ewa Barcz. Najczęstsze schorzenia z tej grupy to m.in. nietrzymanie moczu i stolca oraz wypadanie narządów miednicy mniejszej.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Fot. Adobe Stock

20 marca odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Kobiet. Poświęcono je chorobom dna miednicy. Są to schorzenia związane m.in. z nietrzymaniem moczu czy wypadaniem narządu rodnego.

Choroby dna miednicy nadal są wstydliwą, kobiecą tajemnicą

Działania systemowe w zakresie opieki nad pacjentkami z chorobami dna miednicy wpisują się w ogłoszony i realizowany przez Ministerstwo Zdrowia program “Zdrowa i bezpieczna ja”.

– W miarę jak się starzejemy, starzeją się również mięśnie dna miednicy, które z biegiem czasu wiotczeją. Prowadzi to do różnych patologii, takich jak nietrzymanie moczu. Jest to problem nawet kilku milionów kobiet w Polsce i może nie tylko obniżać jakość życia, ale niemal całkowicie eliminować kobietę z życia społecznego. Pociąga to za sobą wiele różnorodnych problemów zdrowotnych. Są to nadal problemy postrzegane jako wstydliwe - mówiła wiceminister zdrowia Urszula Demkow.

Jak dodała, w sferze zainteresowania MZ pozostaje również endometrioza.

– Endometrioza dotyczy ok. 2 proc. kobiet, przede wszystkim pań w wieku rozrodczym. W 80 proc. jest chorobą bezobjawową, choć oczywiście w 20 proc. to niezwykle ciężka, upośledzająca choroba i w tej postaci dotyczy kilkunastu tysięcy kobiet. Niewątpliwie są to pacjentki wymagające specjalistycznej opieki. Choroby dna miednicy to cały zespół chorób dotyczących wszystkich narządów zlokalizowanych w miednicy mniejszej. Funkcja i anatomia tych organów stają się upośledzone przez wiele czynników, takich jak wiek, przebyte porody, otyłość, praca fizyczna czy przewlekły kaszel w przebiegu chorób płuc. Jest wiele czynników, które sprzyjają rozwojowi chorób dna miednicy, i praktycznie żadne z nich nie mają charakteru odwracalnego - mówiła prof. Ewa Barcz, kierownik Katedry Ginekologii i Położnictwa Wydziału Medycznego Collegium Medicum Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie.

Zgodnie z szacunkowymi danymi aż 30 proc. dorosłych kobiet w polskiej populacji będzie miało jakąś lub jakieś choroby dna miednicy. Po 50. roku życia zapadalność rośnie do nawet 50 proc. Jakie schorzenia dna miednicy są najczęstsze? Chodzi głównie o wszystkie postaci nietrzymania moczu, obniżenie i wypadanie narządów dna miednicy (nie tylko narządów rozrodczych), nietrzymanie stolca (np. w wyniku okołoporodowych uszkodzeń odbytu).

– To będzie więc pacjentka, która ma trudności z oddawaniem moczu, takie jak nietrzymanie moczu, infekcji w układzie moczowym, zespołu bólowego związanego z wypełnianiem pęcherza i oraz w obszarze miednicy mniejszej. U pacjentek mogą się również pojawić objawy kolorektalne związane z nietrzymaniem stolca lub niemożnością oddania stolca - wyliczała prof. Barcz.

Jak podkreśla, dla pacjentek to wciąż ogromnie wstydliwy problem. Kobiety nie przyznają się do dolegliwości nawet przed rodziną, nie mówiąc o lekarzach. Takie pacjentki wycofują się z życia społecznego i rodzinnego.

– Kobiety, którym zdarzają się epizody nietrzymania stolca lub moczu podczas współżycia, zaczynają go unikać. Przez to ich związki często się rozpadają - mówiła ekspertka.

Czas dofinansować leczenie chorób dna miednicy

Tymczasem, jak podkreśla, w obecnych czasach 50-latki to nie są “babcie”. To wciąż aktywne zawodowo i społecznie kobiety.

– To my jako lekarze jesteśmy winni niskiej świadomości pacjentek w tym zakresie. Chorowanie na raka jest bohaterstwem, (...) nietrzymanie moczu żadnym bohaterstwem nie jest. Angelina Jolie nie przyznałaby się, że chodzi w pieluchomajtkach. Poziom świadomości wśród lekarzy również jest niski. Niski jest wśród lekarzy rodzinnych, geriatrów, ale też wśród specjalistów, którzy powinni zajmować się tym problemem. Mam tu na myśli ginekologów i urologów. Brakuje specjalistów kompleksowo leczących choroby dna miednicy mniejszej od diagnostyki, poprzez leczenie zachowawcze, proste leczenie chirurgiczne, po to bardziej skomplikowane - dodała prof. Barcz.

Jej zdaniem konieczne są wszelkie działania podnoszące wiedzę i świadomość na temat chorób dna miednicy. Innym ważnym działaniem byłoby stworzenie odrębnej specjalizacji dla lekarzy zajmujących się tą grupą schorzeń. Takie rozwiązanie funkcjonuje w części państw Europy. Poprawie powinna ulec także dostępność i poziom finansowania procedur z zakresu leczenia chorób dna miednicy.

– Dziś te procedury są zwyczajnie za drogie - mówi prof. Barcz.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Nietrzymanie moczu i cukrzyca - połączenie, które obniża jakość życia

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.