Inwestycje samorządów na wyrost
Dotacje budżetowe dla lokalnych inwestycji w ochronie zdrowia płyną szerokim strumieniem. Kolejny zastrzyk finansowy otrzymają niekończące się od ponad 20 lat budowy szpitali w Chełmie i Koninie. Wiele wskazuje na to, że planując nowe obiekty dla potrzeb ochrony zdrowia, samorządy popełniają wciąż te same błędy.
Mania wielkości czy dobra inwestycja?
Według ekspertów ds. ekonomiki zdrowia, jedynym kryterium dofinansowania inwestycji w ochronie zdrowia z budżetu państwa, powinno być zaspokojenie dobrze zidentyfikowanych potrzeb zdrowotnych obywateli. Tak mówi teoria. W praktyce samorządy wpadają w pułapkę, jaką staje się zaspokajanie lokalnych ambicji. Budowany od 8 lat siedmiooddziałowy szpital w Łęcznej, zlokalizowany ok. 25 km od Lublina, ma otrzymać z budżetu 30 mln zł. Zakończenie tej inwestycji planowano na 2004 r., ale na prowadzenie prac zgodnie z harmonogramem zabrakło pieniędzy. W 2006 r. władzom województwa lubelskiego udało się jednak wynegocjować na kontynuację budowy z budżetu państwa 4 mln zł. Tegoroczna dotacja ma umożliwić zakończenie w tym roku wszystkich prac montażowo-budowlanych. Teodor Kosiarski, burmistrz Łęcznej, uważa, że to nie będą wyrzucone pieniądze, nawet jeśli powstanie zapowiadana przez ministra zdrowia sieć szpitali. "Z ministerstwa płyną różne głosy o reformach, ale nic się nie dzieje, dlatego trzeba robić swoje i zadbać o potrzeby mieszkańców - uważa T. Kosiarski. - Zresztą gdyby nowy szpital w Łęcznej nie miał wejść do planowanej sieci, ministerstwo nie dawałoby na jego budowę pieniędzy, prawda?".
Andrzej Olborski, wicemarszałek województwa lubelskiego nie wie, czy w regionie jest za mało, czy za dużo szpitali. "W tej chwili zabezpieczają w dostatecznym stopniu potrzeby zdrowotne na Lubelszczyźnie, ale jeśli okaże się, że trzeba zmniejszyć ich liczbę, to zmniejszymy" - deklaruje A. Olborski. Po co w takim razie nowy szpital w Łęcznej? A. Olborski przekonuje, że ma dobrze przemyślany plan. Zdradza nam jego zarys: Łęczna znajduje się na terenie, na którym działa kopalnia Bogdanka, największy zakład pracy tzw. ściany wschodniej, a kopalnia wkrótce otworzy drugi szyb, przez co wzrośnie zatrudnienie. "Dlatego planujemy tam otworzyć wysokospecjalistyczny oddział leczenia oparzeń na wzór Siemianowic Śląskich" - tłumaczy A. Olborski.
O planach stworzenia takiego ośrodka nic nie wie prof. Jerzy Strużyna, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Oparzeń. "Byłoby lepiej, gdyby się do nas zwrócono o konsultację. Takie ośrodki trzeba tworzyć z głową!" - uważa prof. J. Strużyna. Także dr Robert Gałązkowski, szef medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które najczęściej transportuje ciężko oparzonych pacjentów nie słyszał o tym projekcie. "Wschodniej Polsce potrzebny jest ośrodek leczenia oparzeń z prawdziwego zdarzenia, przygotowany do przyjęcia pacjentów z całej Polski. Dlatego powinno to być miejsce dysponujące lądowiskiem dla helikopterów lub zlokalizowane w pobliżu lotniska, gdzie mógłby lądować samolot ratunkowy" - uważa R. Gałązkowski. Z punktu widzenia LPR w grę mogłyby wchodzić Rzeszów lub Suwałki. Wicemarszałek A. Olborski broni jednak inwestycji w Łęcznej. Prognozuje transfer górników z restrukturyzowanych śląskich kopalni do Bogdanki. Odwołuje się także do przykładów długoletnich inwestycji, które jednak udało się zakończyć, mimo że wszyscy spisywali je na straty. "Tak było ze Szpitalem im. Jana Pawła II w Zamościu, który dziś jest jedną z najlepszych placówek w regionie" - mówi A. Olborski. Przyznaje jednak, że są też przykłady, takie jak Chełm, gdzie inwestycje były chybione.
Bankructwo lekarstwem na rozrzutność
Według dr. Krzysztofa Krajewskiego Siudy z Instytutu Sobieskiego, najlepszym sposobem na racjonalizację inwestowania w ochronę zdrowia jest wprowadzenie mechanizmów rynkowych. "Dopóki szpitale nie zaczną bankrutować, to samorządy nie przestaną inwestować w sposób nietrafiony" - uważa dr K. Krajewski Siuda. Jego zdaniem, samorządy powinny pozostać właścicielami budynków, ale szpitalami muszą zarządzać prywatne firmy.
Racjonalizacji planowania inwestycji szpitalnych najbardziej nie sprzyja jednak sposób finansowania ochrony zdrowia. ?W tej chwili finansowanie szpital jest decyzją polityczną, bo istnieje tylko jeden płatnik, tak jakby istniał dla naszych oszczędności tylko jeden bank - uważa K. Krajewski Siuda. - Dlatego potrzebna jest także konkurencja wśród płatników".
Nikomu się nie spieszy
Tymczasem budowy publicznych szpitali toczą się tak jak dotąd ospale. Szpital im. Jana Pawła II w Nowym Targu, dla którego przewidziano w tym roku dofinansowanie w wysokości 20 mln zł, raczej nie zdąży wykorzystać tych środków na modernizację swoich budynków. Dyrekcja tłumaczy, że tegoroczny kontrakt dla województwa małopolskiego został podpisany przez ministra rozwoju regionalnego i marszałka województwa dopiero w końcu września. "Liczymy się z koniecznością wnioskowania o przesunięcie tych pieniędzy na przyszły rok. Chcemy jednak, by prace zakończyły się najpóźniej 31 maja 2008 r." - twierdzi dyrektor szpitala Krzysztof Kiciński.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Gwozdowska, Ewa Szarkowska