Czy nasza medycyna nie może cofać się do średniowiecza?
W połowie czerwca otrzymałam zaproszenie na konferencję zorganizowaną przez Polskie Towarzystwo Chirurgii Naczyniowej. Z nieukrywanym zainteresowaniem wybrałam się na spotkanie. W trakcie konferencji zainaugurowano ogólnopolską kampanię „Ocal nogę”, która ma nie tylko uświadamiać społeczeństwo o istocie problemu, ale również zachęcać personel medyczny do wczesnego diagnozowania i właściwego leczenia schorzeń niedokrwiennych kończyn.
W Polsce co roku do gabinetów lekarskich zgłasza się 40 tys. pacjentów mających objawy przewlekłej choroby niedokrwiennej nóg. Dla wielu z nich jest już zbyt późno na leczenie farmakologiczne. Według danych PTChN, co roku w Polsce dokonuje się około 14 tys. dużych i małych amputacji. Blisko 80 proc. osób poddawanych tak radykalnemu zabiegowi to chorzy zmagający się z miażdżycą oraz cukrzycą. W wielu przypadkach z powodu zbyt małej świadomości samych pacjentów, braku kompleksowego leczenia i zbyt późnej diagnostyki amputacje okazują się procedurami ratującymi życie. Dla mnie jest to wielką porażką systemu ochrony zdrowia i znakiem jego słabości.
Czy z przyczyn biurokratycznych polska medycyna musi cofać się do średniowiecza, kiedy amputacja dokonywana na polu bitwy była jedynym sposobem na ocalenie życia? Czy nasz system nie może się zająć kompleksowo pacjentami cierpiącymi na choroby współwystępujące — cukrzycę oraz miażdżycę?
Z całego serca przyłączam się do apelu chirurgów, którzy wnioskują o modyfikację rozwiązań systemowych, tak by szpitalom bardziej opłacało się leczyć, niż amputować, i aby pieniądze wydawane były na leczenie, a nie na renty inwalidzkie.
Zgadzam się również z postulatami PTChN o zorganizowanie sieci oddziałów i poradni specjalistycznych. Koordynując działania, postawmy na współpracę — twórzmy wielospecjalistyczne poradnie, w których pacjent otrzyma pomoc ze strony różnych specjalistów, m.in. chirurga naczyniowego, radiologa, mikrobiologa oraz diabetologa.
Apeluję z chirurgami naczyniowymi — nie tylko jako dziennikarka, ale również jako córka pacjenta z cukrzycą i miażdżycą. Córka, która przez 1,5 roku wspierała swojego ojca w — niestety — przegranej batalii o nogi.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Marta Markiewicz