Oszczędności z importu równoległego
Import równoległy to w grupie leków innowacyjnych jedyna forma konkurencji cenowej. Rekordziści wśród firm farmaceutycznych w odpowiedzi na ten import potrafią obniżyć ceny nawet o połowę - mówi o szansach, jakie stwarza możliwość ubiegania się o refundację leku sprowadzanego do Polski w ramach importu równoległego, Tomasz Dzitko, prezes łódzkiej Delfarmy. - Szacuje się, że oszczędności z tytułu wprowadzenia importu równoległego osiągną w 2007 r. 29-31 mln zł.
- Ustawowe terminy rozpatrzenia wniosku to 90 dni w przypadku występowania o umieszczenie leku w wykazie refundacyjnym i 180 dni w przypadku jednoczesnego złożenia wniosku o umieszczenie w wykazie i o ustalenie ceny urzędowej. W związku z tym pierwsze leki z importu równoległego na listach refundacyjnych mogą pojawić się w połowie 2008 roku, pod warunkiem niezwłocznego złożenia wniosków i ich sprawnego rozpatrzenia w Ministerstwie Zdrowia.
Jakiej grupy leków to może dotyczyć?
- Importerzy równolegli nie ograniczają swoich poszukiwań do żadnej konkretnej grupy terapeutycznej. Nie ma tutaj także żadnej reguły mówiącej np., że leki nasercowe częściej mogłyby być przedmiotem takiego importu. Każdy drogi lek w Polsce może być potencjalnie obiektem zainteresowania importerów równoległych. Import równoległy w zasadzie dotyczy tylko leków oryginalnych, innowacyjnych. Istnieje jednak także niewielka grupa generyków markowych (branded generics), które uzyskały pozwolenia na import równoległy wydane przez ministra zdrowia. Należy podkreślić, że import równoległy generyków nie dotyczy polskich producentów, ponieważ warunkiem niezbędnym do zaistnienia importu równoległego jest posiadanie w sprzedaży tego samego leku w co najmniej 2 krajach należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (UE + Norwegia, Islandia, Lichtenstein). Żadna polska firma produkująca generyki nie spełnia na razie tego warunku.
Czy wszyscy importerzy obecni na polskim rynku będą zainteresowani zabieganiem o refundację sprowadzanych w takim trybie leków?
- Umożliwienie refundacji leków z importu równoległego spowoduje szersze zainteresowanie importerów tą grupą preparatów. Do tej pory, z powodu braku możliwości umieszczania takich leków na listach, wysiłki importerów koncentrowały się na lekach nierefundowanych. Minister zdrowia daje tym samym wyraźny sygnał importerom: chcemy, aby z oszczędności z tytułu importu równoległego korzystały także finanse publiczne i (w związku z dopłatami do niektórych leków) także pacjenci. To dobry znak i cieszymy się, że import równoległy został w ten sposób doceniony przez administrację państwową jako trzeci pełnoprawny uczestnik rynku. Na podstawie doświadczeń innych krajów, np. Niemiec czy Finlandii, gdzie udział leków z importu równoległego wynosił początkowo ok. 1-2 proc., wydaje się, iż w ciągu 2-3 lat rynek ten w Polsce osiągnie wartość 150-200 mln zł. Jednakże do pełnego wykorzystania ekonomiki importu równoległego potrzebne są rozwiązania ustawowe wspierające ten sposób dystrybucji. Co ważne, nie musimy tutaj nic nowego wymyślać, wystarczy sięgnąć po sprawdzone rozwiązania z Niemiec, Danii czy Wielkiej Brytanii. Obowiązek wydawania leków z importu równoległego w tych krajach, po spełnieniu odpowiednich kryteriów ustawowych, przynosi setki milionów euro oszczędności każdego roku.
Czy Delfarma będzie ubiegać się o refundację sprowadzonych przez siebie leków?
- Zapis umożliwiający umieszczanie leków z IR na listach refundacyjnych obowiązuje dopiero od 29 września br. i obecnie analizujemy możliwości oraz selekcjonujemy preparaty, które docelowo mogłyby znaleźć się w takich wykazach. Nasza firma od początku zabiegała o taki zapis ustawowy, widząc w tym nowe możliwości konkurencji cenowej i dalszych oszczędności z tytułu importu równoległego.
Jak mogą zareagować producenci leków oryginalnych, czy będą jeszcze bardziej obniżać ceny, w jakim stopniu może skorzystać na tym pacjent?
- Import równoległy to w grupie leków innowacyjnych jedyna forma konkurencji cenowej. Z doświadczenia wiemy, że konkurencja ma daleko idący wpływ na obniżenie cen; tak jest np. w opłatach telekomunikacyjnych czy za bilety lotnicze. Tak się też dzieje na rynku leków: rekordziści wśród firm farmaceutycznych potrafią obniżyć ceny nawet o połowę w odpowiedzi na import równoległy (np. Movalis firmy Boehringer Ingelheim). Szacuje się, że oszczędności z tytułu wprowadzenia importu równoległego osiągną w 2007 roku 29-31 mln zł.
Z czego to wynika?
- Mamy tutaj do czynienia z dwoma rodzajami oszczędności. Oszczędności bezpośrednie to różnica w cenie pomiędzy lekami z importu równoległego a ceną leków referencyjnych sprzedawanych przez firmy farmaceutyczne. Leki z IR są tańsze o 10-15 proc., wobec tego przy szacowanej sprzedaży w bieżącym roku na poziomie 41,6 mln zł daje to oszczędności bezpośrednie w kwocie od 4,1 do 6,2 mln zł w 2007 r. Gdy firmy farmaceutyczne decydują się na obniżenie ceny swojego leku pod wpływem presji cenowej ze strony importu równoległego, powstają oszczędności pośrednie, inaczej dynamiczne. Zaobserwowaliśmy kilka takich przypadków w momencie wejścia leków z IR na rynek w 2005 r. - najbardziej spektakularne to obniżka ceny Cilestu, dająca roczne oszczędności na poziomie 11 mln zł i Movalisu - 9 mln zł. W związku z tym, oszczędności pośrednie mogą być większe niż cała wartość sprzedaży leków z IR, jak to miało miejsce w 2006 r., ponieważ dotyczą całego wolumenu sprzedaży, a nie tylko udziału importu równoległego. Szacujemy, że w 2006 i w 2007 r. oszczędności pośrednie wyniosą 24,9 mln zł.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Ewa Szarkowska