Mamy pierwszy kompleksowy raport o zawałach serca
Mamy pierwszy kompleksowy raport o zawałach serca
- Iwona Kazimierska
W leczeniu zawałów serca w ostrej fazie jesteśmy lepsi od Niemców. Problemem pozostaje nie dość skuteczna prewencja wtórna i związana z tym zbyt duża śmiertelność w ciągu pierwszych trzech lat po zawale, która wynosi prawie 20 proc.
Raport AMI-PL Group został oparty na wielkiej, kompletnej bazie nieselekcjonowanych rekordów chorych hospitalizowanych w całym kraju z powodu zawału serca (ZS). Dane dotyczące terapii, rehospitalizacji i zgonów podsumowują zatem codzienną praktykę postępowania w zawałach serca w Polsce oraz jej efekty. Ograniczeniem analiz jest fakt, że zasoby baz danych oraz stosowana klasyfikacja ICD-10 nie umożliwiają rozróżnienia pierwszego i kolejnych ZS. Wyniki raportu pozwoliły gruntownie zweryfikować dotychczasowe obserwacje dotyczące występowania i leczenia zawałów serca w Polsce.
Najmniejsza śmiertelność po diagnostyce i terapii inwazyjnej
Prawie 79 400 osób było hospitalizowanych w 2012 r. z powodu ZS. Odsetek zawałów STEMI wynosił 47,2 proc., zaś NSTEMI 51,8 proc. (1 proc. nie był określony). U mężczyzn (62 proc. wszystkich przyjęć) mediana wieku wynosiła 63 lata, a u kobiet 73 lata. Śmiertelność szpitalna w ZS w tym okresie wyniosła 8 proc., zaś oceniana na podstawie nieprzerwanych hospitalizacji w różnych szpitalach, niezależnie od rozpoznania końcowego, ok. 9,5 proc. Prawie 85 proc. chorych przyjętych do szpitala z zawałem serca w 2012 r. trafiło na oddział kardiologiczny. U 80 proc. wykonano procedury inwazyjne co najmniej na poziomie diagnostycznym.
Śmiertelność szpitalna u chorych, którzy mieli dostęp do diagnostyki i terapii inwazyjnej, wyniosła 5,9 proc. U chorych bez dostępu do koronarografii i angioplastyki w ostrej fazie ZS śmiertelność była ponad dwa razy wyższa.
Redukcja ryzyka zgonu dzięki wprowadzeniu kardiologii interwencyjnej, obliczona na podstawie surowych danych, jest co najmniej dwukrotna. Jednak właściwa interpretacja podanych wyżej wskaźników śmiertelności wśród chorych z dostępem do metod inwazyjnych w porównaniu z chorymi leczonymi zachowawczo wymaga dodatkowych analiz z uwzględnieniem wieku i wyjściowej charakterystyki klinicznej.
Śmiertelność roczna w okresie poszpitalnym wynosi ok. 10 proc., zaś trzyletnia prawie 20 proc. Podane wskaźniki śmiertelności szpitalnej oraz odległej są porównywalne i nie różnią się istotnie od opublikowanych na podstawie podobnych analiz wykonanych w stanie New Jersey w USA, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Danii. W wymienionych krajach, tak jak w Polsce, uzyskane wskaźniki, opracowane na podstawie wyników z codziennej praktyki w całej kohorcie chorych z ZS, są, co zrozumiałe, wyższe niż uzyskane w randomizowanych wielkich badaniach klinicznych, realizowanych w wyselekcjonowanych grupach chorych.
Jak wygląda opieka po ZS
W 2009 r. liczba osób hospitalizowanych z powodu ZS wyniosła 75 054, z czego wypisanych do domu zostało 67 184 chorych, co stanowi 89,5 proc. ogółu chorych. Łączna liczba rehospitalizacji wyniosła 84 718 w ciągu 12 miesięcy oraz 169 463 w ciągu 36 miesięcy od zawału serca, z uwzględnieniem wielokrotnych hospitalizacji poszczególnych pacjentów.
Wśród najczęstszych przyczyn rehospitalizacji w ciągu roku od ZS były kolejno: stabilna choroba wieńcowa — 27 proc. (17 812 chorych), niewydolność serca — 7,9 proc. (5327), ponowny ZS — 7,0 proc. (4675), niestabilna choroba wieńcowa — 6,8 proc. (4495), migotanie przedsionków — 2,1 proc. (1158), udar mózgu — 1,5 proc. (1005) oraz nagłe zatrzymanie krążenia lub zagrażające życiu zaburzenia rytmu — 1,0 proc. (651).
W okresie roku od ZS rehabilitacji poddano 22 proc. chorych (14 758), z czego większość do trzech miesięcy po zawale (79 proc.). Znacząco częściej rehabilitacji poddawani byli chorzy młodsi (30 proc. wśród pacjentów do 65. roku życia), mężczyźni (25 proc.) oraz ci, którzy byli leczeni inwazyjnie na oddziałach kardiologii (27 proc. vs 8 proc. wśród leczonych zachowawczo).
Średnia liczba porad z rozpoznaniem kardiologicznym w poz w przeliczeniu na jednego chorego wśród mężczyzn po ZS wynosiła w ciągu 12 miesięcy 7,7 oraz w okresie 3 lat — 16,1. W tym samym czasie zanotowano odpowiednio 1,8/rok oraz 4,1/3 lata specjalistycznych porad u kardiologa.
Autorzy analizy
Cztery ośrodki naukowe
Raport „Występowanie, leczenie i prewencja wtórna zawałów serca w Polsce” powstał dzięki współpracy czterech ośrodków naukowych: Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podstawą do jego opracowania była Narodowa Baza Danych Zawałów Serca z lat 2009-2012.




Przeprowadzenie analiz i przygotowanie raportu było możliwe dzięki własnym środkom statutowym ośrodków biorących udział w projekcie oraz w części dzięki bezwarunkowemu grantowi dydaktycznemu firmy AstraZeneca.
Pełna wersja raportu jest dostępna na stronie internetowej NIZP-PZH: www.pzh.gov.pl
Główne rekomendacje
Optymalizacja prewencji wtórnej i rozwój prewencji pierwotnej
Wyniki przeprowadzonych analiz wskazują na osiągnięcia polskiej kardiologii i precyzują obszary potrzebnych zmian:
1 Rozwój kardiologii interwencyjnej w okresie ostatnich 15 lat w Polsce i w efekcie powszechny dostęp chorych z ostrym ZS do angioplastyki wieńcowej spowodowały redukcję liczby zgonów o połowę. Dlatego należy możliwie wszystkim chorym z ZS zapewnić leczenie na oddziale kardiologicznym z zastosowaniem procedur inwazyjnych.
2 Należy poprawić opiekę w zakresie prewencji wtórnej, szczególnie zwiększyć dostęp do rehabilitacji ambulatoryjnej oraz zintegrowanej z poz specjalistycznej opieki kardiologicznej w pierwszym półroczu po zawale serca. Takie działania powinny przynieść istotną redukcję kosztów z powodu zbyt częstych rehospitalizacji po ZS w Polsce.
3 Liczba zachorowań i zgonów na ZS w Polsce, szczególnie osób w wieku produkcyjnym, jest wyższa o połowę lub więcej niż w niektórych krajach Europy Zachodniej. Terapia i jej efekty (śmiertelność w szpitalach) są jednak porównywalne. Dlatego największa rezerwa w redukcji utraconych potencjalnych lat życia z powodu ZS oraz kosztów utraconych z powodu rent i przedwczesnych zgonów (szacunkowo 3-6 mld zł) jest we wprowadzeniu nowoczesnej prewencji pierwotnej, zaczynając od edukacji dzieci w szkołach, a kończąc na badaniach przesiewowych i interwencjach wśród młodzieży i dorosłych.
4 Aktualne dowody naukowe i konkretne osiągnięcia w innych krajach europejskich wskazują, że w Polsce jest możliwa redukcja liczby zachorowań i zgonów na chorobę wieńcową i ZS o połowę.
5 Warto rozważyć takie rozwiązania organizacyjne, w których jeden ośrodek byłby odpowiedzialny za efekt leczenia chorego w okresie wykraczającym poza samą hospitalizację. Taka skoordynowana opieka jest potrzebna, bo pacjent, szczególnie w pierwszym roku nowoczesnej terapii ZS, wymaga aktywnego i konsekwentnego nadzoru. W przeciwnym razie redukcja śmiertelności szpitalnej nie przyniesie oczekiwanych korzyści w okresie późniejszym.
6 Ważnym zadaniem Ministerstwa Zdrowia powinno stać się zapewnienie, wzorem Programu POLKARD 2003-2005 i 2005-2008, finansowania analiz w zakresie epidemiologii klinicznej oraz diagnostyki i terapii najważniejszych chorób serca i naczyń. Regularne kompleksowe monitorowanie trendów oraz wprowadzanie nowych wskaźników i standardów oceny przy intensywnym rozwoju opieki kardiologicznej umożliwi redukcję kosztów państwa, a oszczędności pozwoli skierować na rozwój i innowacje w walce z epidemią chorób serca i naczyń w naszym kraju.
KOMENTARZE EKSPERTÓW
Rehabilitacja + edukacja = lepsze rokowanie
Prof. dr hab. n. med. Janina Stępińska,kierownik Kliniki Intensywnej Terapii Kardiologicznej Instytutu Kardiologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w latach 2011-2013
Raport potwierdza wyniki innych badań i rejestrów, mówiące o znacznie wyższej śmiertelności wśród chorych leczonych zachowawczo w porównaniu z pacjentami poddanymi zabiegom kardiologii interwencyjnej. Sieć ośrodków kardiologii interwencyjnej w Polsce jest tak duża, że trzeba dołożyć wszelkich starań, by wszyscy chorzy z zawałem serca trafiali bezpośrednio do nich.
Raport uściśla dane dotyczące rehabilitacji po zawale serca — poddano jej jedynie 22 proc. chorych, w większości byli to chorzy poniżej 65. roku życia, leczeni na oddziale kardiologicznym. Wielokrotnie wykazywano, że rehabilitacja, edukacja i kontrola czynników ryzyka wiążą się z poprawą rokowania i jakości życia osób z chorobami układu krążenia. Eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przygotowali „Optymalny Model Kompleksowej Rehabilitacji i Wtórnej Prewencji” i oszacowali efekty zdrowotne jego wprowadzenia w Polsce („Kardiologia Polska”, 2013; 71, 9: 995-1003).
Pacjentom potrzebna jest nowoczesna terapia poszpitalna
Prof. dr hab. n. med. Piotr Hoffman, kierownik Kliniki Wad Wrodzonych Serca Instytutu Kardiologii w Warszawie, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego
Raport przygotowany przez wybitnych specjalistów rzetelnie i wyczerpująco opisuje obecną sytuację w zakresie epidemiologii, rozpoznawania, leczenia zawału serca oraz jego wczesnych i odległych efektów. Wyniki analiz przekonują jednoznacznie o korzyściach z nowoczesnego leczenia rewaskularyzacyjnego, które, choć wymaga dużych nakładów finansowych, w efekcie przyczynia się do redukcji kosztów pośrednich przez zmniejszenie śmiertelności.
Myśląc o sukcesie w walce z tą chorobą musimy pamiętać o działaniach związanych z profilaktyką pierwotną. Redukcja zagrożenia na tym etapie jest możliwa, wysoce efektywna i prowadzi do zmniejszenia liczby zachorowań i kosztów leczenia.
Śmiertelność wczesna chorych leczonych interwencyjnie z powodu ZawaŁu Serca jest niska, co jest ogromnym sukcesem polskiej kardiologii — nie tylko lekarzy, ale i decydentów, twórców oraz realizatorów systemu inwazyjnego leczenia ostrych zespołów wieńcowych. Problemem pozostaje wysoka umieralność poszpitalna. Świadczy ona o trudnościach w kontynuowaniu nowoczesnej terapii, które zaprzepaszczają dobry efekt leczenia ostrej fazy choroby.
Dane z raportu wskazują na konieczność opracowania i wdrożenia modelu kompleksowej opieki koordynowanej przez kardiologa, współpracującego z lekarzem opieki podstawowej, fizjoterapeutą i psychologiem. Należy wzmocnić rolę telemedycyny w tym zakresie. Cenne mogłoby być zachęcenie pacjentów do aktywnego tworzenia środowiska przyjaznego profilaktyce wtórnej, wzajemnie się edukującego i wspierającego.
Statystyka śmiertelności zależna jest od miejsca liczenia
Prof. dr hab. n. med. Grzegorz Opolski, kierownik I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii
Środowisko medyczne przyzwyczaiło się do wiedzy, że śmiertelność w świeżym zawale serca wynosi 3-4 proc. Raport pokazał, że wynosi ona ok. 10 proc. W tym samym czasie ukazał się raport niemiecki, który podaje, że tam wynosi ona 10,7 proc.
Prawda jest taka, że jeśli patrzymy przez pryzmat ośrodka wyspecjalizowanego w leczeniu ostrych zespołów wieńcowych, ta śmiertelność rzeczywiście wynosi 3 proc. W przypadku szpitali wielospecjalistycznych ona rośnie i sięga 6-7 proc. Sumując, jest to ok. 10 proc. Czyli problem nadal jest spory, ponieważ co 10. chory z zawałem umiera.
Jeśli chodzi o opiekę poszpitalną, największym wyzwaniem jest koordynacja współpracy między opieką specjalistyczną a podstawową opieką zdrowotną. Od tego zależy poprawa skuteczności leczenia naszych pacjentów.
Teraz widać rezultaty dobrze wydanych publicznych pieniędzy
Prof. dr hab. n. med. Lech Poloński, kierownik III Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii, Oddziału Chorób Serca i Naczyń Śląskiego Centrum Chorób Serca, Śląski Uniwersytet Medyczny
W ciągu ostatnich 10 lat na kardiologię zostały wydane potężne pieniądze. Śmiem twierdzić, że jak w żadnym innym dziale służby zdrowia w Polsce zostały wydane bardzo efektywnie. Teraz widać rezultaty tego. Dlatego możemy się porównywać do tak bogatego kraju jak Niemcy, jeśli chodzi o skuteczność leczenia zawałów serca.
Są osoby, którym się nie podoba, że mamy aż 150 pracowni hemodynamicznych; może rzeczywiście mogłoby ich być trochę mniej. Ale dzięki temu dostęp do nich, czas dojazdu są tak dobre, że nawet chory z małej miejscowości dotrze do pracowni tak samo szybko jak pacjent z centrum Warszawy.
Mamy do nadrobienia zaległości w dwóch obszarach. Pierwszy to prewencja pierwotna, ale to jest zadanie pewnie na dziesiątki lat, bo tego się nie zmieni w trakcie jednego pokolenia. To jest niewątpliwie wyzwanie dla kardiologów, epidemiologów, osób zajmujących się prewencją.
Drugim obszarem jest prewencja wtórna. Analizując dane do raportu, byliśmy przekonani, że wyniki będą gorsze niż w krajach sąsiednich. Okazało się, że wcale tak źle nie jest, ale dużo jeszcze mamy do nadrobienia.
Jeden z wniosków jest taki, aby chory leczony w inwazyjnym ośrodku pozostawał pod jego opieką przez rok, dwa, nawet trzy od zawału. Żeby się nie błąkał, nie szukał specjalisty, a ośrodek, który zawał wyleczył, nadawał leczeniu odpowiedni rytm. To nie znaczy, że chory ma być co tydzień badany, ale niech tenże ośrodek określi, jak często, gdzie i w jakim zakresie ma prowadzić terapię. Wydaje się to tym bardziej zasadne, że każdy ośrodek pełniący ostre dyżury kardiologiczne ma obowiązek prowadzenia poradni przyszpitalnej, przyklinicznej czy przy oddziale.
Dalsza opieka pod nadzorem ośrodka interwencyjnego
Prof. dr hab. n. med. Mariusz Gąsior, III Katedra i Oddział Kliniczny Kardiologii, Oddział Chorób Serca i Naczyń Śląskiego Centrum Chorób Serca, Śląski Uniwersytet Medyczny
W leczeniu zawału najważniejsze są pierwsze godziny. One decydują o tym, jak chory rokuje w dalszej perspektywie. Diametralnie inaczej to wygląda, gdy chory jest leczony w pierwszej godzinie zawału, a inaczej gdy w 20. Porównując, jak bardzo skrócił się czas od początku bólu do interwencji wieńcowej wtedy, kiedy było 30 pracowni hemodynamicznych i kiedy było ich 140, okazuje się, że ubyło tylko 20 minut — z 4,5 godz. do niewiele ponad 4 godz. Tak więc i w tym zakresie jest jeszcze dużo do poprawy.
Jeśli chodzi o opiekę nad chorym po zawale, powinien on być objęty kompleksową opieką przez ośrodek, w którym był leczony w ostrej fazie. Częstość rehospitalizacji z przyczyn sercowo-naczyniowych w ciągu 3 lat wynosi 1,5 raza, a więc nie byłoby to zbyt duże obciążenie dla ośrodków interwencyjnych. Poza tym kto może znać lepiej chorego, jak nie zespół, który leczył go od początku? Należy też pamiętać, że 20-30 proc. pacjentów stanowią osoby z wielonaczyniową chorobą wieńcową, niską frakcją wyrzutową, wymagające różnych dodatkowych zabiegów kardiologii interwencyjnej.
W leczeniu zawałów serca w ostrej fazie jesteśmy lepsi od Niemców. Problemem pozostaje nie dość skuteczna prewencja wtórna i związana z tym zbyt duża śmiertelność w ciągu pierwszych trzech lat po zawale, która wynosi prawie 20 proc.
Raport AMI-PL Group został oparty na wielkiej, kompletnej bazie nieselekcjonowanych rekordów chorych hospitalizowanych w całym kraju z powodu zawału serca (ZS). Dane dotyczące terapii, rehospitalizacji i zgonów podsumowują zatem codzienną praktykę postępowania w zawałach serca w Polsce oraz jej efekty. Ograniczeniem analiz jest fakt, że zasoby baz danych oraz stosowana klasyfikacja ICD-10 nie umożliwiają rozróżnienia pierwszego i kolejnych ZS. Wyniki raportu pozwoliły gruntownie zweryfikować dotychczasowe obserwacje dotyczące występowania i leczenia zawałów serca w Polsce. Najmniejsza śmiertelność po diagnostyce i terapii inwazyjnejPrawie 79 400 osób było hospitalizowanych w 2012 r. z powodu ZS. Odsetek zawałów STEMI wynosił 47,2 proc., zaś NSTEMI 51,8 proc. (1 proc. nie był określony). U mężczyzn (62 proc. wszystkich przyjęć) mediana wieku wynosiła 63 lata, a u kobiet 73 lata. Śmiertelność szpitalna w ZS w tym okresie wyniosła 8 proc., zaś oceniana na podstawie nieprzerwanych hospitalizacji w różnych szpitalach, niezależnie od rozpoznania końcowego, ok. 9,5 proc. Prawie 85 proc. chorych przyjętych do szpitala z zawałem serca w 2012 r. trafiło na oddział kardiologiczny. U 80 proc. wykonano procedury inwazyjne co najmniej na poziomie diagnostycznym. Śmiertelność szpitalna u chorych, którzy mieli dostęp do diagnostyki i terapii inwazyjnej, wyniosła 5,9 proc. U chorych bez dostępu do koronarografii i angioplastyki w ostrej fazie ZS śmiertelność była ponad dwa razy wyższa. Redukcja ryzyka zgonu dzięki wprowadzeniu kardiologii interwencyjnej, obliczona na podstawie surowych danych, jest co najmniej dwukrotna. Jednak właściwa interpretacja podanych wyżej wskaźników śmiertelności wśród chorych z dostępem do metod inwazyjnych w porównaniu z chorymi leczonymi zachowawczo wymaga dodatkowych analiz z uwzględnieniem wieku i wyjściowej charakterystyki klinicznej.Śmiertelność roczna w okresie poszpitalnym wynosi ok. 10 proc., zaś trzyletnia prawie 20 proc. Podane wskaźniki śmiertelności szpitalnej oraz odległej są porównywalne i nie różnią się istotnie od opublikowanych na podstawie podobnych analiz wykonanych w stanie New Jersey w USA, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Danii. W wymienionych krajach, tak jak w Polsce, uzyskane wskaźniki, opracowane na podstawie wyników z codziennej praktyki w całej kohorcie chorych z ZS, są, co zrozumiałe, wyższe niż uzyskane w randomizowanych wielkich badaniach klinicznych, realizowanych w wyselekcjonowanych grupach chorych. Jak wygląda opieka po ZSW 2009 r. liczba osób hospitalizowanych z powodu ZS wyniosła 75 054, z czego wypisanych do domu zostało 67 184 chorych, co stanowi 89,5 proc. ogółu chorych. Łączna liczba rehospitalizacji wyniosła 84 718 w ciągu 12 miesięcy oraz 169 463 w ciągu 36 miesięcy od zawału serca, z uwzględnieniem wielokrotnych hospitalizacji poszczególnych pacjentów.Wśród najczęstszych przyczyn rehospitalizacji w ciągu roku od ZS były kolejno: stabilna choroba wieńcowa — 27 proc. (17 812 chorych), niewydolność serca — 7,9 proc. (5327), ponowny ZS — 7,0 proc. (4675), niestabilna choroba wieńcowa — 6,8 proc. (4495), migotanie przedsionków — 2,1 proc. (1158), udar mózgu — 1,5 proc. (1005) oraz nagłe zatrzymanie krążenia lub zagrażające życiu zaburzenia rytmu — 1,0 proc. (651).W okresie roku od ZS rehabilitacji poddano 22 proc. chorych (14 758), z czego większość do trzech miesięcy po zawale (79 proc.). Znacząco częściej rehabilitacji poddawani byli chorzy młodsi (30 proc. wśród pacjentów do 65. roku życia), mężczyźni (25 proc.) oraz ci, którzy byli leczeni inwazyjnie na oddziałach kardiologii (27 proc. vs 8 proc. wśród leczonych zachowawczo).Średnia liczba porad z rozpoznaniem kardiologicznym w poz w przeliczeniu na jednego chorego wśród mężczyzn po ZS wynosiła w ciągu 12 miesięcy 7,7 oraz w okresie 3 lat — 16,1. W tym samym czasie zanotowano odpowiednio 1,8/rok oraz 4,1/3 lata specjalistycznych porad u kardiologa.Autorzy analizyCztery ośrodki naukoweRaport „Występowanie, leczenie i prewencja wtórna zawałów serca w Polsce” powstał dzięki współpracy czterech ośrodków naukowych: Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podstawą do jego opracowania była Narodowa Baza Danych Zawałów Serca z lat 2009-2012.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach