Naukowcy chcą odtworzyć staropolski “lek na zarazę”. Leczyła się nim cała Europa

MS/Wrocławski Uniwersytet Medyczny
opublikowano: 07-02-2022, 15:08
aktualizacja: 07-02-2022, 15:10

Teriak, cudowny “lek na zarazę” znany od czasów starożytnych, próbują odtworzyć naukowcy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersytetu Wrocławskiego. Specyfik zawiera 71 składników - wśród nich mięso żmii i gruczoły bobra.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Wrocławscy naukowcy próbują odtworzyć Teriak, staropolski lek złożony z 71 substancji.
FOT. Pixabay

Badacze, korzystając z projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki, próbują odtworzyć leki stosowane na terenie Rzeczypospolitej w XVI-XVIII w. i sprawdzić, czy mogą one działać. To projekt absolutnie unikatowy - ale także niełatwy i obfitujący w zaskakujące nieraz trudności.

Na pierwszy ogień poszedł starożytny lek - Teriak

Pierwsze badania dotyczą leku Teriak, który wśród wielu innych zastosowań miał chronić przed “wszelką zarazą”.

Jak wyjaśniają dr Danuta Raj i dr Maciej Włodarczyk z Katedry i Zakładu Farmakognozji i Leku Roślinnego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, na razie nic nie wskazuje na to, że lek ten może być skuteczny w walce z SARS-CoV-2. Jednak uczeni znają tylko skład Teriaku - to 71 substancji.

Badacze zastrzegają, że być może poszczególne składniki wchodzą między sobą w różnego rodzaju interakcje i może okazać się, że lek jest skuteczny w walce z różnymi epidemiami. W ocenie ekspertów będzie to jednak wiadomo dopiero po zakończeniu analizy zawartości związków czynnych oraz aktywności biologicznej zrekonstruowanych preparatów.

Teriakiem leczyła się cała Europa

W zespole kierowanym przez dra Jakuba Węglorza z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego, farmaceuci z UMW odpowiadają za część laboratoryjną i są już o krok od zgromadzenia wszystkich składników leku.

– Teriak był znany już w starożytności, a jego popularność trwała aż do XVIII wieku – mówi dr Maciej Włodarczyk. – Stosowano go praktycznie w całej Europie jako antidotum na zatrucia, ale szczególnie ceniono w czasie trwania epidemii. Miał chronić przed zachorowaniem i śmiercią, a więc przyjmowano go również profilaktycznie. Jego produkcją zajmowali się tylko licencjonowani aptekarze. Najbardziej ceniony był Teriak wenecki, jego recepturę uważano za wzorcową. Dzięki systemowi licencji rozpowszechniła się ona także w Polsce.

Receptura to podstawa

W Europie zachowały się liczne receptury na Teriak, ale wrocławscy naukowcy postanowili opierać się wyłącznie na przepisach powstałych na terenie ówczesnej Rzeczypospolitej.

– Zależało nam także na tym, żeby były to receptury rzeczywiście realizowane w praktyce – dodaje dr Danuta Raj. – Chcemy bowiem jak najdokładniej odtworzyć lek, naprawdę przyjmowany przez ludzi - dodaje.

W poszukiwaniu dawnych receptur historycy przeczesali dziesiątki dokumentów: staropolskich pamiętników, listów, diariuszy, ale także receptariuszy, dyspensatoriów, zielników i notatek miejskich.

Wybrano “przepis” licencjonowanego aptekarza

Przy odtwarzaniu Teriaku naukowcy jako podstawę przyjęli receptę stosowaną przez licencjonowanego aptekarza w 1630 r., której użycie zostało potwierdzone historycznie.

Farmaceuci zwracają uwagę, że w trakcie odtwarzania receptur napotkali na szereg trudności. Jedną z nich była identyfikacja składników leków z czasów przed Linneuszem.

Dr Danuta Raj wyjaśnia, że aptekarze pisali po łacinie, często używali własnych skrótów, ale najgorsze jest to, że jedna substancja mogła mieć różne nazwy, w zależności od regionu czy nawet autora. Ponadto niektóre z nazw dziś oznaczają co innego niż kiedyś.

W pozyskaniu składników pomagali celnicy i leśnicy

Badacze po zdobyciu receptury napotkali na kolejne trudności, jakimi były problemy z pozyskaniem poszczególnych składników. Dziś bowiem część roślin jest pod ścisłą ochroną, części już się nie stosuje w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym, więc nikt ich nie uprawia. Trzeba ich szukać w rejonach występowania.

Naukowcy korzystają z wszelkich sposobów - proszą o pomoc ambasady, wspólnoty religijne, ale też znajomych, podróżników, botaników – dzięki nim udaje się pozyskać kolejne składniki z całego świata. Aby pozyskać konieczne do wyrobu Teriaku mięso żmii, badacze skontaktowali się z Lasami Państwowymi. Ponieważ żmija w Polsce jest pod ochroną, leśnicy zbierali na cele badawcze okazy gadów, które zginęły pod kołami.

Wydzielinę z gruczołów zapachowych bobra udało się zdobyć z kolei dzięki przechwyconej przez służby celne kontrabandzie.

– Zupełnie przypadkiem przeczytaliśmy w gazecie o zatrzymaniu na granicy polsko-białoruskiej takiego nietypowego towaru – opowiada dr Maciej Włodarczyk. – Na Białorusi wciąż używa się gruczołów bobra do sporządzania tradycyjnych nalewek, więc przemyt kwitnie. Zwróciliśmy się do Krajowej Administracji Skarbowej o przekazanie nam zatrzymanego towaru do celów naukowych. Wymagało to wielu formalności, ale dzięki życzliwości urzędników Podlaskiego Urzędu Celno-Skarbowego udało się, mamy kilka sztuk „stroju bobrowego” do naszego Teriaku.

Farmaceutom brakuje już tylko opium

Wrocławscy naukowcy zdobyli już większość składników Teriaku. Brakuje im już tylko opium, na którego zakup konieczna jest zgoda GIF, bo jest to substancja narkotyczna. Gdy ten problem uda się rozwiązać, rozpocznie się proces odtwarzania, podczas którego naukowcy zamienią się w staropolskich aptekarzy.

Po odtworzeniu leku badacze poddadzą go gruntownej analizie fitochemicznej, sprawdzając, jakie składniki aktywne są w preparacie. Na tej podstawie wykażą, czy wysoka cena i dobra sława Teriaku były uzasadnione.

PRZECZYTAJ TAKŻE: USA: pierwszy doustny lek przeciw COVID-19 dopuszczony do użytku

W Wlk. Brytanii dopuścili do użytku Paxlovid, doustny lek na Covid-19

Źródło: Puls Farmacji

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.