Pakowanie walizek
Wydumana teza o nadmiarze lekarzy posłużyła jako alibi dla rozmaitych działań, mających na celu przerzedzenie szeregów. Były to nie tylko zwolnienia, ale i ?wygaszanie" etatów po przechodzących na emerytury lub renty oraz podejmujących zatrudnienie w sektorze farmaceutycznym i ubezpieczeniowym. Otwarcie w latach 90. dodatkowej furtki w postaci płatnych studiów medycznych sprawiło, że z punktu widzenia statystyki od lat stoimy praktycznie w miejscu.
Trwałość tego układu stoi jednak pod znakiem zapytania. Według danych z izb lekarskich, chęć podjęcia pracy za granicą zgłosiło, od czasu naszego wstąpienia do UE, około dwóch tysięcy lekarzy. Część z nich już podjęła pracę, inni dopiero się o to starają. Jeśli wsłuchać się w wypowiedzi dobiegające z resortu zdrowia i Naczelnej Izby Lekarskiej, możemy być spokojni - nasi lekarze nie zaczęli gremialnie pakować walizek, a te dwa tysiące chętnych do wyjazdu to kropla w morzu naszych kadrowych możliwości.
Dziwi mnie bardzo ta dezynwoltura. Po pierwsze dlatego, że najliczniejszą grupą podejmującą pracę za granicą są specjaliści z kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym. Luki spowodowanej ich wyjazdem nie da się zapełnić od razu. Po drugie, napływające z izb lekarskich dane są, moim zdaniem, niepełne. Naiwnością jest wierzyć, że glejt z samorządu to dla wyjeżdżających i ich nowych pracodawców najważniejszy dokument. Tym bardziej przy kontraktach podpisywanych na czas określony. Po trzecie wreszcie, wyciąganie hurraoptymistycznych wniosków w osiem miesięcy po naszym wstąpieniu do Unii, na dodatek w sytuacji, gdy nie widać realnych szans wyjścia naszej służby zdrowia na prostą, przypomina chwalenie dnia przed zachodem słońca.
Próbując oszacować, ilu lekarzy wyjedzie z Polski, należy oczywiście uwzględnić możliwości ich zatrudnienia na obszarze dawnej Piętnastki, a także konkurencję fachowców z innych państw o podobnej do naszej i niższej stopie życiowej. W mojej ocenie, jest wysoce prawdopodobne, że liczba wyjeżdżających lekarzy będzie w najbliższych latach zbliżona do liczby absolwentów wydziałów lekarskich naszych uczelni. To niewesołe wieści dla starzejącego się i coraz bardziej schorowanego polskiego społeczeństwa.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: lek. Sławomir Badurek