Dymisja szefa oddziału NFZ

Jolanta Hodor, Kraków
opublikowano: 23-06-2004, 00:00

Dyrektor małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Rafał Deja 11 czerwca podał się do dymisji. Nastąpiło to po aresztowaniu kolejnego pracownika oddziału, naczelnika biura dyrekcji - bliskiego współpracownika i kolegi dyrektora.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Jak już informowaliśmy, krakowska Prokuratura Apelacyjna, zawiadomiona przez dziennikarzy TVN i Newsweek Polska o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, wszczęła śledztwo w sprawie wyłudzania przez niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej pieniędzy z NFZ za fikcyjne porady, badania specjalistyczne i zabiegi tzw. chirurgii jednego dnia. W związku z tą sprawą pod koniec maja aresztowano cztery osoby: lekarza, który mógł być organizatorem tego procederu, dwie osoby pomagające mu w tworzeniu danych dla funduszu oraz informatyka z małopolskiego oddziału NFZ, który mógł współdziałać w przestępstwie. Po tych zatrzymaniach krakowscy dziennikarze zarzucili naczelnikowi biura dyrekcji oddziału, iż nie zareagował na przekazywane mu znacznie wcześniej prośby o sprawdzenie podejrzeń.
Dyrektor Rafał Deja bronił podwładnego, usprawiedliwiając brak działania "brakiem sprawozdawczości". W niespełna dwa tygodnie później naczelnik został na trzy miesiące tymczasowo aresztowany. W ramach tego samego śledztwa zarzuca mu się przyjęcie korzyści majątkowej szacowanej na 88 tysięcy złotych oraz żądanie kolejnej. Podejrzenie łapówkarstwa ma związek z jego pracą w komisji konkursowej, rozstrzygającej o kontraktach zawieranych przez małopolski oddział NFZ. Wysokość łapówki określono jako procent od wartości umowy (informatorzy twierdzą, że wynosiła ona od 8 do 11 procent sumy kontraktu). Wraz z naczelnikiem został też aresztowany kolejny krakowski lekarz - szef placówki, która kontrakt w taki sposób mogła otrzymać. Jego żonie i wspólniczce (również lekarce) także postawiono zarzuty.
Moralnie odpowiedzialny
Rafał Deja o swojej dymisji powiadomił w przesłanym faksem oświadczeniu. "Jako dyrektor Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia czuję się moralnie odpowiedzialny za zaistniałą ostatnio atmosferę wokół jednostki przeze mnie kierowanej. Dlatego podjąłem trudną decyzję o honorowym podaniu się do dymisji, co nie jest równoznaczne z wzięciem odpowiedzialności dyscyplinarnej i prawnej za badane obecnie przez prokuraturę nieprawidłowości (...). Podejrzenia wobec podległych mi pracowników o popełnienie przestępstwa są dla mnie całkowitym zaskoczeniem..." - napisał Rafał Deja do mediów.
Dymisja została przyjęta. Zresztą od kilku miesięcy domagał się jej m.in. Bogdan Klich, krakowski poseł PO, teraz już eurodeputowany, do którego również docierały coraz liczniejsze informacje o niejasnych mechanizmach działania małopolskiego oddziału.
Kolejni podejrzani
Prezes NFZ Lesław Abramowicz, do czasu powołania nowego dyrektora, powierzył pełnienie obowiązków szefa oddziału Markowi Maślerzowi, dotychczasowemu zastępcy dyrektora ds. służb mundurowych. Jedną z pierwszych decyzji podjętych przez M. Maślerza było przejęcie osobistego nadzoru nad wydziałem kontroli oddziału. ledztwo trwa. Przesłuchiwane są osoby aresztowane i kolejni świadkowie.
Krakowska Prokuratura Apelacyjna zapowiadała możliwość kolejnych zatrzymań i przypominała za pośrednictwem mediów, iż każdy, kto z własnej woli poinformuje o przypadku korupcji i okolicznościach, w jakich do niej doszło, ma szansę uniknąć odpowiedzialności za wręczenie łapówki.
Jak podał Newsweek Polska, proceder przyznawania kontraktów w zamian za "prowizję" może dotyczyć także innych oddziałów NFZ.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Jolanta Hodor, Kraków

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.