Cieszyński: dane w rejestrach są bezpieczne, nie można po nie dowolnie sięgać
- Dane w rejestrach państwowych są bezpieczne. One działają w wydzielonej sieci i daje nam jedną fundamentalną rzecz, rozliczalność. Za każdym razem, kiedy ktoś uzyskuje dostęp do danych, to potem można to sprawdzić- mówi minister cyfryzacji Janusz Cieszyński i zapewnia, że nie jest prawdą, że można w swobodny sposób sięgnąć do danych obywateli.

Minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, odpowiedzialny w rządzie PiS za budowę cyfrowego państwa, w piątek (11sierpnia) na antenie RMF FM przekonywał, że obywatele nie mają podstaw by tracić do niego zaufanie. To oczywiście pokłosie burzy, jaką wywołał już były minister zdrowia Adam Niedzielski, ujawniając wrażliwe dane jednego z lekarzy.
Minister Cieszyński podkreślał, że do państwowych rejestrów mają dostęp tylko urzędnicy.
Cieszyński: można sprawdzić, kto korzystał z danych w rejestrach
- Każda operacja jest rejestrowana i można sprawdzić, co się tam działo. Nie jest prawdą to, że można w swobodny sposób sięgnąć do danych dowolnego obywatela - mówił minister.
Odnosząc się do systemu e-Zdrowia wskazywał, że “rzeczy, po których można wyszukiwać dane w systemie to, co do zasady: numer prawa do wykonywania zawodu lekarza, nazwa i dane podmiotu leczniczego, w którym została wystawiona recepta, oraz lek”. Pytany, do jakich danych pacjentów dostęp ma minister zdrowia, wskazał, że praktycznie żadnych. - Tu była wyjątkowa sytuacja, w której lekarz przepisał receptę sam sobie. Wtedy nie ma "anonimizacji", bo występuje numer prawa do wykonywania zawodu - tłumaczył Cieszyński i dodał, że rozliczalność rejestrów jest ich podstawą i ta powoli jest udostępniana obywatelom.
Cieszyński: stopniowo udostępniamy "rozliczalność" rejestrów
– Teraz wypuściliśmy nową wersję mObywatel i tam jest zakładka historia, gdzie można zobaczyć m.in kiedy logowano się do systemu, kiedy aktywowano różne funkcje - wyjaśniał minister i zapewnił, że urzędnicy państwowi nie przeglądają danych w rejestrach. Do tego - jak zaznaczał- są uprawnione organy ścigania, służby.
– Nie mamy uprawnień, a jak naruszymy te uprawnienia, to wtedy pozostanie po tym niedający się wymazać ślad. I są niezależne organy, które istnieją po to, żeby kontrolować ministerstwa i inne instytucje, kiedy te nadużywają swoich uprawnień - przekonywał minister..
Jak wyjaśniał rejestry nie są ze sobą połączone w związku z tym nie ma możliwości całościowego sprawdzenia wszystkich wrażliwych informacji o obywatelach. Zaznaczył, że dla większego bezpieczeństwa działają też w wydzielonych sieciach.
Minister podsumowując stwierdził, że kiedyś wszystko było w papierowych kartotekach. - Gdyby coś było w szafce, papierze i jakaś osoba by się z tym zapoznała, moglibyśmy się w ogóle o tym nie dowiedzieć - skwitował.
Źródło: Puls Medycyny