Marek Balicki: Odzyskać zmarnowany rok
Przyjaciele mówią o Marku Balickim, 9. na Liście Stu 2008, że jest rzetelny, konsekwentny, konkretny, a stając przed jakimś problemem, zawsze chce go rozwiązać.
Pracowity poseł
Bolesław Piecha, poseł PiS, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia nie chciał na przełomie roku oceniać szans przyjęcia propozycji Balickiego, Borowskiego i Dorna (poparcie dla ustawy to kwestia nie tylko jej merytorycznej oceny, ale też politycznej gry i liczby głosów), przyznał jednak, iż "ten projekt nie jest na straconej pozycji". A to już w polskiej rzeczywistości parlamentarnej jakiś sukces.
O byłym ministrze zdrowia Bolesław Piecha mówi z większą otwartością: "Różnimy się w poglądach, zwłaszcza gdy w grę wchodzą kwestie ideologiczne, takie jak na przykład aborcja, ale w wielu sprawach jesteśmy zgodni. Na pewno mieliśmy podobnie zdanie na temat pakietu ustaw zdrowotnych przygotowanych przez rząd. Obaj uważamy, że prywatyzacja to ostatni, a nie pierwszy krok na drodze reformy systemu. Cenię Marka Balickiego za fachowe i merytoryczne postrzeganie problemów ochrony zdrowia".
Poseł Balicki ma jednak poczucie zmarnowania ubiegłego roku: "Cały pakiet ustaw dotyczących zakładów opieki zdrowotnej wylądował w koszu, bo po stronie rządu brak było skłonności do kompromisu". I mimo zaangażowania w uzdrawianie służby zdrowia w Polsce, postanowił nie marnować więcej energii na pracę w Komisji Zdrowia: "Nie tylko ja, także wielu innych posłów z tej komisji jest już bardzo zmęczonych cała tą sytuacją" - wyjaśnia i podkreśla zarazem, że na przekonanie posłów do własnego projektu przekształceń ZOZ-ów sił oszczędzać jednak nie będzie.
Bezkompromisowy polityk
Poczucie niedosytu z efektów działania skłoniło Marka Balickiego w 2008 roku do wystąpienia również z szeregów partii, którą współtworzył - Socjaldemokracji Polskiej. "Ta decyzja była bardzo słuszna. Uważam, że obecnie istniejące partie lewicowe i centrolewicowe nie mają wiarygodnej oferty. Ale Polsce potrzebna jest lewica i centrolewica" - tłumaczy polityk Balicki i nie wyklucza zaangażowania w tworzenie kolejnego ugrupowania politycznego, bardziej wiarygodnego dla lewicowego elektoratu.
Zdaniem Wojciecha Filemonowicza, sekretarza generalnego SDPL, zmiana partii może być wynikiem tego, iż wyznając pewne wartości Marek Balicki w polityce nigdy nie idzie na skróty. "Gdyby wszyscy nasi politycy byli tacy, jak Marek Balicki, polityka nie byłaby polskim utrapieniem - mówi Filemonowicz. - To jedna z niewielu osób trwale obecnych na polskiej scenie politycznej, które pokazują pełną paletę wartości. Jest niesamowicie sumienny, uczciwy, wierny swoim poglądom, wierny własnemu programowi wyborczemu. I co bardzo rzadkie w naszej polityce - jest zawsze bliski zwykłym, ludzkim problemom. To naprawdę wzór do naśladowania".
Lekarz i menedżer
Bliżej ludzi będzie na pewno w szpitalu. Jako menedżer i lekarz Marek Balicki też cieszy się uznaniem. Zarówno Szpital Bielański w Warszawie, którym kiedyś kierował, jak i obecne miejsce pracy - Szpital Wolski, który w dość krótkim czasie uporał się z wielkimi długami, cieszą się dobrą marką.
"Od pracy w sejmowej komisji wolę pracę w szpitalu, którym kieruję. Szpital Wolski ma wysoką pozycję, na tle innych dobrze sobie radzi, teraz trzeba zrobić wszystko, by w 2009 roku tę wysoką pozycję utrzymał" - mówi dyrektor Balicki.
Jako lekarz specjalista psychiatrii i anestezjologii wśród osiągnięć ubiegłego roku wymienia przyjęcie przez Sejm Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego: "Mój optymizm budzi też wyraźny, odczuwalny przez dyrektorów placówek medycznych wzrost finansowania przychodni psychiatrycznych - psychiatria nadrobi zaległości" - mówi Balicki.
Zdaniem doc. Joanny Meder, wiceprezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Marek Balicki jest lekarzem z powołania, a psychiatrą z wyboru serca. "Niezależnie od stanowiska, jakie zajmował czy zajmuje, zawsze jest z chorymi. Jako jedyny polityk, jedyny dyrektor szpitala zawsze uczestniczy w spotkaniach z okazji dnia solidarności z chorymi psychicznie. Wielokrotnie byłam świadkiem jego rozmów z pacjentami - każdego wysłucha z uwagą i troską, wykazuje wrażliwość, serdeczność. Marek Balicki to moim zdaniem bardzo pozytywna osoba" - mówi doc. Meder.
W każdym razie, jeśli angażuje się w coś jako lekarz, to konsekwentnie i do końca. Potwierdza to dr Adam Windak, przewodniczący Kolegium Lekarzy Rodzinnych, którego współzałożycielem 17 lat temu był Marek Balicki - jeden z pierwszych propagatorów wprowadzenia modelu opieki zdrowotnej opartego na lekarzach medycyny rodzinnej. "Mimo wielu zajęć, cały czas uczestniczy w pracach Kolegium, nie opuścił żadnego zjazdu. Jest osobą o dużej wrażliwości społecznej. Słucha opinii innych, jest otwarty na propozycje" - mówi o Balickim Adam Windak.
Wiele idei promowanych przez Marka Balickiego sprawdza się. Podsumowując ubiegły rok, sam podkreślił: "Rzadko tak bywa, więc może warto się tym pochwalić: mam dużą satysfakcję z przyjętej w 2005 roku, w czasie pełnienia przeze mnie funkcji ministra zdrowia, ustawy restrukturyzacyjnej. Część planów z niej wypadło, ale ważne cele osiągnięto - ustawa dała efekt, zadłużenie szpitali radykalnie się zmniejszyło. Rok 2008 utwierdził mnie w przekonaniu, że ustawa odniosła skutek - co w Polsce zbyt często się nie zdarza".
Prywatnie cieszy go obrona doktoratu przez syna na Uniwersytecie Warszawskim. Na szczęście nie z medycyny. A na ten rok życzyłby sobie, by zawarto wreszcie kompromis w ochronie zdrowia, by nie marnowano więcej czasu. "Jeśli koalicja będzie tym razem bardziej skłonna do porozumienia, to może rok 2008 ostatecznie nie okaże się zmarnowany. Wciąż mam taką nadzieję" - podkreśla Marek Balicki.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Jolanta Grzelak-Hodor