Czego lekarze nie mówią swoim pacjentom

Beata Lisowska
opublikowano: 19-04-2004, 00:00

Instytut Badania Rynku i Opinii Estymator spytał 200 lekarzy pierwszego kontaktu, co chcieliby powiedzieć swoim pacjentom, choć z różnych względów nie mówią. Wyniki dają wiele do myślenia.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Być może ciekawsze niż to, o czym lekarze rozmawiają z pacjentami, jest to, czego im nie mówią. Najwięcej, bo ponad połowa ankietowanych lekarzy przyznała, że były takie sytuacje, kiedy chcieli powiedzieć pacjentowi: ?uwierz, że antybiotyk nie jest ci potrzebny", ale z różnych względów tego nie zrobili. Równie często (44,5 proc. wskazań) cisnęło im się na usta zdanie: ?jeśli nie pamiętasz, co zażywasz, spisuj to sobie przed wizytą na kartce".
Myj się przed wizytą!
Prawie 40 proc. pytanych lekarzy chciałoby przekonać pacjenta, że badania, których się domaga, nie są mu zupełnie potrzebne. 26 proc. z nich miałoby ochotę zwrócić swoim podopiecznym uwagę, by dbali o higienę i myli się przed wizytą. Co trzeci chciałby powiedzieć: ?pijesz, palisz, jesz bez opamiętania i unikasz ruchu. Nie oczekuj ode mnie cudu". Co piąty myśli sobie, choć zazwyczaj tego nie mówi: ?leczysz się sam, a potem narzekasz". Blisko 1/3 ankietowanych ma ochotę powiedzieć: ?nie wstydź się mówić o wszystkich objawach, jestem przecież lekarzem. Nie każ mi czytać między wierszami".
Dlaczego sami lekarze nie mówią tego pacjentom wprost?
Zdaniem prof. Jacka Hołówki, etyka z Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, wyniki ankiety dowodzą, że lekarze nie radzą sobie z przyjęciem na siebie tradycyjnej fachowej roli.
Lekarz - usługodawcą?
Kiedyś lekarz potrafił ośmielić pacjenta i przełamać barierę dotyczącą intymności. Dzisiaj jest to trudne. Pacjent, który przychodzi do lekarza z postawą konsumencką i traktuje go jako dawcę rozmaitych świadczeń i usług, nie potrzebuje rad ani ukierunkowania. Lekarz boi się pytać albo dawać mu pewne dodatkowe rady, żeby nie wypaść źle w jego oczach. Bardzo trudno jest mu też przyjąć tradycyjną postawę autorytarną.
?Kiedyś lekarze potrafili zachęcić pacjentów do tego, żeby otwarcie mówili o swoich potrzebach, a jednocześnie nie bali się przyjąć postawy paternalistycznej. To prawda, że tradycyjna postawa paternalistyczna szła zbyt daleko. Zdarzało się, że lekarz pozwalał sobie na niestosowne żarty, oschłość, arogancję lub zbywanie chorego. Pacjenci nie znoszą takich postaw. Dziś lekarze wycofują się w inną skrajność: lekarz nie stara się leczyć całego pacjenta, a jego konkretną chorobę, nie stara się mu wyjaśnić, jak ma dalej postępować, żeby przyjąć postawę prozdrowotną, boi się, że to będzie źle kojarzone, że pacjent nie zaakceptuje lekarza, który łamie barierę intymności i chce kierować całym jego życiem. Lekarz jest redukowany do roli konsumenckiej - specjalisty, do którego się przychodzi, któremu się często płaci i który ma tylko odpowiedzieć na z góry zadane pytania" - uważa prof. Jacek Hołówka.
Natomiast zdaniem J. Hołówki, zasadniczą sprawą jest, by lekarze potrafili odbudować swój autorytet i w kontakcie z pacjentami potrafili dyskretnie i rozumnie go stosować.
Instytut Badania Rynku i Opinii Estymator przeprowadził badanie na zlecenie miesięcznika Reader's Digest. Taką samą ankietę wykonano wcześniej w kilkudziesięciu krajach na świecie. Przykładowo w Wielkiej Brytanii lekarze przyznali się do tego, że najczęstszymi stwierdzeniami, które chcieliby powiedzieć swoim pacjentom są: ?zaufaj mi, nie potrzebujesz recepty" (61 proc.) oraz ?powinieneś schudnąć" (60 proc.). Wspólne dla polskich i brytyjskich lekarzy było oczekiwanie, by pacjenci nie wylewali na nich żalu do całej służby zdrowia, bo nie wszystko od nich zależy (30 proc. wskazań w Polsce, 48 proc. w Wielkiej Brytanii).




Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Beata Lisowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.