Manifest młodej generacji. Co przeszkadza w rozwoju, efektywnej pracy i karierze

Oprac. Monika Wysocka
opublikowano: 22-06-2016, 00:00

Zgodnie z tradycją naszych konkursów SuperTalenty w medycynie, poprosiliśmy kandydatów o wskazanie przeszkód, jakie w rozwoju zawodowym napotyka młoda kadra medyczna w Polsce. Wiele problemów, na które zwracano uwagę w poprzednich latach, nie straciło na aktualności.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

 W Polsce trzeba pokonać wiele trudności, aby osiągnąć swój zamierzony cel — uważają młodzi lekarze. „Już na początku swojej zawodowej przygody stażyści zderzają się z rzeczywistością tzw. pozornej pracy klinicznej, która w wielu ośrodkach polega na wykorzystywaniu ich jako taniej siły roboczej. Często są lekceważeni przez starszych kolegów, którzy tłumaczą im, iż każdy musi przez to przejść” — uważa dr Marcin Gierach.

Upragniona rezydentura i rozczarowania

Zazwyczaj okazuje się, że na wymarzonym kierunku nie ma miejsc specjalizacyjnych. I oto dylemat: czy czekać aż się pojawią, czy decydować się na inną specjalizację? 

„Potem do tego dochodzi niezgodność prac wykonywanych podczas stażu podyplomowego czy specjalizacji z ich programem. Stażystów i młodych lekarzy wykorzystuje się np. do prac biurowych, pielęgniarskich. Wynika to z cięć kadrowych i niedoboru średniego personelu w szpitalach, nadmiernej biurokratyzacji oddziałów i obciążania lekarzy pracami niezwiązanymi z ich zawodem, a jedynie podnoszącymi zabezpieczenie placówek przed roszczeniami. Dodatkowo pogarsza to kontakt z pacjentem, któremu nie poświęca się odpowiedniej ilości czasu, co uniemożliwia holistyczne prowadzenie diagnostyki i terapii” — ocenia dr Monika Mielcarek.

O dostępie do wysokospecjalistycznych zabiegów niektórzy mogą tylko marzyć. „Istnieją oddziały, w których jest zbyt wielu specjalizujących się, przez co mają oni ograniczony dostęp do wielu przewidzianych programem procedur, a tym samym po zakończeniu specjalizacji, pomimo tytułu specjalisty, brakuje im praktycznego doświadczenia” — dodaje dr Mielcarek.

Niemożność zaplanowania kariery

Każdy chciałby móc zaplanować sobie etapy swojego zawodowego życia. Jednak system pracy klinicznej jest zupełnie nieprzewidywalny, m.in. brak jest ogólnych planów dotyczących konkretnych obowiązków zawodowych w danym czasie, np. w jakich miesiącach ma być praca w poradni, a kiedy na oddziale etc. Taki brak organizacji doprowadza do przepracowania i uniemożliwia podejmowanie dodatkowych obowiązków, np. realizacji grantów. To wszystko wpływa na brak jasnych perspektyw lub wizji możliwości rozwoju, awansu etc. 

„Powszechnie widoczny jest brak wsparcia dla młodych naukowców, którzy kierują zespołem jeszcze młodszych współpracowników: studentów, stażystów, doktorantów, osób w trakcie specjalizacji. Nikt nie docenia osób, którzy już na studiach mają pewne osiągnięcia w kołach naukowych, a potem mają ambitne plany. Wielu z nich poddaje się, bo widzi, że na każdym kroku napotyka opór materii” — mówi dr Marcin Gierach. 

Szczególną rolę odgrywa w tym wypadku kierownik danej kliniki oraz starsi koledzy. Jeżeli z ich strony nie ma wsparcia, nic nie da się zrobić. „Wiele razy słyszałem, iż nikt nie płaci specjalistom za dodatkowe szkolenie, więc po co mają przekazywać swoją wiedzę młodszym kolegom, niech sami się uczą na własnych błędach. Ale czy tak ma wyglądać funkcjonowanie normalnego systemu?” — pyta dr Gierach.

Młody lekarz potrzebuje autorytetów naukowych i klinicznych, które mógłby naśladować. Często ich jednak brakuje w bezpośrednim otoczeniu początkujących lekarzy. Nie ma więc kto nauczyć ich tzw. umiejętności miękkich, niezbędnych dla skuteczności w medycynie. 

Edukacja lekarza skupia się na nauce rzemiosła. „Brakuje spoiwa, które sprawiłoby, że nabyte umiejętności będą właściwie wykorzystane. Brakuje nauczania umiejętności komunikacji (i to nie tylko z pacjentem), zajęć rozbudzających kreatywność, nauczania technik, nauczania zarządzania czasem i emocjami, nauczania pracy w zespole, zarządzania projektami, nauki negocjacji” — wymienia dr Grzegorz Basak.

Finansowa mizeria

Uposażenie lekarzy jest za niskie, często wręcz uniemożliwiające dalszy rozwój. „Człowiek skupiony na kwestiach materialnych często przestaje myśleć o ideach. Przekierowuje swoje wysiłki na dorabianie po godzinach, zamiast na rozwój pomagający osiągnąć wyższe zarobki w przyszłości” — uważa dr Basak. 

Młodzi emigrują nie tylko w pogoni za pieniądzem, lecz też z rozpaczliwej chęci znalezienia stabilizacji i bezpieczeństwa socjalnego oraz możliwości rozwoju naukowego i zawodowego. „Ci, którzy pozostają, gonią z oddziału do poradni lub na dyżury i raczej nie mogą liczyć na rozwój w konkretnej dziedzinie — z braku czasu i przemęczenia. Dla większości priorytetem pozostaje zabezpieczenie rodziny, nie zaś publikacja czy prestiżowe miejsce zatrudnienia, zwłaszcza gdy praca naukowa traktowana jest w środowisku jako hobby, a nie sposób utrzymania” — uważa dr Mielcarek.

„Przyglądając się koleżankom i kolegom widzę, że wszelkie szlachetne idee, marzenia przegrywają z elementarną potrzebą zajęcia się potomstwem. Brak żłobków czy przedszkoli zlokalizowanych w sąsiedztwie zakładów opieki zdrowotnej oraz ich niska dostępność stają się problemem kluczowym” — dodaje dr Basak.

Większość młodych, ambitnych lekarzy, którzy przez lata studiowania medycyny słyszeli, jak to później będą mieli dobrze, po odebraniu pierwszej wypłaty już wie, że musi dorabiać. Podejmuje więc pracę w wielu innych ośrodkach (poradniach rejonowych, izbach przyjęć, SOR-ach). 

„Odbywa się to oczywiście kosztem notorycznego przemęczenia i trudno w takich warunkach wykrzesać resztki energii w celu dalszego samokształcenia, pracy naukowej itd. — zauważa dr Marcin Gierach. — Wielu moich kolegów z dużym potencjałem medycznym, po kilku latach takiej pracy postanowiło wyemigrować”. 

Czasami, mimo możliwości rozwoju naukowego, brak odpowiedniego wsparcia finansowego powoduje, że ambitne projekty trafiają do szuflady. Młody naukowiec często sam musi pozyskiwać środki z różnych źródeł, by przeprowadzać badania, publikować i wszystko sprawnie łączyć z pracą kliniczną. Odpłatne kursy i szkolenia, cenne i ciekawe, z powodów ekonomicznych są poza zasięgiem młodych lekarzy.

Granty opatrzone warunkami

Pojawia się coraz więcej możliwości pozyskiwania grantów czy stypendiów, ale wciąż jest ich za mało. „Żeby dostać grant, trzeba często napisać kilkanaście wniosków, z których może jeden ma szansę powodzenia. We wnioskach, oprócz samego projektu, ważny jest również dorobek kandydata, a więc publikacje, poprzednie granty i inne osiągnięcia. I koło się zamyka, bo jak można publikować, jeśli nie ma się pieniędzy na zakup odczynników czy aparatury” — zauważa dr Katarzyna Gach. 

Właściwie każdy młody lekarz mówi o zbyt małych nakładach na realizację badań naukowych. Koszty osobowe właściwie nie są brane pod uwagę. „Dość często zdarza się, że ze względu na niskie zarobki realizatorzy grantów odchodzą z uczelni do przemysłu farmaceutycznego, przerywając wykonywaną pracę. Z drugiej strony po zakończonym projekcie nie mogą znaleźć zatrudnienia w uczelni na stanowisku naukowym. Uczelnia traci wykwalifikowanego i energicznego pracownika, a co za tym idzie możliwość kontynuacji danego projektu oraz stworzenia prężnego zespołu badawczego. W konsekwencji rozwój naukowy przebiega powoli, od jednego indywidualisty naukowego do kolejnego” — zauważa dr Mielcarek.

Rozproszenie sił

Od młodego lekarza wymaga się działania wielokierunkowego, co ma swoje zalety, bo sprawia, że dana osoba zdobywa szeroki wachlarz umiejętności. Praca kliniczna na oddziale, w przychodni (państwowo i prywatnie), dydaktyka na uczelni, dydaktyka na kursach, prace badawcze — to wszystko mogłoby tworzyć logiczną całość, pod warunkiem, że nie odbywa się w tym samym czasie.

„Dysonans pomiędzy pracą kliniczną i naukową jest szczególnie widoczny w jednostkach akademickich. W ciągu dnia nacisk jest kładziony na pracę z pacjentem, popołudniami prowadzi się raportowanie, a pracę naukową uprawia się nocami, w weekendy i święta — kosztem własnego zdrowia i czasu spędzonego z rodziną. Wynika to z braku organizacji pracy i podziału na okresy efektywnej pracy klinicznej i naukowej” — mówi dr Monika Mielcarek.

 

W kolejnym numerze „Pulsu Medycyny” zapraszamy do zapoznania się z pomysłami naszych supertalentów, jak zaradzić niektórym z powyższych problemów, by maksymalnie wykorzystać potencjał młodego pokolenia dla poprawy jakości i efektywności opieki zdrowotnej.

 

W opinii diagnosty 
Ważny element profesjonalnie funkcjonującego systemu opieki zdrowotnej
 Marcin Magierowski, Katedra Fizjologii, Wydział Lekarski Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum w Krakowie:
Dużym problemem jest możliwość znalezienia miejsca pracy w laboratorium klinicznym po ukończeniu studiów na kierunku analityka medyczna. Przyczyną tego problemu jest m.in. możliwość uzyskania uprawnień diagnosty laboratoryjnego po ukończeniu studiów podyplomowych przez absolwentów kierunków niezwiązanych z medycyną, takich jak biologia, chemia, biotechnologia itp. To jednak nie przygotowuje w pełni tych absolwentów do wykonywania zawodu diagnosty laboratoryjnego. Kwalifikacje osób wykonujących ten niezwykle istotny zawód z punktu widzenia diagnostyki, leczenia oraz prewencji większości chorób zostają diametralnie zaniżone poprzez wadliwie funkcjonujący system szkolenia. 
Ta alternatywna możliwość uzyskania uprawnień diagnosty spowodowała ponadto przesycenie rynku pracy. A warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do lekarzy, diagności muszą sami pokryć koszty odbywanej specjalizacji, co również wydaje się stanowić utrudnienie w rozwoju młodych pracowników z tego sektora. 
Diagności laboratoryjni, kończący studia na kierunku analityka medyczna, nie mogą podjąć zatrudnienia ze względu na bardzo źle funkcjonujący status prawny swojego zawodu. Zmuszeni są przez to szukać pracy za granicą lub całkowicie się przebranżowić. Ta grupa zawodowa nie ma takiej siły przebicia, jak lekarze i pielęgniarki, aby być słyszaną w walce o swoje prawa. Diagnostyka laboratoryjna jest bardzo ważnym elementem profesjonalnie funkcjonującego systemu opieki zdrowotnej w takich krajach, jak Kanada, USA i kraje zachodnioeuropejskie, jednak w Polsce — dalekim od ideału.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Oprac. Monika Wysocka

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.