Małżeński biznes
Pracować razem czy osobno? Teoretyczne rozważania tracą sens, gdy spojrzeć na fakty: ponad 60 proc. przedsiębiorstw w Polsce to firmy rodzinne. A jeśli dodać pary zatrudnione w jednej korporacji? Wtedy pytanie nie brzmi "czy", tylko "jak" łączyć miłość i pracę.
Niedawno rozmawiałam z kobietą, która od ośmiu lat pracuje ze swoim partnerem w międzynarodowej firmie. Obydwoje zajmują eksponowane stanowiska i ściśle ze sobą współpracują. Szefowie w takich przypadkach wymagają zwykle, aby jeden z partnerów odszedł z firmy. Dlatego oni trzymają swój związek w ukryciu. I w niczym nie przeszkadza to ich miłości, która kwitnie. Z pewnością sprzyja im brak zależności służbowej między nimi. Ale może ważniejsze jest, że ukrywając swój związek, nie przenoszą na grunt zawodowy relacji domowych?
Nie chcę nikogo zachęcać do ukrywania prawdy, lecz z sukcesu tej pary warto wyciągnąć wnioski. Praca z ukochaną osobą zwykle się nie udaje, gdy wprowadzamy do firmy prywatne reguły, inne od tych, które w niej obowiązują. Gdy nie rozumiemy, że wspólna noc nie powinna mieć kontynuacji w znaczących spojrzeniach na zebraniu. Albo gdy interpretujemy służbowe zachowania partnera przez pryzmat sytuacji domowej. Jego beznamiętny głos odbieramy jako odrzucenie albo sygnał, że jest obrażony, bo rano zbyt długo zajmowałam łazienkę. Mówienie do partnerki Żabciu albo Myszko wprawia w zakłopotanie współpracowników i utrudnia poważne traktowanie jej poleceń. Oczekiwanie, że partner nas wyręczy, zawsze przybiegnie z pomocą, zrozumie, że jeszcze nie skończyłam tego raportu, bo przecież wie, że wczoraj źle się czułam, zabiło już niejedną miłość w miejscu pracy.
Ukrywając swój związek, para, o której mowa, unika tych wszystkich pułapek, za to może korzystać ze swojej bliskości. Wzajemne wyczuwanie się i nadawanie na tej samej fali pozwala im świetnie współbrzmieć na polu zawodowym. Gdy spędzamy razem 24 godziny na dobę, może pojawić się poczucie wzajemnego znużenia, zmęczenia, spadku atrakcyjności. Ale nie w przypadku tej pary. Utrzymywanie formalnych stosunków w pracy podsyca ich wzajemną namiętność jak zabawa w pielęgniarkę i pacjenta. Ale czy można bawić się przez osiem lat? To męczy. Od czasu do czasu któreś z nich chce zerwać zmowę milczenia i ogłosić w pracy swoją miłość. Wtedy to drugie przywołuje go do porządku. Bo co na to szef?
Znam małżeństwo, które pracuje razem i nie musi się obawiać szefa. Są właścicielami firmy ogrodniczej i nikt im wspólnej pracy zabronić nie może. A szkoda, bo szybką ścieżką zmierzają do bankructwa i rozwodu. Wszystko przez to, że w pracy funkcjonują tak samo jak w domu. Ona wrzeszczy na niego, że nie dopilnował, że nasiona nie doszły, że jest fajtłapą. On prosi ją jak dziecko, żeby zadzwoniła do klienta, bo klient jest wściekły, a ona umie załagodzić. Obydwoje zrzucają na siebie nieprzyjemne zadania, ona co jakiś czas zostawia wszystko i wychodzi obrażona, on wiecznie ją przeprasza. Warto wspomnieć, że to on formalnie jest szefem. Pracownicy czują się, jakby ich podglądali w domowych pieleszach, wiedzą nawet, kiedy doszło między nimi do seksu. Wtedy on jest bardziej pewny siebie, zdarza się, że klepie ją po pupie, ona się śmieje zalotnie. Może im to odpowiada, ale rotacja w ich firmie wskazuje, że inni źle znoszą zbyt bliskie stosunki szefostwa.
W rodzinie zwykle funkcjonujemy według niepisanych reguł. Wiele spraw po prostu się wie, nie ma potrzeby ich werbalizować, spisywać, objaśniać. Liczymy na to, że on albo ona mnie zrozumie. Możemy sobie pozwolić na wybuchy złości. Gdy pracujemy z bliską nam osobą, mamy tendencję do podobnego sposobu komunikacji. Ale biznesem nie da się zarządzać w taki sposób. Pewna doza formalności jest niezbędna. A już na pewno warto szczegółowo ustalić podział obowiązków, postępowanie w sprawach konfliktowych, kto podejmuje ostateczną decyzję, w jakich zakresach. Niejasne definicje powodują kłótnie i narastanie pretensji, dlatego wszelkie trudności warto omawiać na bieżąco. Szukać rozwiązań, a nie winnego. Zarówno związek, jak i relacja biznesowa rozwijają się najlepiej poprzez wspólne rozwiązywanie problemów. Wspólna praca nie szkodzi miłości, na co wskazują choćby liczne sukcesy spółek rodzinnych. Trzeba tylko odróżnić reguły domowe od reguł biznesu. No i czasem od siebie odpocząć. A czy nie łatwiej zorganizować oddzielny odpoczynek partnerów pracujących razem, niż zintegrować tych, którzy się oddalili od siebie, pochłonięci własną karierą? l
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Hanna Samson