Europosłowie: migracja specjalistów ochrony zdrowia to jeden z wielkich problemów Unii Europejskiej

KM/PAP
opublikowano: 13-02-2024, 16:07

W Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyło się 13 lutego posiedzenie Podkomisji ds. Zdrowia Publicznego (SANT), poświęcone kwestiom nierówności w dostępie do usług zdrowotnych, w tym drenażowi mózgów czyli migracji lekarzy i personelu pomocniczego między państwami UE oraz w ramach państw członkowskich.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Adobe Stock

– Drenaż mózgów i migracja specjalistów ochrony zdrowia to jeden z wielkich problemów Unii Europejskiej - ocenił Tomislav Sokol, chorwacki europoseł zasiadający we frakcji EPL. - Prowadzi to do tego, że mamy obywateli pierwszej i drugiej kategorii. Czyli są obywatele, którzy nie mają na czas dostępu do odpowiedniej jakości opieki zdrowotnej, do odpowiednich standardów, szczególnie na niektórych obszarach wiejskich, w Europie Wschodniej. W porównaniu do osób mieszkających w takich dużych miastach jak Bruksela na zachodzie Europy to są dwa światy. Trzeba coś z tym zrobić, a można wiele zrobić - przekonywał.

Rumuński eurodeputowany Nicolae Stefanuta stwierdził wprost, że jego kraj to "pustynia lekarska".

– Duża część terytorium nie ma żadnych lekarzy. Wiele osób jest w niebezpiecznej sytuacji. Również zdrowie lekarzy jest w kiepskim stanie. Oni często mają pod opieką po 300 tys. mieszkańców i nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Podczas pandemii wielu lekarzy w szpitalach cierpiało z powodu wyczerpania nerwowego. (...) Chciałbym, żeby można było pójść do lekarza po drugiej stronie granicy. Chcemy, żeby europejska opieka zdrowotna była rzeczywistością. To powinien być jeden z tematów kampanii wyborczej do PE - postulował polityk nie zrzeszony w żadnej frakcji parlamentarnej.

Migracja transgranicznych pracowników ochrony zdrowia dotyczy też zachodniej Europy

Wyzwania w służbie zdrowia to jednak nie tylko domena Europy Środkowo-Wschodniej.

– W moim kraju 65 proc. lekarzy do 2034 roku odejdzie na emeryturę - mówiła eurodeputowana Zielonych Tilly Metz z Luksemburga. – Wiele osób, które nie są w stanie studiować w Luksemburgu, wyjeżdża na studia gdzie indziej i już nie wraca. Problemy strukturalne, takie jak niedofinansowanie, cięcia, prekariat w służbie zdrowotnej sprawiają, że nie jesteśmy już atrakcyjni dla pracowników sektora opieki zdrowotnej - alarmowała.

Wtórowała jej włoska polityk Maria Danzi. – We Włoszech młodzież jest zmuszana wyjechać na studia do Grecji czy do Rumunii, ponieważ dostęp do kształcenia jest niemal niemożliwy. Należy otworzyć dostęp do zawodów lekarskich - te warunki muszą być takie same w całej Europie. Nie może być tak, że ktoś musi wyjechać do innego kraju, by móc zdobyć wykształcenie. Nie może być tak, że w jednym kraju do wykonywania zawodu potrzebny jest dyplom magisterski, a w innym wystarczy certyfikat. Potrzeba również równości wynagrodzeń - wyliczała Danzi.

Wiceprzewodnicząca podkomisji SANT Joanna Kopcińska z EKR zwróciła uwagę, że istnieje cały szereg czynników takich jak wynagrodzenia, jakość życia, stabilność społeczno-gospodarcza i dysproporcje w systemie refundacji między poszczególnymi krajami UE, które przyczyniają się do wzrostu migracji transgranicznych pracowników służby zdrowia.

– Z jednej strony obecne systemy opieki zdrowotnej znajdują się pod presją i stoją przed dodatkowymi wyzwaniami ze względu na niedobór wykwalifikowanych pracowników spowodowanymi wzorcami migracyjnymi. Z drugiej, przemieszczanie się pracowników służby zdrowia w poszukiwaniu lepszych standardów, jakości życia oraz dostępu do bardziej stabilnych warunków stanowią nieodzowny element wspólnego rynku europejskiego - skonstatowała eurodeputowana.

Obecny na posiedzeniu reprezentant Europejskiego Obserwatorium Systemów i Polityki Opieki Zdrowotnej Matthias Wismar odniósł się do niektórych diagnoz i obaw wyrażonych przez europosłów. Przede wszystkim potwierdził istnienie pewnej prawidłowości, polegającej na zwiększonym odpływie specjalistów z "nowych" krajów Unii zaraz po przystąpieniu do Wspólnoty.

– Jednak to nie sama migracja była problemem, tylko to, że wyjeżdżających nikt nie zastępował. Wiele krajów wysyła za granicę swoich mieszkańców, ale na ich miejsce przyjeżdżają inni. Tymczasem na wschodzie Europy tak nie było. A więc nawet mały odpływ sprawia, że rezerwy siły roboczej, specjalistów się zmniejszają. Jeśli bezpowrotnie traci się strategicznie ważne umiejętności, to jest to bardzo poważny problem.

Jak zatrzymać medyków w kraju?

Mówiąc o warunkach, które sprzyjają zatrzymaniu specjalistów w zawodach medycznych, Wismar na pierwszym miejscu wymienił "kompatybilność pracy z życiem rodzinnym".

– Ważną rolę odgrywa też wynagrodzenie. Ludzie nie tylko migrują, ale też odchodzą do innych sektorów, pracując w tym samym wymiarze godzin, bo znaleźli lepsze warunki pracy - stwierdził.

Ekspert zwrócił też uwagę na ogólny problem demograficzny, jakim jest starzenie się europejskich społeczeństw, co z kolei przekłada się na kryzys służby zdrowia.

– Z jednej strony mamy coraz więcej chorób przewlekłych, więcej osób, które wymagają opieki długoterminowej. Z drugiej, mamy starzejącą się służbę zdrowia. W Bułgarii ponad połowa pracowników ma ponad 55 lat, co oznacza, że oni będą odchodzić szybciej z rynku pracy, niż będziemy w stanie odnawiać zasoby personelu. Przedziały wiekowe, z których jesteśmy w stanie rekrutować nowych kandydatów do zawodów medycznych, są mniejsze. Dochodzi też konkurencja z innymi zawodami - podkreślił Matthias Wismar.

ZOBACZ TAKŻE: NIL: sytuacja, gdy polskiego pacjenta leczy lekarz nieznający jego języka jest skandaliczna

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.